"Złote Jabłko" ma trzy ważne zalety. Po pierwsze i być może najważniejsze, w tym filmie nie ma propagandy (no, prawie, ale o tym na końcu).
Po drugie, mimo wydawałoby się aż nazbyt ambitnego zamiaru przedstawienia ponad milenium śląskiej historii (bo aż od IX wieku po Chrystusie), jego twórcy zdołali weń wkomponować liczne elementy ciekawostkowe, epizodyczne czy wręcz symboliczne. Przykładowo, widz ma okazję poznać mało znaną historię listu Wilhelma Szewczyka do gauleitera Fritza Brachta, w którym Szewczyk z niepospolitą cywilną odwagą protestuje przeciwko uznaniu go za Niemca, którym się nie czuje. Albo wątek śląskiego pijaństwa czy ołowicy wśród szopienickich dzieci. Z kolei przy okazji września 1939 w Katowicach oglądamy scenę, w której Ślązak - żołnierz Wehrmachtu wykrywszy kryjącego się w bramie chłopca, nakazuje mu - po śląsku - zmiatać (bo też tego typu zachowania jak najbardziej miały miejsce), a nie morduje dzieciaka ani nie targa go przed pluton egzekucyjny. Scena przyznawania Ślązakowi grupy Volkslisty i natychmiastowego poboru do Wehrmachtu, w wymownej obecności funkcjonariusza SD, jest już mniej realna. Chyba jednak ma ona na celu zapoznanie nieświadomego śląskich realiów polskiego widza z samym mechanizmem (jeżeli taki był zamysł, to warto go docenić). Wiele z tych spraw nie będzie nowością dla Ślązaka (który pewno dawno już o nich czytał albo przynajmniej coś tam zasłyszał w domu), ale dla odbiorcy spoza Śląska i owszem. Może zresztą jemu właśnie taki film o Śląsku jest potrzebny szczególnie.
Po trzecie, w "Złotym Jabłku" wykorzystano szereg unikatowych, mało znanych a nawet w ogóle dotąd nie publikowanych filmowych ujęć archiwalnych - wśród nich z okresu powstań śląskich i plebiscytu, wkraczania WP na Górny Śląsk w 1922 roku, zajęcia Zaolzia w roku 1938. Uczta dla oka i to nie tylko dla koneserów.
A minusy?
Chwaląc za znakomite materiały filmowe, wypada zganić za część ikonografii. Niektóre z pojawiających się na ekranie grafik rażą słabą rozdzielczością, widocznym ziarnem czy rastrem. A były nietrudne do zdobycia w lepszej jakości.
Mimo iż film zasadniczo przekazuje aktualny stan wiedzy (np. nie nazywając maszyny parowej uruchomionej w tarnogórskiej kopalni "Fryderyk" pierwszą na kontynencie europejskim, a pierwszą na wschód od Łaby), to jednak w scenariuszu zdarzają się błędy. Począwszy od kwestii specjalistycznych, jak przypisywanie podboju Śląska władcom wielkomorawskim Rościsławowi i Świętopełkowi, podczas gdy ten pierwszy absolutnie tego Śląska podbić nie mógł (zresztą i drugi niekoniecznie), po fakty powszechnie znane, jak data wkroczenia do Katowic oddziałów Wojska Polskiego pod dowództwem generała Szeptyckiego (w filmie 20 sierpnia 1922, a było to równo dwa miesiące wcześniej).
Rzetelnie o powstaniach i godce
Z drugiej strony doceńmy, że kwestie dotyczące drugiej wojny światowej i powstań śląskich przedstawione są rzetelnie i w zgodzie z faktami - przykładowo pierwsze powstanie ocenia się jako przegrane przez stronę polską, podobnie jest z bitwą o Górę św. Anny w trzecim, które w filmie określane jest wprost polsko-niemiecką wojną. Widać, że czuwał nad tym wszystkim znakomity badacz tej tematyki, czyli profesor Ryszard Kaczmarek. Twórcy filmu nie boją się też poruszać tematów kontrowersyjnych, jak śląsko godka. Przedstawiają różne, jakże rozbieżne w jej kwestii stanowiska. Wśród nich takie, że to archaiczna odmiana polskiego, że etnolekt, ale i - jak najbardziej - że język śląski.
Szkoda trochę, że pewne tematy w filmie w ogóle się nie pojawiają. Chociażby nie ma w nim śląskich Żydów, a przecież współtworzyli tutejsze elity. Brakuje międzywojennej architektury modernistycznej, stanowiącej tak ważny składnik kultury materialnej tamtego okresu (i to po obu stronach polsko-niemieckiej granicy) i naszego po nim dziedzictwa. Niemal nie pojawia się Grażyński (bodaj tylko w jednym ujęciu z Zaolzia w 1938 r.), choć sporo jest Korfantego. A Ziętek? Też niewiele, wspominany jednym tchem z Gierkiem, no ale jest i to pozytywnie.
Co zgrzyta? Propaganda. Jak wspomniałem na początku, film jest od niej niemal wolny. To znaczy całkowicie - i bardzo dobrze - nie występuje w nim sloganowa, tyleż wyświechtana co prymitywna narracja "odwiecznie polskiego Śląska", "dróg Śląska do Polski", "powrotu Śląska do Macierzy" etc. Nie ma patosu, wielkich słów, łopoczących chorągwi. Propagandą jednak trąci wstawiona pod sam koniec filmu, cukierkowa prezentacja współczesnych Katowic i Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. Można się domyślać, skąd się tam wzięła - Katowice Miasto Ogrodów są koproducentem, a GZM partnerem. Film ma więc promować Katowice i Metropolię. No i dobrze, niechaj promuje ku naszemu wspólnemu dobru, jednak można to było zrobić bardziej subtelnie, niż łopatologicznie zachwalając, jak to teraz jest nam tu u nas świetnie. Na szczęście nie taka jest konkluzja filmu. Tę sformułował prof. Kaczmarek w mądrych słowach o kolejnym zakręcie historii, na którym teraz jesteśmy, o końcu epoki węgla i stali, nowych wyzwaniach, możliwościach rozwoju i o tym, w czym jest nasza siła.
Przy wszystkich tych niedociągnięciach "Złote Jabłko" jest po prostu ciekawą opowieścią o Śląsku i Ślązakach. Czy dobrze posłuży do tłumaczenia Śląska Polakom? Zobaczymy. Na pewno ma na to szanse.
Złote Jabłko, czyli krótka opowieść o długiej historii Górnego Śląska
- scenariusz i reżyseria: Janusz Kujałowicz
- opieka naukowa: profesor Ryszard Kaczmarek
- montaż: Rafał Waraczewski
- zdjęcia: Robert Sojka, Jan Sojka, Monika Dróżdż
- zdjęcia specjalne: Adrian Marciniak/ CyberDron.pl
- animacja: Michał Krajewski
- animacja grodu "Ostrówek": Dariusz Kuczera/ Rembrandt Project
- kwerenda historyczna: Michał Garbacz
- współpraca z niemieckimi archiwami i muzeami: Elżbieta Wojciechowska
- akwarele Polska Piastów: Jarosław Gryguć
- zespół muzyczny OBERSCHLESIEN
- lektor: Grzegorz Przybył
- nagranie lektorskie: Jacek Kurkowski
- efekty dźwiękowe: Dawid Biegun
- kostiumograf: Katarzyna Kańska
- charakteryzacja: Klaudia Muszer
- asystent reżysera: Piotr Barciuk
- produkcja: Anna Krawiecka
- zabezpieczenie alpinistyczne: Raccoon Alpiniści Śląsk
- efekty pirotechniczne i broń historyczna: Mega Mariusz Komacki
W filmie wystąpili:
- profesor Ryszard Kaczmarek - komentarz
- Barbara Lubos – Emilia Ruśniok
- Andrzej Dopierała – Franciszek Ruśniok
- Bartholomaeus Martin Kleppek - Landrat
- Hubert Skonieczka – oficer Wehrmachtu
- Paweł Kempa – Pyjter
- Franciszek Borgiel – Achim
- Tymoteusz Huget – Jozik
- Dariusz Hałas – oficer SD
- Mateusz Chłapek – obrońca Katowic
- Patryk Chłapek – sąsiad i chłopiec z Hitlerjugend
- Adrian Zieliński – Grzela
- Adam Kaszuba – Paździor
- Grupa Rekonstrukcji Historycznych Piechota z Wodzisławia Śląskiego
- Grupa Rekonstrukcji Historycznej OSTFRONT z Katowic
Producent: KAS FILM
Koproducent: Katowice Miasto Ogrodów
Partner
filmu: Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia