Jadąc tramwajem linii nr 7 od Zawodzia, przez centrum Katowic, później Chorzów, Świętochłowice do Bytomia ile razy trzeba by zmienić klubową koszulkę, by nie oberwać?
W Chorzowie koszulki zmieniać nie trzeba, ale jadąc przez Katowice trzeba być bardzo czujnym i zwracać uwagę jakie napisy są na murach. Podobnie, gdyby ten tramwaj jechał przez Rudę Śląską. To jak przedzieranie się przez linię frontu, gdzie napisy wskazują, w jakim rejonie jesteśmy. Czy to rejon kibiców Ruchu Chorzów, czy Górnika Zabrze. Jeżeli ktoś się zapomni i przejedzie dwa przystanki za daleko w koszulce Górnika, to może zebrać bęcki od ekipy Ruchu, albo odwrotnie. Podróżowanie po Śląsku w koszulkach z klubowymi emblematami to sport ekstremalny i może się źle skończyć.
Mamy więc różne kibicowskie grupy, a „Wojny niebieskie”, które napisałeś, są o kibicach czy kibolach Ruchu Chorzów. Dlaczego właśnie o nich, a nie pseudokibicach Górnika czy Gieksy?
Parę osób zarzuciło mi, że ja nie lubię Ruchu Chorzów. Chcę to na samym początku sprostować. Tak naprawdę to nie jest książka o Ruchu Chorzów, bo to nie jest książka o sporcie. To jest książka o złu. Złu, które przybrało wymiar kibicowania drużynie piłkarskiej. To zło rozpanoszyło się i ukryło pod niebiesko-białą flagą. To zło tak bardzo urosło, że terroryzowało cały Śląsk. I zajmowali się tym kibole, a nie kibice.
Takie „zło” jest tylko pod barwami Ruchu Chorzów?
W swoim archiwum mam dziesiątki tekstów o bandytach, którzy noszą koszulki Górnika Zabrze. GKS-u Katowice, czy nawet BKS-u Bielsko-Biała. Natomiast ta forma przestępczości i to zło, które urosło pod barwami Ruchu Chorzów, przybrało gigantyczny rozmiar. Psycho Fans tak bardzo urośli w siłę, że starzy, śląscy gangsterzy, którzy żyli z przestępczości przez dwadzieścia lat, próbowali się dogadać z kibolami Ruchu Chorzów i podzielić strefy wpływów. Psycho Fans powiedzieli im: nic z tego.
Ostro.
To pokazuje pozycję i markę, jaką zbudowali sobie przestępcy w koszulkach Ruchu Chorzów. Jednak gdyby wymazać nazwę chorzowskiego klubu, to równie dobrze mógłbym napisać książkę o gangu działającym w każdy śląskim mieście, w którym istnieje drużyna piłkarska i ma silną grupę kibiców. Tylko oczywiście skala byłaby mniejsza, bo Psycho Fans stworzyli taką markę, która była znana w całej Polsce. A po nawiązaniu sojuszu z gangsterami z Krakowa, razem terroryzowali cały kibicowski świat w naszym kraju.
Zabrzańska Torcida, czy inne inne tego typu grupy, nie mogą się równać z Psycho Fans?
Absolutnie nie! Tu nawet nie chodzi o liczebność, która i tak była gigantyczna, ale o formę i skalę działalności. Psycho Fans na marce budowali strach. I z tego strachu czerpali zyski. Była taka sytuacja, że chłopaki z Torcidy nie potrafili „zrobić porządków” w Zabrzu. Chcieli „pionizować” niepokornych handlarzy narkotyków, ale im to nie wychodziło. W tajemnicy dzwonili więc do kolegów z Chorzowa, których oficjalnie nienawidzili i prosili ich o pomoc. Do Zabrza zjeżdżała więc udająca policjantów ekipa kiboli chorzowskiego klubu i robiła porządki. To pokazuje pozycję pozycję Psycho Fans w środowisku pseudokibiców.
W tym przypadku klubowe barwy im nie przeszkadzały.
W mojej książce obnażam hipokryzję tych ludzi, którzy młodym ludziom wmawiali "tylko Ruch Chorzów". Zresztą w Zabrzu dzieje się to samo, młodzi szalikowcy są zaszczepiani wiarą w barwy Górnika, a przywiązanie do szala ma być świętością. Bandyci próbują im wpoić bezgraniczną i ślepą miłość do swojego klubu, a potem wykorzystują to do swoich celów. Tworzą bojówki, które leją się z innymi grupami kibolskimi, natomiast sami robiąc nielegalne interesy klubowe barwy mają za nic.
Po prostu biznes?
Pieniądz nie śmierdzi i nie zna barw klubowych. Dla członków Psycho Fans robienie interesów z członkami Torcidy, czy bojówki Legii Warszawa lub Zagłębia Sosnowiec nie stanowiło żadnego problemu. W interesach byli pragmatyczni, ważne było tylko to, żeby kontrahent płacił i zgadzała się kwota.
Skąd materiały do tej książki? Tylko z sądowych akt?
Akta sądowe były tylko bazą, od której rozpocząłem zbieranie materiałów. Książka jest reportażem, więc muszą być w nim ludzie. Poświęciłem półtora roku na to, żeby zdobyć zaufanie członków Psycho Fans, ludzi którzy budowali podwaliny pod tę grupę przestępczą jeszcze w latach 90.. Opowiedzieli mi mnóstwo fajnych historii z początków działalności Psycho Fans. Sporo czasu spędziłem na rozmowach z czlonkami Psycho Fans, którzy poszli na współpracę z prokuraturą i mają teraz status małych świadków koronnych. Na łamach książki są też historie młodych kibiców Ruchu Chorzów, którzy dali się uwieść "złu", stali się członkami tej bandyckiej wspólnoty, ale z nią zerwali, ich byłych dziewczyn, czy żon. Jest tam także druga strona medalu, czyli relacje prokuratorów i policjantów, którzy na co dzień walczą z kibolami.
Sporo pracy.
Musiałem też korzystać z nowych zdobyczy techniki, czyli mediów społecznościowych. Nie wchodząc w szczegóły, nawiązałem relację z gwiazdą Porn Huba, która wywodzi sobie ze środowiska Psycho Fans. Oczywiści nie zdradzę szczegółów, o których można przeczytać w książce. Powiem jednak tylko tyle, że musiałem sobie założyć kontent na TikToku. I jedyną osobą, którą tam obserwowałem, była grająca w filmach pornograficznych dziewczyna. Robiłem to tylko dlatego, że szukałem kontaktu z jej mężem, który w produkcjach Porn Huba występował z nią. Ależ się nasłuchałem wtedy o wszystkich możliwych rodzajach seksu. Być może kiedyś ktoś mi wyciągnie, że byłem fanem gwiazdy porno (śmiech).
Czy Psycho Fans to jest struktura mafijna?
Mówienie o mafii jest czymś za dużym i na wyrost. Tu nie mamy związków z polityką, a definicja mafii mówi o związkach świata przestępczego z politykami. Natomiast na pewno były związki ze skorumpowanymi policjantami. Były różnego relacje z działaczami piłkarskimi. To pokazuje, jak ta przestępczość stadionowa się rozwijała.
Sporo się zmieniło przez ostatnich dwadzieścia czy trzydzieści lat.
Jestem kibicem Górnika Zabrze i pamiętam jak na przełomie lat 80. i 90. jeździłem pociągiem na mecze. Wsiadałem w Chełmie Śląskim i już w Mysłowicach była pierwsza „wizyta gospodarcza” kiboli GKS-u Katowice, którzy polowali na kibiców Górnika. W Katowicach przesiadałem się na pociąg do Gliwic i w Chorzowie czekała ekipa kiboli Ruchu Chorzów. Byłem licealistą i udawałem intelektualistę. Woziłem ze sobą książkę i kiedy kibole "patrolowali" pociąg, brałem ja do reki i udawałem, że czytam. A w głowie modliłem się, żeby nie dostać po gębie. Pseudokibicom nie przyszło do głowy, że ktoś czytający książkę może jechać na mecz. Dzięki temu zawsze wychodziłem z tego obronną ręką. To było oczywiście kłopotliwe, czasami śmieszne, taka czysta chuliganka. Później zaczęło się to jednak rozwijać w niedobrym kierunku.
Czyli?
Zaczęły się ustawki, kibole weszli w rynek narkotyków. Najpierw nimi tylko handlowali, potem zakładali własne laboratoria. Do tego inne poważne przestępstwa, jak napady, rozboje, oszustwa, porwania, wyłudzenia, czy bójki z maczetami – łącznie z zabójstwem Pastora z Torcidy. Do tego doszedł związek z kibolami Wisły Kraków i to była już taka gangsterka przez duże „G”. Psycho Fans opanowali Śląsk.
Od chuligana do gangstera?
Tak, to pokazuje ewolucję stadionowych chuliganów, którzy biegali w krótkich spodenkach, a stali się gangsterami. I to takimi którzy trzęśli Śląskiem, kontrolowali handel narkotykami i zarabiali miliony na vatowskich oszustwach. Barwy, które tak kochali i pod którymi gromadzili kibiców, tak naprawdę mieli za nic. Trzeba pamiętać o tym, że to właśnie liderzy Psycho Fans włamali się do siedziby Ruchu Chorzów i okradli klubową kasę z pieniędzy. Zabrali też z biura komputery.
Czy podczas pracy na książką lub po prasowych artykułach na temat Psycho Fans spotkałeś się z jakimiś groźbami? Bałeś się?
Uczucie strachu zawsze miałem z tyłu głowy , bo to nie jest środowisko ministrantów, harcerzy, ani normalnych kibiców. Gdybym dał się zastraszyć, nigdy nie napisałbym żadnego tekstu na trudny temat. Ani przez moment nie zapominałem jednak, że bohaterowie mojej książki są bandytami. Wnikając w ich świat zacząłem otrzymywać wysyłane z "fejkowych" kont wiadomości o treści: ty gnoju, uważaj na siebie, czy: ty gnoju, karma wraca. Sprawdziłem jedno z tych kont i okazało się, że jest powiązane z żoną jednego z ważnych członków Psycho Fans. Przypadek? Nie sądzę. Kiedyś spotykałem się z ekipą kiboli w Świętochłowicach, a oni pokazali mi gigantyczny napis na murze: "Pietraszewski kurwa". Widząc go, uśmiechnąłem się, ale to wszystko zostaje gdzieś w głowie.
Przestraszyli cię?
Poważnie wystraszyłem się tylko raz, kiedy kończyłem książkę i ktoś wbił mi kilof w przednią szybę samochodu. Uznałem, że to już nie jest śmieszne. Nie zaprzestałem jednak pracy.
Dziś na ulicach kibiców czy kiboli nie widać tak bardzo jak jeszcze jakieś dwadzieścia lat temu. Czy oni rządzą naszymi miastami?
Oni się zmienili, tak jak zmieniły się czasy. Kibole wiedzą, jak działa policja, mają świadomość, że na ulicach miast są systemy monitoringu, że komórki zostawiają w sieci swoją lokalizację, że istnieją nadajniki GPS, dzięki którym można śledzić ludzi. Jeśli więc umawiają się na bójki, tzw. ustawki, to robią to w miejscach ustronnych. A przestępstwa popełniają tak, żeby jak najmniej ludzi o nich wiedziało. Jak to mówią Rosjanie: tiszej jediesz, dalsze budiesz. Kibole zrozumieli, że pieniądze, nawet te brudne, lubią ciszę. Ta historia nigdy się nie skończy.
To nadal trwa?
Przecież kilkanaście dni temu bandyci z Torcidy wyciągnęli ze szkoły w Rudzie Śląskiej piętnastolatka, tylko dlatego, że miał na sobie bluzę Ruchu Chorzów. Skopali go i powiedzieli mu, że go połamią jeśli znów założy tę bluzę. To pokazuje, że to się nie skończyło. Te grupy można rozbijać, natomiast ten świat nie znosi pustki i do głosu dochodzą „młode wilki”, które chcą się pokazać. Za każdym złem, które się dzieje pod barwami klubowymi, idą duże pieniądze. To rodzi pokusę, żeby po nie sięgnąć. Jeśli ktoś myśli, że rozbito Psycho Fans, czy Torcidę, jest w błędzie. To się nigdy nie skończy. A ciąg dalszy na pewno nastąpi.
Może Cię zainteresować:
Ruch Chorzów ma nowego sponsora strategicznego. To firma z Siemianowic Śląskich
Może Cię zainteresować: