Do wypadku polskiego autokaru doszło w sobotę, 6 sierpnia ok. godziny 5:40 w Chorwacji na autostradzie A4 na północ od Zagrzebia. Do tej pory w wyniku poniesionych obrażeń zmarło 12 osób - 11 zginęło na miejscu. Jak powiedział w TVN24 rzecznik MSZ Łukasz Jasina, obecnie w chorwackich placówkach pozostaje 28 rannych polskich obywateli. Do polski powróciło 4 pasażerów.
- Cztery osoby, które wróciły do Polski, są w lżejszym stanie niż te, które pozostały w Chorwacji. Są ranni, są bardzo poszkodowani, bardzo przeżyli to, co się zdarzyło, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Lekarze chorwaccy zgodzili się na powrót, bo transport im nie zagrażał. Zobaczymy, jak będzie wyglądała sytuacja z kolejnymi rannymi - powiedział Łukasz Jasina w TVN24, rzecznik MSZ.
Jasina wyjaśnił, że wśród poszkodowanych są osoby, których życie wciąż jest zagrożone. - Tutaj musimy powstrzymać się od podawania więcej informacji, nie jestem upoważniony - podkreślił. Według chorwackich mediów jeszcze wczoraj stan zdrowia dwóch hospitalizowanych Polaków uległ pogorszeniu.
Rzecznik MSZ tłumaczył, że pasażerowie nie byli w tym samym wieku, wciąż brakuje ich konkretnych danych. — Osoby były w różnym wieku. Spora część była w wieku średnim. Brakuje nam informacji o tym, czy były tam dzieci lub osoby w wieku podeszłym. Nie mam informacji o obecności nastolatków.
Nie żyje kierowca autobusu
Jak powiedział w sobotę w telewizji HRT Josip Mataija, komendant chorwackiej policji drogowej, w wyniku poniesionych obrażeń zmarł kierowca polskiego autobusu. Wciąż trwa śledztwo w sprawie.
Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło 6 sierpnia ok. godziny 5:40 na autostradzie na północ od Zagrzebia.. Nie żyje 12 osób, a ponad 30 jest rannych po wypadku autokaru z polskimi turystami w Chorwacji. Pojazd jadący dużą prędkością nagle zjechał z drogi i wpadł do rowu. Według lokalnych mediów, kierowca autokaru zasnął za kierownicą.
Chorwacki dziennik "Jutarnji list" opublikował nagranie z monitoringu, na którym widoczny jest polski autokar jadący w kierunku Medjugorie na siedem minut przed wypadkiem.