- Takie sytuacje nas nie złamią. Tam na te karetki czekają ranne w wyniku wojny dzieci – tak w mediach społecznościowych przedstawiciele Fundacji Moc Przyszłości komentują pożar, w wyniku którego spłonęła jedna z sześciu karetek, jakie w piątek wyruszyły ze Śląska w stronę Ukrainy, gdzie miały zostać przekazane tamtejszym służbom medycznym. Cztery z tych ambulansów przekazało Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe w Katowicach. Niestety pojazdy nie dotarły na miejsce w komplecie. Po drodze, w nocy z piątku na sobotę, podczas postoju na terenie Radłowa w Małopolsce doszło do pożaru, którego efektem było całkowite zniszczenie jednej karetki. Kolejny ambulans i jeszcze dwa samochody uległy uszkodzeniu.
Policja od razu nie wykluczała celowego działania i szybko okazało się to słusznym podejrzeniem. Na podstawie nagrań z monitoringu zatrzymano 35-letniego mieszkania Radłowa, który jest podejrzany o dokonanie podpalenia. W chwili zatrzymania miał siedzieć na pobliskim przystanku i obserwować akcję gaśniczą. Jak się okazuje mężczyzna był notowany za podobne przestępstwa w 2019 r. Jak donosi RMF mężczyzna usłyszał zarzuty podpalenie kilku rzeczy w krótkim odstępie czasu, gdyż – poza karetką - miał podpalić także nieużytki, cegielnię i skład palet. Jak podaje sama Fundacja na przestawieniu zarzutów się jednak skończyło.
- Sprawca - recydywista wielokrotnie notowany został wypuszczony . Zastosowano według niego środki wolnościowe z obowiązkiem stawiennictwa 3 razy w tygodniu. Co albo kto jeszcze ma spłonąć, aby w końcu został osadzony? - grzmi na swoim profilu Fundacja.
Już w sobotę poinformowała ona, że rozpoczyna zbiórkę na nową karetką. - Nie możemy pozostać obojętni na potrzebę szpitala który na te karetkę czekał – tłumaczy Fundacja. W niedzielę wczesnym popołudniem zebrane było ponad 2/3 niezbędnej kwoty.
Może Cię zainteresować: