Na protest przeciwko linii kolei tzw. dużych prędkości przez Śląsk przyjechali do Katowic głównie społecznicy, mieszkańcy z Mikołowa i miejscowości na południe od Mikołowa, czyli Łazisk Górnych, Orzesza, Wyr, Palowic, Czerwionki, Bełku, Świerklan czy Żor, w sumie ponad 100 osób.
Protest przeciwko kolei CPK przez Śląsk. Mikołów odpuścił?
Manifestacja zaczęła się na Rynku, by przejść ul. św. Jana, Kochanowskiego do placu Miarki, a potem ulicą Jagiellońską pod Śląski Urząd Wojewódzki na placu Sejmu Śląskiego.
Protest odbył się mimo wczorajszego wspólnego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Wielkoskalowych Inwestycji Celu Publicznego i Wywłaszczeń oraz Doraźnej Komisji ds. projektów rządowych Sejmiku Województwa Śląskiego. Na tym posiedzeniu ogłoszono nowe ustalenia w sprawie kolei do CPK, dzięki którym mniej straci Mikołów.
Dlatego pewnie na proteście ze świecą było szukać samorządowców i polityków z Mikołowa. Nie pojawił się ani burmistrz Stanisław Piechula, który brał udział w protestach organizowanych w Mikołowie, ani wiceburmistrz Mateusz Handel, ani radna Sejmiku Woj. Śląskiego z Mikołowa Ewa Chmielorz, która do niedawna była jedną z twarzy protestu przeciwko kolei do CPK. Nie było też żadnych polityków regionalnych, posłów. Do protestujących nie wyszedł też nikt ze Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego (choć na ostatnim proteście w Mikołowie był Marek Wójcik, wojewoda śląski) i Urzędu Marszałkowskiego Woj. Śląskiego.
Mimo że wśród protestujących byli mieszkańcy Mikołowa, na czele z Bartoszem Orszulikiem, wśród zgromadzonych dało się wyczuć rozgoryczenie postawą samorządowców z Mikołowa, którzy wywalczyli lepszy dla siebie wariant i spoczęli na laurach, zostawiając pozostałe miejscowości (nawet należące do powiatu mikołowskiego, jak Łaziska, Orzesze czy Wyry) na pastwę CPK.
"Zostaliśmy wyciulani jeszcze bardziej"
- W trójkę zostaliśmy jako trzy miasta, w tej chwili po wczorajszej propozycji. Jak się to mówi bardzo brzydko po górniczemu, zostaliśmy wyciulani jeszcze bardziej - nie krył emocji przemawiając pod Urzędem Wojewódzkim burmistrz Łazisk Górnych Aleksander Wyra.
Obok niego stała dwójka jedynych innych przedstawicieli burmistrzów miast, przez które przejdzie kolej do CPK, którzy uczestniczyli w proteście, czyli Mariusz Oleś, burmistrz Orzesza i Wiesław Janiszewski - burmistrz Czerwionki-Leszczyn.
- W Łaziskach się nic nie zmieniło, Orzeszowi odebrali Kolej+ (odnoga Kolei+ ma iść od Mikołowa tylko do Orzesza Jaśkowic - przyp. red.), Czerwionce-Leszczynom tak samo samo odebrali Kolej+. To jest dla nas fatalne. Spotkamy się w przyszłym tygodniu z panem Janiszewskim i z panem Olesiem, wypracujemy wspólne stanowisko, prześlemy je do ministra - mówił burmistrz Łazisk Górnych.
Jak zauważył Aleksander Wyra, propozycja Orzesza jest bardzo dobra. - Jeżeli Kolej+ może po torze kolei dużych prędkości lecieć do Jastrzębia-Zdroju, to dlaczego ona nie może biec po starym śladzie przez Bradę, Orzesze do Bełku, a potem nikt nie protestuje, niech leci po nowym. To propozycja kompromisowa i na to się zgadzamy. Inaczej absolutnie do końca będziemy protestować - dodał burmistrz Łazisk Górnych.
Do polityków i urzędników z Warszawy zwrócił się Mariusz Oleś, burmistrz Orzesza. - My jesteśmy ze Śląska i pamiętajcie, jak tu przyjdziecie, to może być ciężko. Tu jest pan z Orzesza, który przyjechał i prawie się popłakał. Powiedział, że się spoli i spoli swój dom, jeżeli mu CPK przez nie przejdzie. Ja obiecuję, że zawalczymy o każdy wasz dom.
Wieś Palowice przecięta koleją na pół
O swoją wieś zamierza walczyć do końca sołtyska Palowic, Dominika Baranowicz.
- Mikołów trochę ocalał, zyskało bardzo Jastrzębie. Nam zabrano Kolej+ w tych pierwszych deklaracjach. Mamy dalej kolej dużych prędkości, czyli dla gminy Czerwionka-Leszczyny nie ma żadnej wartości dodanej. Ale z kolei w drugiej połowie spotkania 14 marca padła deklaracja ze strony ministra Malepszaka, że pochylą się ponownie nad odcinkiem Mikołów-Palowice. My mamy pomysł na obejście Palowic, które pozwoli też ograniczyć degradację Pojezierza Palowickiego. Inaczej przez środek wsi będzie biec linia kolejowa. To zniszczy naszą miejscowość. Nie mówię, że nie możemy iść na ustępstwa, jednakże to ma być dialog. To ma być konstruktywna rozmowa, argumenty jednej i drugiej strony i można wypracować pewne inne rozwiązania, przynajmniej alternatywne momenty na przebiegu inwestorskim - mówi sołtyska.
Z Palowic do Katowic przyjechał na protest Grzegorz Trzepałka-Rotko, pochodzący zresztą z Katowic mieszkaniec Palowic od 15 lat.
- Mieszkamy w wielorodzinnym domu z rodzicami mojej żony. Według planów CPK mamy zostać wywłaszczeni, a dom wyburzony. Dla nas w Palowicach nic się nie poprawiło względem wcześniejszych planów. Od Mikołowa na południe ma już iść regularna linia CPK, pociągi mają jeździć po 200 km/h. I nie będą to dwa tory jak w Mikołowie, ale cztery. Skutki oddziaływania tej linii kolejowej obejmą prawie 45 proc. zurbanizowanej części Palowic. Rozumiem dworzec w centrum miasta, np. Katowic, ale nie rozumiem dlaczego miałoby to przebiegać przez centrum Palowic. Wsi, nie miasta. Dworzec może być gdzieś na uboczu, gdzie skutki tej linii nie będą takie drastyczne jak teraz są przedstawiane - dodaje.