Wystawa „Mój Opa tyż boł deportuwany” stanęła w Parlamencie Europejskim dzięki staraniom Łukasza Kohuta

W roku 80. rocznicy Tragedii Górnośląskiej w holu Parlamentu Europejskiegow Brukseli staraniem europosła ze Śląska, Łukasza Kohuta, stanęła wystawa stworzona przez Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 roku z siedzibą w Radzionkowie pt. „Mój Opa tyż boł deportuwany”. Plansze w języku polskim i angielskim pokazują szczególnie jeden z wymiarów wydarzeń od stycznia 1945 roku na ziemiach śląskich - czyli deportacje do ZSRR.

- Kto nie rozumie historii - ten jest skazany na jej powtórzenie. Wtedy w 1945 roku, gdy dla większości w Europie kończyła się wojna, na Górnym Śląsku rozpoczynała się prawdziwa gehenna ludności autochtonicznej – mówił w czasie otwarcia wystawy „Mój Opa tyż boł deportuwany" jej organizator Łukasz Kohut, poseł do Parlamentu Europejskiego ze Śląska.

Wystawa o Tragedii Górnośląskiej w Parlamencie Europejskim

Wystawa została otwarta w holu Parlamentu Europejskiego 28 stycznia 2025 roku.

Wystawa „Mój Opa tyż boł deportuwany” odkrywa ciemne strony tzw. „wyzwalania” przez Armię Czerwoną okupowanych ziem w Polsce.

- Przez dekady komuny w Polsce ten temat był tematem tabu. Dziadkowie albo szeptali o nim, albo w ogóle nie chcieli poruszać tej historii. Tylko w ostatnich kilku latach mogliśmy mówić o tym wydarzeniu. Tragedia Górnośląska ma kilka etapów. Po po pierwsze - samo wejście Armii Czerwonej, nazistowski terror zamieniono na komunistyczny. Morderstwa, grabieże, gwałty. Ponad 500 000 Ślązaków i Niemców zostało zabitych na terytoriach Górnego Śląska. Ponad 60 tys. zostało deportowanych na wschód. Szczątki wielu z nich są rozsypane od Białorusi przez Donbas aż po Kazachstan. 20 tysięcy nie wróciło z ZSRR - mówił Łukasz Kohut.

- Po trzecie, co najbardziej było wymazywane, nowe polskie komunistyczne władze zainstalowane przez Sowietów ponownie otwarły kilka obozów koncentracyjnych: Zgoda Świętochłowice, Łambinowice, Jaworzno, Mysłowice i wiele przykopalnianych obozów pracy dla autochtonów. Do komunistycznych obozów trafiali poza Ślązakami także przedstawiciele innych mniejszości narodowych, etnicznych, także bohaterowie polskiego podziemia niepodległościowego. Była to swoista próba stworzenia jednoetnicznego państwa komunistycznego - dodał Kohut.

"Przez 40 lat żył w poczuciu strachu o własną rodzinę i w milczeniu"

Tytuł wystawy z Radzionkowa nie jest przypadkowy. Jak przyznała Justyna Konik, dyrektor Centrum Dokumentacji i Deportacji Górnoślązaków, ów "opa" to też jej starzik.

- Mój dziadek Paweł urodził się i całe swoje życie mieszkał w Bytomiu, w 1945 z kolegami został wywieziony do pracy na terenie Donbasu - mówiła w czasie uroczystości otwarcia ekspozycji Justyna Konik. - Zabrali ich zarozki po szychcie, czyli po pracy. Nie mogli nawet pożegnać się z rodziną. Powiedziano im, że wrócą za 2 tygodnie. Prawda była taka, że 2 tygodnie byli transportowani w bydlęcych wagonach, nazywanych krowiokami, do obozów pracy. Wielu z nich tej podróży nie przeżyło. Inni w nieludzkich warunkach pracowali z nadzieją powrotu na swój ukochany Śląsk. Mój dziadek Paweł wrócił w 1947, wycieńczony, wrak człowieka, którego własna żona nie poznała. I przez kolejne 40 lat żył w poczuciu strachu o własną rodzinę i w milczeniu - dodała Justyna Konik.

W otwarciu wystawy wzięły udział m.in. Sabine Verheyen, wiceprzewodniczącą Parlamentu Europejskiego oraz Constanze Itzel, dyrektor Muzeum Historii Europejskiej, której dziadkowie na początku 1945 roku uciekli przed Armią Czerwoną z Katowic na zachód.

- Przez lata dyskusja o cierpieniach ludności cywilnej na Górnym Śląsku była ignorowana, a wkroczenie Armii Czerwonej przedstawiane jako wyzwolenie pomimo powszechnej przemocy i represji. Dziękuję europosłowi Łukaszowi Kohutowi za niezłomną determinację w upamiętnianiu okrucieństw, które rozegrały się na Górnym Śląsku - mówiła Sabine Verheyen.

Z kolei dyrektor Muzeum Historii Europejskiej, Constanze Itzel wskazywała, że „każda ofiara zasługuje na naszą uwagę i pamięć”, dodając jak ważne jest, aby podziały z przeszłości nie wpływały na teraźniejszość, tylko służyły temu, aby widzieć i rozumieć siebie nawzajem z empatią. - Dlatego dziękuję kuratorom dzisiejszej wystawy za to, że otworzyli nasze oczy i umysły na ten region, skrzyżowanie kultur i tygiel kulturowy, z własną tożsamością zbudowaną na różnorodności, którą warto zachować na przyszłość – dodała.

Zjawili się także europosłowie z Polski, głównie z Koalicji Obywatelskiej, choć był też jeden poseł Konfederacji.

Kozłów i Ostropa pamiętają o tragedii z 1945 roku

Na otwarcie wystawy do Brukseli ze Śląska przyjechała liczna grupa aktywistów śląskich oraz rodzin ofiar Tragedii Górnośląskiej.

Wśród nich autorka książki "Rok 1945 w pamięci mieszkańców Kozłowa", wydanej przez IPN - Monika Sendal. Kozłów to mała miejscowość pod Gliwicami, okrutnie dotknięta wydarzeniami ze stycznia 1945 roku.

- 1945 rok był dla nas o tyle trudny, że wojska radzieckie stacjonowały w naszej wsi, ponieważ stąd atakowały Gliwice i Sośnicowice - mówi Monika Sendal. - Gehenna mieszkańców zaczęła się od podpaleń różnych budynków we wsi. Żołnierzy Armii Czerwonej zakwaterowano w różnych domach. Zaczęły się okrucieństwa, gwałty, grabieże. W Kozłowie zabito dwie kobiety, ale zgwałcono prawdopodobnie wszystkie. Wiem, że moja babcia moją wtedy 12-letnią ciocię ochroniła. Zamknęła ją w piwnicy, a żołnierzom powiedziała, że jest chora na tyfus. Oni się bali tyfusu, więc nie wchodzili do piwnicy - opowiada.

Dlaczego zdecydowała się napisać książkę o tych wydarzeniach w rodzinnej miejscowości? - U mnie w domu mówiło się o tym, co stało się zimą 1945 roku. I dla mnie to był temat naturalny, żywy. Myślę, że historia Kozłowa to historia Górnego Śląska w pigułce - dodaje ta była nauczycielka.

W Brukseli spotkaliśmy też Marię Dylong, współautorkę książki "Mieli wrócić za 14 dni", o ludziach deportowanych z Ostropy (dziś to dzielnica Gliwic, wcześniej samodzielna miejscowość). Książka zawiera głównie wspomnienia rodzin tych, którzy zostali deportowani z Ostropy (a ocenia się, że z tej jednej miejscowości wywieziono 300 mężczyzn) oraz kilka wspomnień ludzi, którzy wrócili z deportacji.

- Jednym z deportowanych był Ignacy Kowol, który jako 17-latek został wywieziony, ale udało mu się wrócić do rodziny. Przekonanie go, by opowiedział o swoich przeżyciach było bardzo trudne. Nie chciał mówić, bo się bał, nawet po kilkudziesięciu latach od powrotu z deportacji. Bał się, że przyjdą po niego, jego rodzinę. Ten strach nie znikł przez całe jego życie - tłumaczy Maria Dylong.

Ostropa obchodzi rocznicę Tragedii Górnośląskiej 2 lutego 2025 r. O godz. 8.00 w kościele pw. Ducha Świętego (ul. Nauczycielska 1) odprawiona zostanie msza święta. Po niej zaplanowano przemarsz pod pomnik ofiar, przemówienia, odczytanie nazwisk osób deportowanych i internowanych oraz złożenie kwiatów. Po części oficjalnej w salce parafialnej będzie można wysłuchać prelekcji, którą wygłoszą ks. dr Robert Chudoba oraz dr Elżbieta Borkowska. Dostępna będzie też wystawa zdjęć „Mieli wrócić za 14 dni…”.

Mercik: Ten gest ma znaczenie dla Ślązaków, dla potomków ofiar

- Ja jako Ślązak myślę, ten gest i ta wystawa tutaj w Parlamencie Europejskim ma znaczenie przede wszystkim dla nas, Ślązaków - mówi Henryk Mercik z Ruchu Autonomii Śląska, który też przyjechał do Brukseli.

- To, że tutaj jesteśmy, że ta wystawa tutaj jest, że mówimy o tych wydarzeniach na poziomie Parlamentu Europejskiego, to ma znaczenie dla Ślązaków, którzy są potomkami ofiar, wnukami, prawnukami. Dlatego, że pokazuje, że po pierwsze o tej sprawie nie zapomniano, po drugie, że jest to sprawa ważna. Czy to zostanie dostrzeżone? Myślę, że przede wszystkim zostanie dostrzeżone przez Ślązaków, tak jak chociażby spektakl "Mianujom mnie Hanka" w Teatrze Telewizji też został dostrzeżony przez Ślązaków - dodaje Mercik.

Marsz na Zgodę upamiętnił ofiary Tragedii Górnośląskiej

Może Cię zainteresować:

Marsz pod bramę dawnego obozu na Zgodzie po raz kolejny upamiętnił ofiary Tragedii Górnośląskiej. „Ta brama stała się dla nas swoistą redutą górnośląskiej pamięci”

Autor: Redakcja

25/01/2025

Tragedia Gornoslaska

Może Cię zainteresować:

Peter Wiescholek: Jaki udział w Tragedii Górnośląskiej mają sami Ślązacy? Kto donosił na sąsiadów, denuncjował jako "szkodników na rzecz Państwa Polskiego"?

Autor: Peter Wiescholek

17/01/2025

Centrum Deportacji Radzionków

Może Cię zainteresować:

Joanna Bojczuk, członek zarządu województwa śląskiego, o obchodach 80. rocznicy Tragedii Górnośląskiej: Z pewnością nie odpowiemy w roku jubileuszowym na wszystkie pytania, które się nagromadziły

Autor: Mateusz Schuler

06/01/2025

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon