Yasin Yabaci pracuje jako kierowca ciężarówki. Do Polski przyjechał cztery miesiące temu. Tutaj w środku nocy obudził go telefon z informacją o tragicznym trzęsieniu ziemi, które nawiedziło jego rodzinne strony, czyli Kahramanmaraş w Turcji.
- Na początku nie mogłem się z nikim skontaktować. Po czasie dowiedziałem się, że straciłem trzech moich siostrzeńców. Wszyscy liczymy straty wśród swoich rodzin i bliskich. Moja żona i dzieci są bezpieczne w Ankarze, ale moja mama jest w okolicy Kahramanmaraş, Ma 85 lat i potrzebuje pomocy - opowiada Yasin.
W środę, 8 lutego, Yasin przyjechał do Międzynarodowego Portu Lotniczego w Pyrzowicach. Kilka godzin przed wylotem do Antali czekał w Terminalu A na samolot. Wraca do domu, żeby wywieźć mamę w bezpieczne miejsce, a później nadal pomagać w ewakuacji ludzi z zagrożonego rejonu.
- Nadal nie mogę w to uwierzyć. Większość ludzi w mojej rodzinnej wiosce zginęła - podkreśla.
- W imieniu wszystkich Turków dziękuję. Dziękuję ludziom z całego świata, którzy zaangażowali się w Pomoc. Dziękuję Polakom. Widziałem w mediach strażaków z Polski, którzy polecieli na miejsce. Mam nadzieję, że taka katastrofa już nigdzie się nie powtórzy. Nadzieja w Bogu... - powiedział Yasin.
W środę, 8 lutego, o godz. 14.00 liczba potwierdzonych ofiar trzęsienia ziemi w Turcji oraz Syrii to aż 11 tys. osób. Według Światowej Organizacji Zdrowia może ona jeszcze kilkukrotnie wzrosnąć.
Może Cię zainteresować:
Ratownicy górniczy z PGG polecą do Turcji. Pomogą w poszukiwaniach osób uwięzionych pod gruzami
Może Cię zainteresować: