Stawką tych wyborów może być ponad sześć lat rządów w mieście
Zwycięzca przyspieszonych wyborów prezydenckich w Rudzie Śląskiej sprawować będzie rządy w tym mieście na początek przez kilkanaście miesięcy (obecna kadencja władz samorządowych ma się zakończyć jesienią 2023 r. ale PiS oficjalnie już zapowiedziało próbę wydłużenie jej o pół roku). Powtórzmy jednak: to opcja „na początek”.
Kandydaci w wielu punktach swoich programów mówią o przedsięwzięciach wieloletnich, co oznacza, że w razie sięgnięcia po prezydenturę z góry nastawiają się na próbę reelekcji. Trudno zresztą, by angażowali się teraz w kampanię wyborczą zakładając, że w przypadku zwycięstwa po kilkunastu miesiącach odejdą z ratusza. Tym bardziej, że dla pretendenta kampania wyborcza zwykle jest trudniejsza niż dla urzędującego prezydenta. Eksperci twierdzą wręcz, że urzędujący prezydent zwykle ma 20-procentowy „bonus” w głosach (o ile niczego nie „nabroi”) względem konkurentów. To wynika z rozpoznawalności w mieście i poparcia płynącego ze strony tych, którzy nie chcą kolejnych rewolucji kadrowych i nowych porządków w miejskich instytucjach.
Łącząc oba te fakty, czyli to, że obecni kandydaci celują tak naprawdę w dokończenie obecnej i przyszłą kadencję samorządową oraz że łatwiej obronić prezydenturę niż ją zdobyć, dochodzimy do wniosku, że stawką tych wyborów tak naprawdę może być nie rok, czy półtora, ale sześć, sześć i pół roku rządów w Rudzie Śląskiej. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza jeśli ktoś w najbliższą niedzielę planuje zostać w domu.
Ruda Śląska to
dziś największe w Polsce „miasto do wzięcia”
Jakkolwiek kandydaci nie próbowaliby uciekać od wielkiej polityki i przekonywać, że gra toczy się o gospodarowanie na lokalnym podwórku, to wielka polityka nie da im uciec od siebie. Obie strony politycznego sporu z uwagą spoglądają na to, co się dzieje w Rudzie Śląskiej. Prezes PiS Jarosław Kaczyński publicznie wskazał, kogo popiera kierowana przez niego partia. Krajowe władze PO na razie zachowują milczenie, lecz jeśli dojdzie do drugiej tury, to można spodziewać się, że także one udzielą swojej „rekomendacji”. Dla obu partii stawką jest to, czy PiS-owi uda się przejąć się pierwsze miasto w Polsce liczące sobie powyżej 100 tys. mieszkańców. Do tej pory największym miastem rządzonym przez PiS-owskiego prezydenta jest ponad dwa razy mniejsza od Rudy Śląskiej Stalowa Wola. Sprawa ma więc aspekt wizerunkowy, choć nie tylko.
Sukces popieranego przez PiS kandydata w Rudzie Śląskiej może być dla tej partii przyczółkiem do poszerzenia strefy wpływów w Metropolii (prezydent zasiada w zgromadzeniu GZM, może też zostać wybrany przez delegatów gmin członkowskich na przewodniczącego tego gremium), a być może też w ościennych miastach. Kilkanaście miesięcy ewentualnych rządów w Rudzie Śląskiej cieszącego się poparciem partii rządzącej prezydenta to dla PiS-u szansa, by przed kolejnymi wyborami samorządowymi pokazać wyborcom w dużych miastach, że warto stawiać na kandydatów tego ugrupowania. I dokładnie z tych samych przyczyn PO będzie starała się do tego nie dopuścić.
Upolitycznione
wybory to sondaż poparcia dla partii rządzącej
Dla partyjnych sztabowców zamiana wyborów w Rudzie Śląskiej w polityczny plebiscyt byłaby o tyle korzystna, że mieliby przy okazji swoisty sondaż przed wyborami parlamentarnymi. Bo choć nie do końca jest prawdą, że Ruda Śląska to taka Polska w pigułce (w wyborach z roku 2019 KO uzyskała w Rudzie Śląskiej wyraźnie lepszy rezultat niż w skali kraju, a PSL wyraźnie gorszy), to akurat w przypadku PiS taka korelacja istniała bardzo wyraźnie. Analizując wyniki z wyborów parlamentarnych z roku 2015 i 2019 widać, że poparcie uzyskiwane przez PiS w Rudzie Śląskiej niemal idealnie pokrywało się z tym uzyskiwanym przez to ugrupowanie w skali Polski. Im bardziej polityczne staną się więc wybory w Rudzie Śląskiej, tym bardziej będzie wiadomo jaka jest faktyczna skala poparcia dla partii rządzącej.
Może Cię zainteresować:
Ruda, największy patchwork Śląska. Miasto pozszywane z wsi, przysiółków, osad i... miast
Może Cię zainteresować:
Henryk Mercik: "Marek Wesoły dostał poparcie na kredyt, to nie jest polityczna umowa"
Może Cię zainteresować: