U stóp Planetarium Śląskiego nie ma już ławki z polską flagą. Tak jak pod koniec sierpnia postawiono ją cichaczem (i to w strategicznym miejscu Parku Śląskiego), tak w piątek (25 listopada), też po cichu zniknęła z naszego krajobrazu. Jak mówi świadek tego niezwykłego zdarzenia, demontaż trwał niewiele ponad godzinę. Po patriotycznej instalacji zostaną tylko wspomnienia, wydane pieniądze (100 tys. zł!) oraz... Oraz brukowane podejście, które obecnie prowadzi na niespecjalnie wyjściowe klepisko.
- Służby wojewody podeszły do zadania bardzo profesjonalnie - można powiedzieć, że do ławki została doprowadzona droga - śmieje się nasz rozmówca, związany z Parkiem Śląskim. Teraz po stronie Parku (i Planetarium) wyzwanie, w jaki sposób wykorzystać kilka metrów kwadratowych wybrukowanej powierzchni - by nie prowadziła donikąd. Jak ustaliliśmy, jakimś pomysłem jest zamontowanie tam stojaków dla rowerów.
Za
ustawienie 16 ławek, po jednej w każdym województwie, odpowiadał
Bank Gospodarstwa Krajowego. Instalacje powstały w ramach Programu
Inwestycji Strategicznych, zaś ich umiejscowienie było "zależne
od wskazań władz w poszczególnych miastach” – jak informowała Anna Czyż, rzeczniczka BGK. Wytypowane
lokalizacje to Białystok, Gdańsk, Gorzów Wielkopolski, Kielce,
Kraków, Lublin, Łódź, Międzyzdroje, Olsztyn, Opole, Poznań,
Radom, Rzeszów, Toruń, Wrocław i oczywiście Chorzów. Bank
Gospodarstwa Krajowego oświadczył, odnosząc się do instalacji, że
„stanowi to element akcji informacyjno-promocyjnej poświęconej
inwestycjom, których realizację wspomaga BGK”. Koszt jednej instalacji to 100 tysięcy złotych. W skali całego kraju: 1,6 mln zł.
Ławka z polską flagą była wiatą w kształcie konturu Polski, wewnątrz której umieszczono półkę ze stojącą na niej właściwą ławką. Całości dopełniał 15-punktowy regulamin użytkowania instalacji. Chwilami brzmiący komicznie. Zacytujmy kilka smakowitych punktów:
- „Ławka” to instalacja przeznaczona do rekreacji i wypoczynku, składająca się z siedziska, stelażu w kształcie konturów Polski wraz z podestem zabezpieczonym łańcuchem.
- Wejście i zejście na ławkę dozwolone jest i powinno odbywać się tylko za pomocą schodów trzymając się poręczy. Schody umieszczone są z tyłu instalacji.
- Osoby oczekujące na skorzystanie z ławki powinny znajdować się poza obrębem całej instalacji w odległości 1,5 metra.
Instalacje od początku budziły zasłużoną krytykę, a potem także kpiny, gdy np. w Poznaniu po 10 dniach uszkodził ją deszcz.
- Koszty jeszcze bardziej ośmieszają tę inicjatywę. Ona zaś ośmiesza wszystko: odnowioną przestrzeń wokół Planetarium, mnie, nas wszystkich i państwo. Nie chcę politykować, ale mając taki pomysł i pieniądze, decydenci powinni postawić na najlepszych projektantów, najlepszych twórców. Zagwarantować jakość, której nie trzeba będzie się wstydzić. A to? Kto to właściwie zrobił? Kto się pod tym podpisał? Jest „szansa” na sławę do końca życia - mówił śląski architekt Robert Konieczny, szef biura KWK Promes.
- Ławka powinna być dostępna dla wszystkich użytkowników i grup społecznych: starszych i młodych, dla osób z niepełnosprawnościami... Tymczasem nie spełnia żadnej ze swoich funkcji: jest na wysokości, jest zabezpieczona łańcuchem i regulaminem. Meble miejskie to też mała architektura, będąca najczęściej tłem w przestrzeni publicznej. Pomijam walory estetyczne - komentowała architektka Katarzyna Furgalińska, członek zarządu Stowarzyszenia Architektów Polskich o/Katowice.
Dla ludzi wydających publiczne pieniądze to oczywiście bez różnicy, niemniej pomyślcie: akcja z ławkami w kształcie Polski potrwała niespełna 100 dni. To oznacza, że każdy dzień jej trwania (i stania ławeczek w naszych miastach) kosztował 16 tys. zł.
Może Cię zainteresować: