Choć w nazwie tego obszaru pojawia się fauna, skupmy się najpierw na określeniu GDZIE się znajduje, a nie CO w nim żyje.
Żabi Kraj jak Toskania. Równie uroczy
W skrócie: “po drodze w góry”. To tak naprawdę przepastny obszar, w którym Wyżyna Śląska oddzielona jest od Beskidów doliną Wisły. Kiedyś zdominowany przez trudne do przebycia tereny bagienne, przepastną Puszczę Śląską, której fragmenty gdzieniegdzie można oznaczyć w okolicach Pszczyny. Mogło być tak, że Wisła dziesiątki tysięcy lat temu skierowałaby się na zachód i przez tenże Żabi Kraj dostała się do Górnej Odry, stając się jedynie małym dopływem tej rzeki. Ale tak się nie stało, bo na wysokości miasteczka Strumień skręca dziś na wschód do Kotliny Oświęcimskiej i płynie tam, gdzie trzeba, dając nam ogromny obszar tafli Jeziora Goczałkowickiego, zwanego Śląskim Morzem.
Przyrodniczo więc wiemy, że jesteśmy częściowo w Dolinie Górnej Odry, trochę na Równinie Pszczyńskiej, gdzie dominują w krajobrazie rzeczone jeziora, zalewiska i stawy - idealne obszary dla wszelkiego rodzaju fauny pływającej i skaczącej. Trochę już unosimy się ponad, dzięki łagodnym pagórkom Pogórza Śląskiego.
W trójkącie pomiędzy Strumieniem, Zebrzydowicami a Skoczowem znajduje się druga ze “śląskich Toskanii” (pierwsza okala Racibórz od zachodu - o czym już kiedyś pisałem). Dlaczego? Pofalowane wzgórza nie przekraczają 300 metrów, nie przytłaczają, doskonale uzupełniają doliny i kotliny, w których (zwłaszcza w okolicach Dębowca) srebrzą się lustra hodowlanych stawów. Oczywiście dominuje w nich gospodarka oparta na hodowli karpia. Ale wszyscy wiemy, że to mikroświaty, przy których na każdym przystanku upolować możemy obiektywem aparatu: bociany, czaple, czasami żurawie. No i oczywiście żaby. Aż sam pisząc te słowa dziwię się, jak bardzo niedoceniony jest to obszar.
Życie w rytmie "slow" w Strumieniu czy Skoczowie
To coś dla wszystkich, którzy niekoniecznie lubią górskie wędrówki, nie przepadają też za miejskim tłokiem. Kusimy Was więc bardzo płaskim terenem, w którym pola, miedze, zagony, szpalery drzew udowadniają, że jest na Górnym Śląsku jeszcze sporo obszarów, gdzie rytm wciąż wyznacza natura a nie pulsujące ludzkie osiedla.
Życie takich miasteczek jak Skoczów czy Strumień wciąż wydaje się dużo bardziej “slow”, niż większości innych w regionie. Kawa na jednym z dwóch zadbanych ryneczków na pewno smakuje inaczej. Zwłaszcza polecam odwiedzić mikroskopijny Strumień, z pięknymi, w dużej mierze zabytkowymi kamieniczkami wokół rynku (kilka barokowych) i najstarszym w woj. śląskim rokokowym ratuszem.
Choć są śmiałkowie wędrujący niebieskim szlakiem przez Żabi Kraj ze Skoczowa do Cieszyna (około 5h drogi), wszystko to idealnie nadaje się na eksplorację z poziomu siodełka rowerowego.
Odkryj Żabi Kraj na rowerze
Do Strumienia i Skoczowa dojechać łatwo i szybko właściwie wszystkim: samochodem, motocyklem czy pociągiem. A potem czeka nas kilkadziesiąt kilometrów tras rowerowych o bardzo przyjemnym ułożeniu i nie męczącym poziomem trudności. Jedną z nich jest trasa Dębowiec-Kończyce Wielkie, inną fragment Wiślanej Trasy Rowerowej przez Drogomyśl (który swoją drogą posiada jeden z nielicznych w naszym regionie zabytkowych dworów, przed Habsburgami w XVIII w. zamieszkiwany przez węgierskiego barona).
Eksplorujący te obszary Damian Berłowski z rowerowego bloga roweremposlasku.pl proponuje tzw. “Małą Pętlę” z Rynku w Skoczowie przez m.in. Dębowiec z tężnią solankową i Zamarski z najstarszym drewnianym kościołem na Śląsku Cieszyńskim i przypomina, że dominująca nad Skoczowem Kaplicówka to jedno z najważniejszych miejsc związanych z tożsamością historyczną w naszym województwie.
Na wzgórzu znajduje się kaplica św. Jana Sarkandra, pamiątka wizyty papieża Jana Pawła II w 1995 roku oraz niewidoczna pamiątka powstrzymania czechosłowackiej ofensywy wojskowej w styczniu 1919 roku. To właśnie z Kaplicówki objąć wzrokiem możemy połowę Beskidu Śląskiego i prawie cały teren Żabiego Kraju, będącego kulturowo i historycznie częścią Śląska Cieszyńskiego. Wieże cieszyńskich kościołów w oddali wyraźnie wołają: Nie zapominajcie, gdzie jesteście! Drugim takim punktem widokowym na okolicę jest Góra Chełm koło Goleszowa a trzecim… No cóż.
Dosłownie każde wzgórze, pagórek, zwłaszcza po bogatym w ozon, poburzowym powietrzu dostarczy Wam wspaniałego widowiska światła, cieni i kolorów z sylwetkami Beskidów i “Cieszyńską Toskanią” w tle.
Żabi Kraj to 7 gmin:
- Chybie,
- Dębowiec,
- Strumień,
- Skoczów,
- Zebrzydowice,
- Goczałkowice-Zdrój,
- Pawłowice
należących do Stowarzyszenia Lokalna Grupa Rybacka „Żabi Kraj”. Stworzyło ono mobilną aplikację Ekomuzeum „Żabi Kraj”, prezentującą najciekawsze atrakcje tego obszaru. Aplikacja ułatwia poznanie „żywego” dziedzictwa przyrodniczego, kulturalnego i historycznego regionu.
Kończyce Wielkie i Małe obowiązkowym punktem wycieczki
Nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał o Kończycach Wielkich i Małych, które jak najbardziej należą do opisywanego obszaru i powinny być obowiązkowym punktem wycieczki zarówno rowerowej, jak i samochodowej.
W Wielkich znajduje się Chateau Kończyce Wielkie - uratowany od zniszczenia pałac rodziny Thun-Hohenstein (wcześniej Wilczek), miejsce, w którym narodziła się legenda “Dobrej Pani”, hrabiny Gabrieli (jednej z dam dworu słynnej cesarzowej Sissi), której działalność charytatywno-społeczną do dziś z szacunkiem wspominają mieszkańcy Śląska Cieszyńskiego.
Zupełnie nowa legenda powoli budzi się do życia wokół pałacu, gdyż jest on siedzibą wcale niemałej winnicy oraz Cieszyńskiego Szlaku Wina. W bliskim sąsiedztwie pałacu spojrzeć można kora w korę na dwa najstarsze i największe dęby tej części Śląska. Mieszko i Przemko mają kilkaset lat, z czego według metryki jeden z nich pamięta czasy Piastów Śląskich. Inne zabytkowe dęby aż tak stare nie są, ale piękne i potężne stoją przy alei wzdłuż północnego ogrodzenia pałacu.
Zamek w Kończycach Małych był zwany kiedyś pieszczotliwie “Cieszyńskim Wawelem”, z uwagi na renesansowy anturaż dziedzińca wewnętrznego. To jeden z ładniejszych kompleksów zamkowo-parkowych, zwłaszcza gdy zdecydujemy się tu przybyć w momencie kwitnienia i „wybuchu” soczystej zieleni. Nie bez znaczenia jest też lokalizacja – malownicza wśród drzew i w bezpośrednim sąsiedztwie stawu.
Historia zamku, a właściwie dworu obronnego, jest długa – sięga wieków średnich. Obiekt należał do kilku znamienitych rodów (między innymi Czelów i Pełków), by w czasach współczesnych pełnić między innymi rolę restauracji i hotelu oraz Izby Regionalnej. Od niedawna to siedziba Muzeum Piastów Cieszyńskich i Fundacji Dziedzictwa Księstwa Cieszyńskiego, która organizuje m.in. turniej Rycerski księcia Przemysława I Noszaka (8-10 września).
Zarówno pałace w Kończycach Wielkich, jak i zamek w Kończycach Małych wraz z zamkiem w Zebrzydowicach leżą w dolinie Rzeki Piotrówki. Która to rzeka stanowi kręgosłup bardzo ciekawego, ale wciąż wartego odkrycia (np. idealnie jesienią) Szlaku Pałaców i Zamków Nad Piotrówką. To taka nasza górnośląska wersja “Zamków nad Loarą”, gdy do kompletu dołożymy dość spektakularny, aczkolwiek położony już po czeskiej stronie w miejscowości Pierstna (Prstna) klasycystyczny pałac Gussnarów z 1798 r. Obecnie działa w nim restauracja i hotel.
W ten sposób poznawanie opisanych powyżej terenów od okolic Strumienia i Doliny Wisły aż po dorzecze Olzy może stać się nie tylko pomysłem na jednodniowy wyskok, ale też ciekawą ideą na krótki urlop. I to w aż trzech krajach. Polsce, Czechach i… Żabim ;) Kumacie?
Artykuł powstał we współpracy ze Śląską Organizacją Turystyczną zarządzającą portalem informacji turystycznej www.slaskie.travel
Może Cię zainteresować:
Niezapomniany weekend w Krainie Górnej Odry. Propozycje Ślązaga na każdą porę roku
Może Cię zainteresować: