Katowice marsz rownosci1

Zbigniew Rokita: Ruch LGBTŚ+, czyli Śląsk ze środowiskami wykluczonymi: seksualnie, etnicznie, socjalnie

Zbigniew Rokita: Ruch LGBTŚ+, czyli Śląsk ze środowiskami wykluczonymi: seksualnie, etnicznie, socjalnie

autor artykułu

Zbigniew Rokita

To ciekawa dyskusja: czy sens ma pójście z innymi mniejszościami, wpisanie spraw śląskich w sprawy środowisk wykluczonych w różny sposób: seksualnie, etnicznie, obywatelsko czy socjalnie?

Ruch Autonomii Śląska poniósł kolejną porażkę w wyborach samorządowych, choć ja myślę sobie, że rasiowa porażka może być oznaką jego sukcesu tak jak miarą sukcesu wielu intelektualistek czy pisarzy jest to, że dziś niewielu już o nich pamięta.

RAŚ jak zachodnioeuropejska lewica

Ruch w swojej biografii miewał blaski, miewał ciebie, ale jego zasługi są znaczne. Przez dwa pokolenia RAŚ był jednym ze środowisk, które wprowadzały do debaty ogólnokrajowej takie tematy jak język śląski, narodowość śląska czy wiele elementów miejscowej pamięci. Jasne, flagowym projektem Ruchu była Autonomia i tu poniesiono porażkę; na autonomię nie ma w przewidywalnej perspektywie żadnych szans i nawet liderzy Ruchu nie udają, że jest inaczej – o autonomii powoli zapominamy i biorę ją w nawias. Inne postulaty RAŚ wybrzmiewają dziś głośno z mównicy sejmowej, łamów czołowych polskich gazet, portali, teatralnych scen czy księgarnianych półek.

Nie sposób już zaskoczyć polskiej inteligencji i coraz trudniej zaskoczyć polskie społeczeństwo deklaracjami o przodkach w niemieckiej armii czy śląskiej narodowości. Ruch przyczynił się do dzisiejszych śląskich sukcesów, ale teraz rozstrzygają się one już gdzieś indziej i dlatego RAŚ musi wymyślić siebie na nowo, wymyślić nowy, wielki cel. Znalazł się w nieco podobnej sytuacji do zachodnioeuropejskiej lewicy kilka pokoleń temu, gdy ta osiągnąwszy swoje główne postulaty socjalne i polityczne, straciła nieco ze swojej tożsamości.

Są dwie główne strategie politycznego zabiegania o śląskie sprawy. Pierwsza to strategia Jerzego Gorzelika, który nieco symetryzując stara się nie obnosić z osobistymi poglądami politycznymi (choć łatwo ich odcień z jego komentarzy wyczytać). Druga to strategia Moniki Rosy czy Łukasza Kohuta, a więc dołączenie do partii ogólnopolskich, nie stricte śląskich, przekonywanie kolegów i koleżanek, lobbowanie, walka o śląskie sprawy na poziomie Warszawy czy Brukseli. (Interesujesz się Śląskiem? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)

Nie śląskie prawa, a obywatelskie

Znam ten mechanizm z kilku innych krajów, znam dylemat, która z dróg jest skuteczniejsza. Na przykład na Litwie wśród tamtejszych Polaków też są dwie strategie. Długo twarzą polskich spraw była Akcja Wyborcza Polaków na Litwie Waldemara Tomaszewskiego. Polacy stanowią na Litwie istotny odsetek obywateli, więc z powodzeniem działała ona na arenie ogólnokrajowej – raz dołączyła do rządu, kiedy indziej Tomaszewski osiągnął spektakularny wynik 8,4% w wyborach prezydenckich (wyższy niż odsetek mniejszości polskiej) itd. Istnieje tam jednak i inna strategia, szczególnie widoczna w ostatnich latach. Podobnie jak Rosa czy Kohut coraz więcej Litwinów i Litwinek dołącza do partii ogólnolitewskich i w ten sposób walczy o polskie sprawy.

Przykładem jest choćby Ewelina Dobrowolska, 35-letnia ministra sprawiedliwości w obecnym rządzie Partii Wolności. Z kolei w ubiegłym roku wybory na mera rejonu wileńskiego, twierdzy AWPL, wygrał 32-letni Robert Duchniewicz z Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej. AWPL słabnie, a wiele powiedzą nam jesienne wybory parlamentarne – okaże się czy po pierwszy raz Akcja nie wejdzie do Sejmasa. Ponadto tak na Litwie, jak i na Śląsku widać tendencję generacyjną – nieco starsi skłaniają się ku partiom mniejszości jak RAŚ czy AWPL, a nieco młodsi ku ugrupowaniom ogólnokrajowym.

Ale jest jeszcze trzecia droga – pójście razem z innymi mniejszościami, ale nie tylko etnicznymi i narodowymi. Postulują ją m.in. tacy śląscy intelektualiści jak Zbigniew Kadłubek czy Marcin Musiał. Ujmę to swoimi publicystycznymi i symbolicznymi słowami: ruch „LGBTŚ+”, wpisanie spraw śląskich w sprawy środowisk wykluczonych w różny sposób – seksualnie, etnicznie, obywatelsko czy socjalnie. To projekt humanistyczny, który z jednej strony odstręczyłby wielu Ślązaków o poglądach bardziej konserwatywnych, ale z drugiej strony być może poprzez wpisanie Ślązaków i Ślązaczek w szerszą, już nie wyłącznie etnonarodową perspektywę, przyniósłby korzyści pokazując, że walka nie toczy się o śląskie prawa, ale o prawa obywatelskie; nie tylko o oblicze Śląska, ale całego kraju.

Pytanie bowiem, jak chcielibyśmy rozłożyć akcenty – uznać nieprzyznawanie Ślązakom i Ślązaczkom niektórych należnych im praw za dyskryminację przede wszystkim członków i członkiń śląskiej mniejszości etnicznej czy może dyskryminację obywateli i obywatelek?

Byk talarczyk teatr slaski

Może Cię zainteresować:

Zbigniew Rokita. Ślązak zwierzęciem bluźnierczym. Ale uznanie śląskiego to test na wiarę nie w siłę śląskości, a polskości

Autor: Zbigniew Rokita

19/04/2024

Słoń a sprawa slaska

Może Cię zainteresować:

Zbigniew Rokita: Słoń a sprawa śląska. Większość książek, które napisano, jest przecież o Śląsku

Autor: Zbigniew Rokita

06/01/2023

Zbigniew Rokita

Może Cię zainteresować:

Zbigniew Rokita: Życzę placu Szewczyka i Kaczyńskich. Syren dla ofiar Wujka. Horroru po śląsku. A co z tą godką?

Autor: Zbigniew Rokita

24/12/2023