Zabraknie węgla, ludzie będą palić śmieci? Eksperci alarmują

Węgiel będzie coraz droższy, coraz trudniej będzie go kupić i nawet ewentualne inwestycje w branży górniczej nie poprawią sytuacji w najbliższych miesiącach. Kolejny sezon zimowy trzeba będzie „jakoś przeżyć”. Takie perspektywy kreślą Łukasz Horbacz, prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla oraz Jerzy Markowski, ekspert górniczy i były wiceminister gospodarki.

Pod koniec kwietnia Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla oraz Stowarzyszenie Federacja Autoryzowanych Sprzedawców PGG skierowały do premiera Mateusza Morawieckiego apel o obniżenie do zera VAT-u na węgiel co najmniej do końca roku i o przekierowanie poprzez sieci dealerskie większej ilości wysokojakościowych, tańszych krajowych węgli opałowych do sektora komunalno - bytowego. Zdaniem sygnatariuszy listu w Polsce w tym roku, po wprowadzeniu w kwietniu embarga na węgiel z Rosji, przy uwzględnieniu realnych możliwości sprowadzenia go z innych kierunków oraz przepustowości portów, zabraknie między 9 a 11 mln ton tego surowca. A na to, że go więcej nafedrujemy nie ma specjalnie co liczyć.

- Techniczne zdolności zwiększenia rodzimej produkcji są prawie niemożliwe. Nawet gdyby wydłużyć czas pracy w kopalniach, górnictwo węgla energetycznego mogłoby zwiększyć produkcję o ok. 1 - 1,5 mln ton węgla. To za mało w stosunku do potrzeb – nie pozostawia złudzeń Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki. Jak dodaje na udostępnienie z kolei nowych pokładów w kopalniach już istniejących potrzeba pieniędzy, czasu (2 - 3 lata) oraz zdolności technicznych do wykonania tych prac. W kontekście obecnej sytuacji wytyka prowadzenie przez ostatnie lata likwidacji kopalń „Krupiński” i „Makoszowy”, a także trudności w uruchomieniu wydobycia przez prywatnych inwestorów.

- To wszystko razem powoduje, że pakujemy się w totalny deficyt węgla. I totalny deficyt energetyczny – przestrzega Markowski.

Zdaniem prezesa Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla szczególnie dotkliwie brak tego surowca odczuje sektor komunalno – bytowy, gdzie jego deficyt może sięgnąć 40 proc. dotychczasowego zużycia. Kłopot z dostępnością węgla i napędzany paniką zwiększony popyt klientów na to paliwo będzie skutkować jego rosnącymi cenami. To zaś – jak alarmuje branża – przekładać się będzie na zwiększoną skalę ubóstwa energetycznego i pogorszenie się jakości powietrza. Bo ci, których nie stać na węgiel, wrzucą do pieca śmieci. Stąd właśnie pomysł z obniżką VAT-u, który przy cenach węgla rzędu 3000 zł za tonę (a takie na koniec roku prognozuje Izba) może wynosić ok. 600 zł.

- To by złagodziło skutki drożejącego węgla dla gospodarstw domowych. Mamy obniżony VAT na gaz i paliwa płynne, natomiast na węgiel pozostał przy stawce 23-procentowej – podkreśla Łukasz Horbacz, prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla.

- Moglibyśmy być całkowicie niezależnie energetycznie, gdyby nie to przez ostatnie kilkanaście lat wydobycie węgla było zmniejszane w znacznie szybszym tempie niż wygasało zapotrzebowanie na to paliwo – dodaje Horbacz.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon