Swiety graal zbigniew rokita

Zbigniew Rokita: Do mówienia o tożsamości Śląska, nie trzeba Świętego Graala: języka śląskiego czy mniejszości

Zbigniew Rokita: Do mówienia o tożsamości Śląska, nie trzeba Świętego Graala: języka śląskiego czy mniejszości

autor artykułu

Zbigniew Rokita

Aby zacząć głośno mówić o przeszłości i tożsamości Śląska, nie trzeba czekać na Świętego Graala wielu Ślązaków – uznanie języka czy mniejszości. Można to robić i to za publiczne pieniądze. Tak jak na mojej Wójtowej Wsi.

Na Marka i Olę Krząkałów wpadam 1 listopada na cmentarzu na Wójtowej Wsi. Z dziećmi kwestują na pobliskie hospicjum. Spotykamy się przypadkowo przy grobie mojej prababki, Else. To oni i ich Fundacja Plac Grunwaldzki uświadomili mi kiedyś, że wychowywałem się na Giszowcu, który nigdy nie zniknął – a jak dla mnie w miejscu ciekawszym nawet od Giszowca.

Środek mojego osobistego Śląska

Park Grunwaldzki, dawny Preussenplatz, leży na skraju Wójtowej Wsi. Spędziłem tam całą młodość. Z mojego domu rodzinnego rzut kamieniem, zaraz za Ostropką i łączką.

Park Grunwaldzki jest sercem Osiedla Ogrodowego, które powstało tu w 1922 roku. Jedno z najpiękniejszych miejsc w aglomeracji. Osiedle domków, które mieści się na samym uskoku między Śląskiem zielonym i czarnym. Osie widokowe, domki przy malowniczych uliczkach i placykach, morze drzew, tajemnicze zakamarki. Ścisłe centrum mojego osobistego Śląska, miejsce organizujące moją wyobraźnię, bo gdy myślę „park” czy „wieża ciśnień”, zawsze stają mi przed oczami obrazy z tego miejsca. Chyba każdy ma taki domyślny punkt odniesienia.

Jakiś czas temu miejscowi się zorganizowali i zaczęli opowiadać o przeszłości tego miejsca. Ja sam nazwę „Osiedle Ogrodowe” poznaję dopiero teraz, czytając tablicę z historią okolicy, która pojawiła się tu całkiem niedawno. To też sprawka Fundacji Krząkałów.

– Przeszliśmy po domach i zebraliśmy podpisy, a potem złożyliśmy projekt do budżetu obywatelskiego. Chcieliśmy, aby stanęła tutaj tablica, która pozwoli mieszkańcom dowiedzieć się czegoś więcej o tym miejscu – mówi mi Marek Krząkała, prezes Fundacji.
– Nikt z miejscowych nie protestował?
– Dlaczego?
– Na tablicy jest choćby przedwojenna mapka okolicy: Eichendorffallee, Gustav Freytag Strasse…
– No tak, kilka razy ktoś narysował na niej swastykę, ale na tym się skończyło. Później mieszkańcy innych dzielnic pytali nas jak to możliwe, że nam się udało. Sami chcą zrobić coś podobnego – mówi Krząkała.

Tu Różewicz napisał "Kartotekę"

Krząkałowie długo mieszkali we Francji. Mówią mi, że tam ludzie są przywiązani do małych ojczyzn, aktywni, starają się angażować w życie lokalnych społeczności. Chcieli przenieść to na grunt gliwicki.

Albo spacery historyczne. Organizuje je Aleksandra Krząkała. Nazwała je: Spacery historyczne z wiewiórką Hanią i jeżem Stasiem.

– Ola chciała, żeby czegoś o historii tego miejsca dowiedziały się też dzieci. Już około 700 uczniów i uczennic z trzech pobliskich podstawówek, głównie w wieku 9-12 lat, wzięło udział w spacerach. Nie ma tam edukacji regionalnej, więc sami o to zadbaliśmy.

Aleksandra Krząkała opowiada o różnych rzeczach. Niektóre mieszczą się w ogólnokrajowej opowieści: np. wspomnienie blisko 20 lat, które przemieszkał tutaj, na skraju Wójtowej Wsi Tadeusz Różewicz. Napisał tu m.in. Kartotekę. Inne mieszczą się w niej mniej, np. opowieść o tutejszych pruskich koszarach czy wydarzeniach roku 1945.

– Szkoły się na to godzą?
– Są zachwycone. Czasem proszą nawet, żeby starsze roczniki oprowadzić. A potem dzieci rodzicom opowiadają.

I jadą z koksem. Ola opowiada o cmentarzu żołnierzy radzieckich, który leży w sercu Parku. Pojawiają się głosy, żeby go usunąć, ale Fundacja się sprzeciwia. Tłumaczą mi, że to część tożsamości miejsca. Mojej tożsamości – na pewno. Spoczywa tu major Iwan Rudenko, Sowieta, który uratował życie mojego pradziadka Johanna. Cmentarz jest zadbany, zadrzewiony, ciągle się tam zapuszczam. Grób Rudenki jako jeden z niewielu ma zniszczoną tabliczkę z nazwiskiem. Moja prośba do władz, żeby coś z tym zrobiły, na niewiele się zdała.

Ola opowiada też o wieży ciśnień, która góruje nad Osiedlem Ogrodowym. Jedna z piękniejszych jakie znam (choć jasne, że nie tak ładna jak królowa wszystkich wież ciśnień, wieża Borek we Wrocławiu). Po tej naszej jeszcze w liceum się ze znajomymi kręciliśmy, teraz chyba już się tam wejść nie da. W Drachu Twardoch stworzył w niej restaurację, w której stołował się Nikodem, ale to fantazje, póki co ruina sumiennie niszczeje.

"Obawialiśmy się... deweloperki"

A największym projektem, w który zaangażowała się Fundacja, jest walka o Okrąglak. Tak nazywał się spożywczak, który odkąd pamiętam, a i znacznie dłużej, organizował życie miejscowych. Upadł parę ładnych lat temu, został budyneczek, powoli popadający w ruinę.

– Zareagowaliśmy parę lat temu jako rada dzielnicy, gdy dowiedzieliśmy się że działka, na której stoi Okrąglak, a więc część parku, ma trafić na sprzedaż – mówi Krząkała.
– Czego się obawialiście?
– Że działkę kupi ktoś, kto wytnie drzewa, zniszczy park i wejdzie z deweloperką. Znalazłem stare zdjęcie kawiarni parkowej, która przed wojną była w parku Chopina. Pomyślałem, że dobrze żeby miasto zamiast sprzedawać tę działkę, zbudować tam podobną kawiarnię. Zamiast więc oprotestowywać sprzedaż działki zaproponowaliśmy alternatywę.

Walczyli, walczyli, udało się.

– Kiedy ruszy kawiarnia?
– Mam nadzieję, że do końca 2024 roku Okrąglak będzie działał.
– I co tam zrobicie?
– Chcemy żeby były tam spotkania – literackie, dyskusyjne, prelekcje o historii dzielnicy. Imprezy dla mieszkańców. Wystawy plenerowe, koncerty. A na co dzień restauracja. Mała. Kameralna.

***

Historia Fundacji Placu Grunwaldzkiego zainteresowała mnie, bo pokazuje, że to nie takie trudne opowiedzieć za publiczne pieniądze o przedwojennej historii Śląska. Że aby zacząć głośno mówić o sobie, nie trzeba czekać na Świętego Graala wielu Ślązaków – uznanie języka czy mniejszości. Że nie ma co narzekać, trzeba robić.

I że naprawdę wiele osób na Śląsku wykonuje codziennie, po godzinach, za darmo pozytywną i pozytywistyczną pracę. Jak Marek i Ola.

Terminator po slasku

Może Cię zainteresować:

Zbigniew Rokita: Skoro Terminator poradzi godać... Marzę o opcji "śląskie napisy" do filmów, o śląskim Marvelu

Autor: Zbigniew Rokita

15/10/2023

Słoń a sprawa slaska

Może Cię zainteresować:

Zbigniew Rokita: Słoń a sprawa śląska. Większość książek, które napisano, jest przecież o Śląsku

Autor: Zbigniew Rokita

06/01/2023

Rynek, park i zamek w Pszczynie

Może Cię zainteresować:

Zbigniew Rokita: Wałbrzyski spór o Daisy jest o to, czym w polskiej świadomości mają być ziemie poniemieckie

Autor: Zbigniew Rokita

10/03/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon