Nad województwem śląskim obecnie dominuje piękna, słoneczna pogoda. W nocy niebo również jest bezchmurne, oglądamy księżyc i czujemy lekki mróz (im mniej chmur tym większa szansa na spory mróz w nocy zimą). Ostatnie dni astronomicznej zimy rozpieszczają więc nas, choć to co za nimi się kryje jest niezwykle zdradliwe.
Przypomnijmy sobie ze szkoły, że Polska leży na pograniczu dwóch ogromnych stref klimatycznych: zachodniej, morskiej i wilgotnej i wschodniej, suchej i kontynentalnej. Ten fakt można interpretować też metaforycznie - jak to często z nami bywa - nawet tu jesteśmy pomiędzy dwoma olbrzymami. Ten wschodni nieźle ostatnio miesza, bo Wyż Rosyjski jest bardzo mocny, wyjątkowo mocny. Mówi się, że nadchodzące dni to udręka dla osób z problemami ciśnieniowymi i krążeniowymi. Nad północną Rosją jest nawet 1050 hPa. Nad Polską 1030. Od kilku dni nie padał deszcz nad Polską i Ukrainą. I jeszcze kilka dni nie popada. Zupełnie z ciekawości sprawdziłem jak na mapach klimatycznych wygląda sytuacja z suszą i nie zdziwiłem się. Niemcy, Polska, kraje Bałtyckie i Ukraina są miejscem największej obecnie suszy rolniczej i hydrologicznej na świecie. Będzie to znów mieć wpływ na jakość i ceny wiosennych plonów. Ale… jak niektórzy wiedzą lub nie. Aspekt pogodowy - nie tylko w tym kontekście - ma jeszcze większy wpływ na obecną sytuację na Ukrainie.
Jako autor kanału popularnonaukowego i geograf miałem ostatnio przyjemność wystąpić w kilku miejscach, by wytłumaczyć geograficzną i pogodową specyfikę wojny w Ukrainie. Również czytelnikom Ślązaga przytoczę kilka wniosków.
Po pierwsze cała południowa i południowo-wschodnia Ukraina to opiewane w poezji nie tylko Mickiewicza i Słowackiego dawne “stepy”, obszary bezleśne, łąkowe, część ogromnego obszaru stepów, ciągnącego się od Rumunii aż po Mongolię. Obszar ten jest niezwykle urodzajny i rolniczy, dobrze nasłoneczniony, posiadające najlepszej jakości gleby na świecie - czarnoziemy, co oznacza, że stanowi “spichlerz” Europy Wschodniej. I tak faktycznie jest i było. Dawniej zboże, które magnaci obsiewali na swoich latyfundiach na Ukrainie było cennym towarem eksportowym Rzeczpospolitej Obojga Narodów - np. przez port w Oczakowie. Dziś zboże, produkty oleiste, mąką to ogromny ułamek eksportu Ukrainy. Gdy spojrzymy na flagę tego kraju zobaczymy błękit i żółć. To oczywiście nie geneza, ale doskonale barwy te wkomponowały się w krajobrazowego ducha tego kraju. Wyżowa pogoda gwarantuje czyste, błękitne niebo a wśród upraw dominuje zboże i rzepak. Kolory się zgadzają.
Może Cię zainteresować:
Dlaczego wszystkie drogi prowadzą do Bytomia? Znaków na Bytom jest więcej niż tych na Katowice
Rzadkie pierwiastki i cenne surowce. Rosja o tym nie zapomni
Władimir Putin walcząc z Ukrainą o tereny tej części kraju, chce między innymi skraść nie tylko regiony administracyjne ale i pola uprawne. Upadek ukraińskiego rolnictwa grozi załamaniem na rynku zboża i wyrobów tłuszczowych na całym świecie. I to właściwie się dzieje. Brak barier geograficznych na południu i wschodzie, stosunkowo suche podłoże pozwoliło Rosjanom na tak szybkie i sprawne dość poruszanie się z Krymu w kierunku Chersonia oraz Melitopola i Mariupola - kluczowego protu i “okna na świat” tej części Ukrainy. Tak jak dla Gliwic i Zabrza, i ich węgla i stali oknem był Kanał Gliwicki tak oblężone miasto jest dla zboża, stali surowców mineralnych. Nieodległe Zagłębie Donieckie, które już częściowo zaanektowała Federacja Rosyjska pod pozorem powołania separatystycznych republik to klon Górnośląskiego Okręgu Węglowego. O tej historii pisał red. Tomasz Borówka w tekście pt.: Zagłębie Donieckie jak Górnośląski Okręg Przemysłowy. Co łączy Donbas i GOP? - Historia | Ślązag.pl (slazag.pl). Warto dodać jednak, że Basen Doniecki to też teren występowania pierwiastków rzadkich, których Górny Śląsk raczej nie posiadał: kobalt, lit, mangan itd… O to też toczy się gra.
Może Cię zainteresować:
6 bzdur o Ukraińcach w Polsce. Zabiorą nam pracę, lekarza, 500+ i... mężczyzn
Bagna na północy opóźniają marsz na Kijów
To co ma miejsce na południu Ukrainy zupełnie inaczej ma się na północy. Gdyby nie sojusz (wymuszony lub dobrowolny) z Białorusią, wojska rosyjskie nie miałyby jak rozpocząć inwazji na Kijów. Inwazja musi nastąpić z dwóch stron - tym bardziej, że Rosjanom nie udało się zdobyć lotniska w Hostomelu. Dlaczego?
Wszystko przez rzekę Dniepr, która podobnie jak Archanioł Michał stanowi patrona i opiekuna Ukraińców. Ta potężna rzeka broni miasta od wschodu, podobnie jak całej środkowej Ukrainy, bo na większości długości spiętrzona jest zbiornikami wodnymi, mostów zaledwie kilka a powyżej Kijowa za Zbiornikiem Kijowskim łączy się z rzeką Prypeć i systemem ogromnych, największych w Europie bagien. Bagna Poleskie ciągnące się od polskiej Łęcznej aż po Kijów pod koniec zimy przypominają morze mokradeł. Morzem zresztą nazywał je nawet sam Herodot. Aby je przekroczyć potrzebne są drogi. Zjechanie czołgiem, pojazdem opancerzonym czy ciężarówką w okresie roztopów grozi ugrzęźnięciem w błocie. I to - jak widzieliśmy na zdjęciach - dopadło Rosjan. Dlatego tak kluczowe okazały się mosty i przejścia graniczne w Aleksandrowce i Czarnobylu na granicy z Białorusią. Tędy wkroczyły wojska rosyjskie, tędy zaatakowały Kijów od północnego zachodu. To most w Czarnobylu był ważniejszy, a nie niedziałająca elektrownia atomowa. Choć ona zapewne była bardziej “medialna”. Ukraińcy starali się wysadzać mosty na północy kraju, by utrudnić inwazję, ale ten czarnobylski okazał się kluczowy. Wystarczy zerknąć na mapę by zrozumieć, że w geografii tego konfliktu namieszał Łukaszenka.