Moskwa

Zbigniew Rokita: Kreml a śląska sprawa. Ślązacy, chcąc nie chcąc, też biorą udział w tej wojnie

Wezwania do niepodległości Śląska Ramzana Kadyrowa czy rosyjski serial o śląskim separatyzmie to małe bitwy na wojnie rosyjsko-ukraińskiej. Bo Ślązacy w tej wojnie też biorą udział.

Polska jest stroną wojny rosyjsko-ukraińskiej oraz jedynym krajem, który graniczy z wszystkimi trzema krajami bezpośrednio zaangażowanymi w wojnę: Rosją, Ukrainą i Białorusią. Według badań rosyjskiego Centrum Lewady Rosjanie wymieniają Polskę wśród czterech najbardziej wrogich wobec siebie państw świata (po USA, Wielkiej Brytanii i Niemczech, a przed Ukrainą).

Moskwa ma duży potencjał szkodzenia. Jednym z instrumentów, po które sięga, jest wspieranie ruchów odśrodkowych zagranicą. W Polsce nie ma rozwiniętych separatyzmów, bywają za to separatyzmy wyobrażone, a wśród nich najsłynniejszy jest śląski. I choć wśród Ślązaków Rosja historycznie skojarzenia budzi jak najgorsze, to w bardziej czy mniej skoordynowany sposób Rosjanie nad kwestią śląską czasem się pochylą.

W 2015 roku – po aneksji Krymu, gdy trwała już wojna rosyjsko-ukraińska – do przewodniczącego Ruchu Autonomii Śląska Jerzego Gorzelika zgłosił się szef jawnie prorosyjskiej partii Zmiana Mateusz Piskorski. W rozmowie ze Ślązagiem Gorzelik przyznawał później, że dostał od niego propozycję lotu do Doniecka na konferencję o samostanowieniu narodów. Propozycję tę Gorzelik odrzucił, a gdy rok później Piskorskiego zatrzymało ABW, przesłuchiwano w związku z tym spotkaniem również Gorzelika. Gdyby lider RAŚ udał się wówczas do Doniecka, de facto poparłby politykę Władimira Putina i wykreował Ślązaków na polską piątą kolumnę. Nie wiadomo, czy Piskorski nakłaniał lidera RAŚ do tego ruchu z polecenia rosyjskich służb czy z własnej inicjatywy.

Kilka lat później o Ślązakach na Twitterze napisał Ramzan Kadyrow. To zbrodniarz, lider Czeczenii, jednego z najniebezpieczniejszych regionów świata, w którym życie dziennikarze porównują do realiów sowieckiego stalinizmu. Władimir Putin ma ludzi, którzy mówią to, czego jemu nie wypada jeszcze powiedzieć: spośród polityków dawniej był to Władimir Żyrinowski, dziś to Dmitrij Miedwiediew czy właśnie Ramzan Kadyrow. Ten ostatni zatwittował: W lipcu odbędzie się coroczny Marsz Autonomii Śląska, który za każdym razem przyciąga coraz większą liczbę uczestników. Moim zdaniem ten region Polski zasługuje na szczególny status niepodległego kraju i istnieje pilna potrzeba referendum, w którym Rosja może udzielić pomocy organizacyjnej”. Brawurowe słowa jak na kogoś kto walnie przyczynił się do pogrzebania nadziei Czeczenów na własne państwo i skazał rodaków na życie w putinizmie, totalitaryzującym autorytaryzmie. Na poważnie wziąć je mógłby zresztą tylko ktoś, kto nie ma pojęcia czym jest Marsz Autonomii (który jednak nie przyciąga za każdym razem więcej ludzi) i jakie padają na nim hasła (nie są one separatystyczne). Na szczęście słowa Kadyrowa przeszły w Polsce bez większego echa.

Wystarczy wrzucić w Google hasło „Силезский язык”, żeby zobaczyć, że rosyjskie media w Rosji nie zainteresowały się szczególnie sprawą uznania śląszczyzny. Zainteresowali się nim jednak rosyjscy propagandyści w Polsce – celem rosyjskiej propagandy na śląskim odcinku jest bowiem przede wszystkim destabilizowanie sytuacji w samej Polsce. Marcin Musiał opisał w materiale na łamach „Wyborczej” próby skaptowania jego i innych śląskich regionalistów przez prorosyjski portal propagandowy, aby opowiedzieli o wecie Andrzeja Dudy. Musiał postąpił słusznie, bo cokolwiek by powiedział, byłoby użyte, aby zdyskredytować polskie władze i wykreować wielkość ruchów odśrodkowych. Nie był jedyną osobą, do której przyszli Rosjanie.

Ostatnio zaś Rosjanie wykorzystali kartę śląską nie w przekazie eksportowym, a na własnym podwórku. Ukazał się serial political fiction pod tytułem „Warszawa’21” – o kryzysie w Polsce i walce śląskich separatystów o niepodległość regionu. Można zobaczyć go na jednej z rosyjskich platform streamingowych.

Nie, Śląsk nie jest szczególnie ważnym wątkiem w propagandzie Kremla. Nie jest m.in. dlatego, że Ślązacy na ogół nie decydują się na ryzykowne ruchy, a okazji do zrobienia czegoś nieostrożnego jest sporo. Można byłoby np. dołączyć do ConIFA – „FIFA” dla państw nieuznanych, regionów i narodów bezpaństwowych, w której występują Cypr Północny, Abchazja czy Saamowie. Można byłoby słać na Kreml kolejne epistoły na wzór tej kuriozalnej, którą wystosowali dziesięć lat temu Rudolf Kołodziejczyk i Andrzej Roczniok. Można byłoby zbyt często wypuszczać język na długie spacery – publicznie sięgając np. po nieostrożne i nietrafne analogie jak te czasem pojawiające się na Śląsku, które porównują przyłączenie części do Górnego Śląska w 1921 roku do Polski i Krymu w 2014 roku do Rosji.

Nie można zapominać bowiem, że wojna rosyjsko-ukraińska ma wiele frontów, a front militarny jest tylko jednym z nich – być może wcale nie zresztą najważniejszym. Również szalenie ważnym jest front informacyjny. A na nim walczymy wszyscy.

Książki

Może Cię zainteresować:

Zbigniew Rokita: Postanowiłem zrobić dla innych to, co lubię, gdy inni w porze letniej robią dla mnie – podzielić się lekturowymi inspiracjami

Autor: Zbigniew Rokita

12/07/2024

Zbigniew rokita barbara lubos 01

Może Cię zainteresować:

To nie będzie śląska Bridget Jones. Premiera monodramu „Kocham cię proszę pana” tria: Lubos, Rokita, Talarczyk

Autor: Katarzyna Pachelska

06/07/2024

Marsz Autonomii

Może Cię zainteresować:

Zbigniew Rokita: Zdecydowana większość Ślązaków nie jest gotowa na uznanie mniejszości etnicznej

Autor: Zbigniew Rokita

14/06/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon