Według wstępnych szacunków na teren Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii dotarło od 100 do 200 tys. uchodźców z ogarniętej wojną Ukrainy, co postawiło przed samorządowcami nowe wyzwania. Jednym z nich jest odbiór i utylizacja większej liczby odpadów, w związku z czym znów wraca dyskusja dotycząca budowy spalarni śmieci.
- Głównym problemem nie jest samo myślenie o spalarni odpadów, tylko kwestie techniczne związane z obiorem ciepła oraz efektywnością całej instalacji. System ciepłowniczy aglomeracji jest oparty w dużej mierze o własność spółki Tauron Ciepło, a ta współpracą w tym zakresie nie jest zainteresowana - wyjaśnił w poniedziałek, 28 marca, przewodniczący GZM Kazimierz Karolczak w Rozmowie Dnia Radia Piekary.
- Współpraca z Taruon Ciepło nam się po prostu nie udał - dodał.
W związku z tym porzucone zostały plany budowy dużej spalarni dla całej Metropolii. Zamiast tego w regionie ma powstać kilka mniejszych, które będą wykorzystywać lokalne sieci przesyłu ciepła.
- Kluczowy jest odbiór ciepła, aby to rozwiązanie było efektywne. Wiemy, że sieć ciepłowniczą rozwija gliwicki PEC (Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej - przyp. Red.) - powiedział Kazimierz Karolczak na antenie Radia Piekary.
Podkreślił również, że w obecnej sytuacji zamiast rosyjskiego węgla w ciepłowniach lepiej byłoby spalać polski węgiel.