Począwszy od 20 czerwca 1922 roku na podzielone decyzją mocarstw Ententy terytorium plebiscytowe Górnego Śląska wkraczają wojska polskie i niemieckie. Polskie - obejmując kontrolę nad terenami przyłączonymi do II Rzeczypospolitej, niemieckie - odzyskując ją nad terytorium pozostałym w Republice Weimarskiej z rąk rozjemczych - de facto okupacyjnych - wojsk alianckich.
Wojsko Polskie początkowo wkracza na Śląsk w szyku bojowym, jednak okazuje się to nadmiarem ostrożności. Przejmowanie kolejnych miast i mniejszych miejscowości odbywa się systematycznie i bez incydentów.
W czwartek wojsko polskie wkroczyło w granicę powiatu pszczyńskiego. Na moście granicznym, na Wiśle, starosta powiatu dr. Lerch powitał przybywających. Pochód do Pszczyny był wspaniały. Wszędzie po wsiach pobudowano bramy ozdobne a ludność bardzo licznie stała nad drogą, aby witać wojsko. Miasto Pszczyna, mianowicie rynek, był ładnie przybrany - relacjonuje gazeta "Górnoślązak" z niedzieli 2 lipca.
Ten sam numer gazety przynosi jednak informację o tragedii, do której doszło po drugiej stronie granicy, w Zabrzu:
Opole, 30. czerwca. Biuro Wolffa donosi: W Zabrzu zdarzyły się wczoraj pod wieczór silne strzelaniny między Francuzami a niemieckimi cywilistami. Podług dotychczasowych doniesień po stronie niemieckiej jest 17 zabitych, między nimi kobiety i dzieci, oraz około 20 rannych, między nimi dwie siostry, które rannym pomoc dawały. Po stronie francuskiej ma być jeden zabity i trzech rannych.
Zabrze, 30. czerwca. Inna depesza biura Wolffa uzupełnia wiadomość o zaburzeniach następującymi szczegółami: "W walce użyto karabinów maszynowych i granatów ręcznych oraz innej broni palnej. Najzaciętszą była walka na ulicy Hutniczej i Cesarzewicza. lam są największe spustoszenia. Wiele okien wystawnych zniszczonych i inne wielkie szkody wyrządzone. Po stronie niemieckiej jest 13 zabitych, liczba rannych jest znacznie większa. Francuzi stracili podobno 5 ludzi. Te liczby jednak nie są jeszcze stwierdzone".
Masakra w dniu świetych Piotra i Pawła
Dlaczego doszło do masakry w Zabrzu? Historycy nie udzielili jeszcze pełnej odpowiedzi na to pytanie. Zbigniew Gołasz, autor artykułu "Przejęcie Zabrza przez administrację niemiecka w 1922 roku oraz problemy z wytyczeniem granicy państwowej na terenie gminy", zamieszczonego w książce "Rok 1922 na Górnym Śląsku . Granice - administracja - społeczeństwo"pod redakcja Sebastiana Rosenbauma i Mirosława Węckiego, a wydanej przez Instytut Pamięci Narodowej, przyznaje, że nawet przebieg wypadków nie jest do końca jasny. Niemniej historyk w swoim artykule szczegółowo przedstawia fakty, jakie udało się ustalić. Pod koniec czerwca 1922 w Zabrzu przygotowywano się do objęcia gminy przez niemiecką administrację, co miało nastąpić 4 lipca. Momentowi temu zamierzano nadać nadzwyczaj uroczystą oprawę. Jednak na kilka dni wcześniej z niejasnych przyczyn wybuchła w mieście strzelanina o tragicznych skutkach. Jedno jest pewne: doszło do starcia żołnierzy francuskich z członkami 1. batalionu Selbstchutzu Freischar Hindenburg. Niewykluczone, że poprzedziło je inne - selbstchutzowców z powstańcami śląskimi. Jakkolwiek było, rozgorzały w mieście kilkugodzinne walki, a śmierć poniosło kilkunastu niebiorących w nich udziału cywilów.
Zdezorientowani żołnierze francuscy obłożyli ogniem zgromadzony tłum, sądząc, że sa w nim ludzie, których do nich strzelają - pisze Zbigniew Gołasz.
"Górnoślązak" powrócił do sprawy tragedii w Zabrzu kilka dni później, podając listę jej ofiar:
Według dotychczasowych stwierdzeń padło ofiarą wielkiej strzelaniny w dzień śś. Piotra i Pawła 16 osób, mianowicie: 1) ślusarz Karol Cebula, 2) uczeń Edward Rother, 3) tokarz Jan Kula, 4) robotnik Albert Lubojański, 5) koksiarz Jan Michalik, 6) zwrotniczy Henryk Kolonko, 7) instalator Hans Franke, 8) Rudolf Holewa, 9) Julia Kaiser, 10) murarz Paweł Gonsior, 11) ślusarz Franciszek Parczyk, 12 dziecko Irma Kusz, 13) uczeń Jerzy Langer, 14) Parczyk, 15) piekarczyk Paszek, 16) ślusarz Fiolek, wszyscy z Zabrza. Nadto jest jeszcze 20 rannych.
Jeszcze później gazeta uściśliła, iż:
Liczba ofiar strzelaniny w dzień śś. Piotra i Pawła wynosi ogółem 19; pomiędzy zastrzelonymi było 6 Selbstschutzlerów.
30 czerwca groźnie było nie tylko w Zabrzu:
Racibórz, 30. czerwca. Na ulicy Odrzańskiej zaczepił tłum ludzi oficera francuskiego, znajdującego się w towarzystwie oficerów angielskiego i włoskiego. Przywołano oddział Włochów, który zabrał się do rozpędzania tłumu. Nagle padły strzały; jeden żołnierz zraniony został w brzuch, inny w głowę. Następnie zaalarmowano całą załogę włoską, która z karabinami gotowemi do strzału oczyściła Rynek i przyległe ulice. Burmistrzowi zapowiedziano, że jeżeli nie wpłynie na uspokojenie mieszkańców, wtenczas wojsko występować będzie kategorycznie i użyje broni w razie nowych zaczepek. W związku z tymi wypadkami ogłoszono obostrzony stan oblężenia - donosił cytowany już "Górnoślazak" z 2 lipca, w artykule pod tytułem "Krwawe wypadki w Raciborzu".
Strzały w Gliwicach
Z kolei dzień później krew polała się w Gliwicach, co tak opisywano w numerze "Górnoślązaka" z wtorku 4 lipca w artykule zatytułowanym "Krwawe wypadki w Oliwkach":
Gliwice, 1. lipca. Dziś przed południem przeprowadzono rozbrojenie policyi plebiscytowej. Pewne żywioły wykorzystały tę akcyę do zaczepienia francuskich wojsk okupacyjnych. Jakoteż opodal siedziby policyi plebiscytowej, przy ulicy Schrötera, przyszło do starcia pomiędzy cywilistami a wojskami francuskiemu Wywiązała się gwałtowna strzelanina, która pod wieczór przybrała znacznych rozmiarów. Jak słychać, zabito 15 osób włącznie Francuzów i okaleczono około 25. Nad miastem zawieszono obostrzony stan oblężenia. Według innych informacyi przyszło do starcia na ulicach Górnowałowej i Mikołowskiej. Dopiero około godz. 4 po południu skończyła się strzelanina. Najzaciętszą walkę stoczono przy lazarecie francuskim. Na ulicy nad Ostropką zastrzelono pewnego robotnika. Dalsze wiadomości opiewają, że zraniono trzech żołnierzy francuskich, jednego na ulicy Dworcowej, drugiego na ulicy Bielitzera a trzeciego przy kościele śś. Piotra i Pawła. Na ulicy Mikołowskiej zastrzelono pewnego mężczyznę. Z innej strony donoszą jeszcze: Prócz wypadków wyżej podanych przyszło także do starcia w pobliżu domu towarzystw. Tu zastrzelono pewnego oficera francuskiego a jego służącego zraniono tak niebezpiecznie, że wkrótce potem umarł. Podczas strzelaniny zastrzelono także dwóch robotników, wracających z pracy do domu. Do lazaretu odstawiono 10 rannych, z których jeden umarł. Zabitych umieszczono w kostnicy na cmentarzu przy ulicy Kozielskiej. Z powodu tych wypadków komendant miasta wspólnie z kontrolerem powiatowym zawiesili nad miastem obostrzony stan oblężenia i stan doraźny. Lokale muszą być zamknięte o godz. 6 wieczorem. Ruch na ulicach jest zabroniony od godz. 7 wieczorem do godz. 6 rana. Patrolki wojskowe, tanki i samochody pancerne dbają o spokój i porządek.
Informacji uzyskane przez agencję prasową Wolffa potwierdzały, iż w mieście zginęło siedem osób (wśród nich francuski oficer), a piętnaście odniosło rany.
W Gliwicach niespokojnie było także nazajutrz:
Gliwice, 2. lipca. Wczoraj wieczorem i dzisiejszej nocy strzelanina nie ustawała. Walki rozgrywały się na placu Germanii, w dzielnicach przy koszarach i lasku miejskim. Liczne domy zostały poważnie uszkodzone. Do lazaretów odstawiono 10 okaleczonych, z których dwie osoby zmarły. Według innej wiadomości zostały zabite 4 osoby. Dziś (w niedzielę) pod wieczór rozpoczęła się strzelanina, podczas której okaleczone zostały liczne osoby. Liczby rannych dotąd nie stwierdzono.
Wydanie gazety na czwartek 6 lipca przynosiło więcej szczegółów o przyczynach wybuchu tragicznej w skutkach strzelaniny:
O krwawych wypadkach w Gliwicach donosi niemiecki „Kurier”, że urzędnicy policyi plebiscytowej rozpoczęli strzelaninę na oddział francuski, palący mundury i inne przybory tychże urzędników. Równocześnie zaczęto strzelać z tłumu. Dwudziestu żołnierzy zostało zranionych, 2 oficerów i i służący zabitych. Następnie tłum zamierzał wtargnąć na dworzec, gdzie żołnierze byli zajęci załadowaniem tanków. Napad ten jednak odparto.
Eksplozja przemocy po niemieckiej stronie granicy miała też wymiar indywidualny, np. w Gliwicach zastrzelona została w sieni swego domu kobieta, która jakoby utrzymywała stosunki z żołnierzami francuskimi. Z kolei w Bytomiu
Członkowie Selbstschutzu obcięli 2 dziewczynom włosy z powodu ciągłego obcowania z żołnierzami koalicyjnymi podczas okupacyi. W Gliwicach obcięto również włosy kilku dziewczynom za to samo przestępstwo a w dodatku obito dotkliwie.
Kocioł wybuchł krwią
Dlaczego
doszło do tego wszystkich tych dramatycznych
wydarzeń, począwszy od regulanej wymiany ognia
członków Selbstschutzu z żołnierzami francuskimi aż po
samosądy? Wydaje się, że Górny Śląsk był wtedy
niczym rozgrzany kocioł, w którym wrzała para
pod wysokim ciśnieniem. Na Ślązaków reprezentujących
niemiecką opcję narodową najsilniej oddziaływały
rozczarowanie decyzjami Ententy, przyznającymi część terytorium
plebiscytowego Polsce, jak i resentymenty wobec Francuzów - jeszcze
niedawno nieprzyjaciół podczas Wielkiej Wojny, później głównych
twórców upokarzającego dla Niemiec traktatu wersalskiego, w
końcu zaś okupantów Górnego Śląska (bo takimi
w oczach Ślązaków ducha niemieckiego byli)
sprzyjających polskim dążeniom odebrania go Niemcom.
Rozpoczęcie ewakuacji francuskich sił ze Śląska podziałało
jak nagłe zdjęcie znad tego kipiącego kotła pokrywy.
Para wybuchła krwią.