Wyrzekli się polskości...
6 września 2011 roku, mecz Polska-Niemcy w Gdańsku, polscy kibice na stadionie wygwizdują napastnika przeciwników. Niczego nieświadomy snajper Miroslav Klose myśli, że Polacy gwiżdżą tak, jak gwiżdże się na każdego innego napastnika rywali, aby wytrącić go z równowagi. Prawda jest zupełnie inna – kibice gwiżdżą, bo od paru lat polska prasa nazywa Klosego „Niemcem, który odwrócił się od Polski”.
Wszystko zaczęło się od nieszczęsnego wywiadu z ojcem Miroslava, Josefem Klose z 2006 roku w „Fakcie”. Zapytany przez Dariusza Łuszczynę, o to dlaczego jego syn gra dla Niemiec, powiedział: "Wszystko co ten chłopak osiągnął w piłce nożnej, zawdzięcza niemieckim zespołom i mnie."
W tym samym wywiadzie uproszczono jego doświadczenia jako śląskiego autochtona i zacytowano, że uważa się za „Ślązaka i Europejczyka”. Później temat podłapały niemieckie publikacje. Po fali wymiany błędów tłumaczeniowych przez polską i niemiecką prasę, w Polsce powstało przeświadczenie, że Klose stał się Niemcem, który wyrzekł się polskości. Dopiero po latach piłkarzowi udało się wyjaśnić wszelkie niejasności. Gazecie wyborczej powiedział: "Tu się urodziłem, tu spędziłem część dzieciństwa, tu mam rodzinę. Poza tym, moja żona pochodzi z Polski. Z dziećmi rozmawiamy po polsku i po niemiecku [...] Nigdy nie zapomnę, skąd pochodzę."
Podobna narracja panowała w mediach gdy reprezentantem Niemiec został Lukas Podolski. Choć go polscy kibice traktowali trochę delikatniej. To głównie zasługa tego, że „Poldi” często podkreślał swoje przywiązanie do Polski i Górnika Zabrze. Słynnie nie cieszył się po oddaniu dwóch bramek podczas meczu Polska-Niemcy na Euro 2008. Niemniej znaleźli się też głośni krytycy obu zawodników. Ówczesny wiceminister edukacji Mirosław Orzechowski z Ligi Polskich Rodzin apelował, aby odebrać piłkarzom polskie obywatelstwo.
„Miałem poczucie dużego dyskomfortu, że Polacy odgrywają w tych zawodach rolę najemników, walczących przeciwko swojej ojczyźnie, swojemu państwu w obcych barwach. Nie ma dla mnie bardziej krzykliwej i oczywistej afirmacji zrzeczenia się obywatelstwa, jak wystąpienie w barwach przeciwnej drużyny sportowej. Proszę pana prezydenta, żeby uporządkował tę sprawę, by ukrócił moje męki, żebym nie był poniżany taką sytuacją. Piłkarze samoczynnie zrzekli się obywatelstwa, występując przeciwko swojemu krajowi” – mówił wtedy Orzechowski
Jak takie narracje działają na Ślązaków? Ślązacy jak nikt inny rozumieją zawirowania historii. Ciężko winić kogokolwiek za wyjazd do Niemiec za chlebem. Prawie każdy miał już jakieś rodzinne powiązania z Niemcami. Ślązacy nawet nie musieli kibicować reprezentacji Niemiec per se. Kibicowało się naszym synkom, Mirkowi i Łukaszowi. Poza tym chłopaki ze Śląska są bardziej efektywni na polu gry dla reprezentacji. Lewandowski i Błaszczykowski są oczywiście świetnymi piłkarzami, ale nie mają sukcesów z reprezentacją Polski. W tej materii lepsi okazali się Klose i Podolski. Klose jest nawet najlepszym strzelcem w historii Niemiec. Jeżeli Polska odpadała z turnieju, Ślązakom zawsze zostawała możliwość kibicowania synkom ze Ślonska, którzy odnosili sukcesy – nawet jeśli odnosili je dla obcej reprezentacji. Choć prawdę mówiąc, przez lata kibicowanie Niemcom było jedyną możliwą opcją...
Piechniczek i długo, długo nic...
Przez lata Niemcy byli jedyną reprezentacją, której Ślązacy byli w stanie w ogóle kibicować na międzynarodowych turniejach. Ostatnią okazją w XX w do obserwowania poczynań Polaków na międzynarodowych mistrzostwach był Mundial w Meksyku w 1986 roku, kiedy reprezentację prowadził Antoni Piechniczek. Następna okazja nadeszła dopiero 16 lat później w Korei Południowej (która zaczęła się oryginalnym wykonaniem Hymnu Polski przez Edytę Górniak i przegraną 0:2 z gospodarzami).
Komu przez koniec lat 80. i całe lata 90. mogli kibicować Ślązacy? Pomyślmy „na chłopski rozum” – Jeżeli masz starszego kuzyna w RFN, który posiada koszulkę niemieckiej reprezentacji lub Bayernu Monachium, to ta za parę lat koszulka mogła stać się twoja. Z koszulką w zestawie przyszły żelki Haribo, jeansy i czekolada z okienkiem. Taka koszulka nie była już tylko koszulką po wyrośniętym kuzynie. Stała się symbolem nowoczesności, zachodniości i wolności, a kibicując Niemcom mogłeś trochę pożyć życiem tego fajnego kuzyna z Efu. Dodajmy do tego obecne ówcześnie na polskim rynku gumy Bundesliga i już wiadomo, komu kibicować na MŚ i Euro.
Może Cię zainteresować: