Wczoraj (11 maja 2022 r.) raport Najwyższej Izby Kontroli na temat funkcjonowania Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii poznali posłowie z komisji samorządu terytorialnego. Dziś w Rozmowie Dnia Radia Piekary mówił o nim Piotr Miklis, dyrektor delegatury NIK w Katowicach.
Raport z GZM diametralnie inny niż ten z KZK GOP
Wcześniej kontrolerzy NIK przyglądali się funkcjonowaniu KZK GOP, czyli organizatorowi komunikacji publicznej przed nastaniem GZM. Raport z Metropolii diametralnie różnie się od tego, co zdiagnozowano w KZK GOP. - Tamta kontrola była owocna w rozumieniu negatywnym. Dlatego zastanawialiśmy się czy nowa instytucja, która przejęła zadania KZK GOP, przejęła też negatywne aspekty kultury organizacyjnej. Wygląda na to, że nie przejęła – zaznaczył Piotr Miklis.
- Przez cztery lata GZM się organizowała i trochę, zwłaszcza w pierwszym roku istnienia, zajęta była sama sobą. Po przejęciu zadań z zakresu organizacji transportu zbiorowego zaczęła dobrze wykonywać swoje zadania. Wprowadzono nową jakość w porównaniu z tym co oferował KZK GOP – dodał dyrektor delegatury NIK.
Dyrektor Miklis zaznaczył, że chodzi m.in. o nowe spojrzenie, które pozwoliło uruchomić nowe połączenia. Mówił, że posłom na posiedzeniu komisji samorządu terytorialnego trudno było uwierzyć, że lotnisko w Pyrzowicach nie było skomunikowane środkami komunikacji publicznej z sercem regionu. - To była pierwsza sprawa, którą zajęła się GZM, jako organizator transportu publicznego – podkreślił. Na tę nową jakość w komunikacji publicznej – według dyrektora – wpływa także integracja. Po przejęciu transportu przez jedną instytucję zasięg świadczonych usług jest bowiem o wiele lepszy.
Dyrektor delegatury NIK: Nie zazdroszczę władzom GZM
Piotr Miklis zaznaczył, że nie stwierdzono nieprawidłowości w procesie organizowania GZM. Na uwagę red. Marcina Zasady, że różne spory w Metropolii - m.in. o składki czy Tramwaje Śląskie – się nie zakończyły, a wręcz przeciwnie – nasiliły, stwierdził, że GZM jest żywym organizmem i ma trudne zadanie, czyli pogodzenie interesów 41 jednostek samorządu terytorialnego, które wchodzą w jej skład.
- Władzom Metropolii tego obowiązku nie zazdroszczę, dlatego że czasami to są interesy bardzo rozbieżne. Inne wielkich miast, inne miejscowości mniejszych, a jeszcze inne miejscowości, które nie należą do GZM. Przez Metropolię są bowiem obsługiwane także te miejscowości, które nie wchodzą w jej skład, a korzystają m.in. z usług w zakresie transportu drogowego – mówił dyrektor.
W nawiązaniu do posiedzenia sejmowej komisji dodał, że posłowie z innych regionów przyglądają się rzeczywistości u nas jak pewnemu „dziwowisku”. Chodzi o problemy z zakresu organizacji transportu zbiorowego, które gdzie indziej zostały już rozwiązane, a u nas dopiero się to dzieje.
- Jeżeli my tutaj mówimy, że sukcesem jest uzyskanie zintegrowanego biletu, który łączy główne miasta aglomeracji, to jest sukces, którego rangi w innych regionach nie są w stanie pojąć – zaznaczył Piotr Miklis.
Kontrolerzy NIK wskazali także na słabą egzekucję kar od gapowiczów, którzy winni są już ponad 260 mln zł. Dyrektor Miklis stwierdził, że to jest trudne dziedzictwo, które narasta, a egzekucja jest na niskim poziomie. Zaznaczył, że w pierwszym kwartale 2021 r. wyegzekwowano tylko milion złotych. Dodał, jednak że problem gapowiczów dotyczy komunikacji zbiorowej w całym kraju.