Zryw Radonia: ponad 70 porażek z rzędu. Ta fatalna seria musi się kiedyś skończyć. Chyba... „Nie zrażamy się"

Po raz ostatni wygrali 12 czerwca 2021 roku – z Wilkami Wilcza na wyjeździe. Ostatni punkt zdobyli kilkanaście dni później, bo 27 czerwca, remisując z Sokołem Łany Wielkie, również w wyjazdowym pojedynku. Od tego czasu piłkarze Zrywu Radonia przegrali wszystkie ligowe mecze – najpierw w klasie A, a potem w klasie B. – Nie zrażamy się, wiosną będzie lepiej – zapowiada Krzysztof Kozubik, prezes Zrywu.

Fot. Zryw Radonia
Zryw Radonia

Radonia to wieś sołecka w powiecie gliwickim, w gminie Wielowieś. Nie ma zbyt wielu mieszkańców. Według Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań z 2021 roku to 406 osób. Ponad 54 procent stanowią mężczyźni, ale nie wszyscy młodzi i ci w „wieku produkcyjnym” mają czas i ochotę na amatorski futbol. Mimo to na sezon 2023/24 Zryw Radonia zgłosił do gry w zabrzańskiej klasie A 25 zawodników.

To już trzeci sezon bez punktów…

Ludowy Klub Sportowy Zryw Radonia powstał w 1982 roku. Stadion był tu już dwa lata wcześniej, ale teraz jest już ogrodzony i ma nawet oświetlenie. W ostatnich latach zespół dość długo grał w klasie A, raz nawet awansował do okręgówki, ale spadł po jednym sezonie. Dziś jednak zajmuje ostatnie miejsce w zabrzańskiej klasie B z zerowym dorobkiem punktowym. Czy spadnie do klasy C? Przedostatnie w tabeli rezerwy Ruchu Kozłów mają cztery punkty, więc w Zrywie nie tracą nadziei, mimo że zespół przegrał z rzędu już ponad siedemdziesiąt ligowych meczów…

Statystyki? Proszę bardzo. Sezon 2021/22, zabrzańska klasa A: 30 meczów, 30 porażek, bramki: 21-261. W 2022 roku nikt nie spadł, więc Zryw w sezonie 2022/23 znów zagrał w klasie A. I znów w 30 meczach zanotował 30 przegranych. Bramki: 11-210. Tak, nie wygląda to dobrze. Tym razem zespół spadł do klasy B, ale wciąż nic się nie zmieniło – po rozegranej 4-5 listopada kolejce Zryw nadal jest bez punktów.

– Łatwo nie jest… Kiedy jeszcze graliśmy w klasie A odszedł cały trzon zespołu – opowiada Krzysztof Kozubik, który od 35 lat związany jest ze Zrywem. Kiedyś grał tu w piłkę, dziś jest prezesem. – 5-6 piłkarzy miało bliżej do klubów z Katowic czy Zabrza. Skorzystała na tym Walka Makoszowy. Powstała wyrwa w naszym zespole, której nie udało się „załatać”.

Jak podkreśla prezes Zrywu, znalezienie zawodników z doświadczeniem do amatorskiej gry na poziomie klasy B to duży problem. Tym bardziej, że wokół jest sporo konkurencji – na przykład w Świbiu czy Wielowsi, a zespół wciąż przegrywa. Jak w tej sytuacji przyciągnąć piłkarzy z Zabrza czy Pyskowic?

Jeden trening w tygodniu. Przy sztucznym świetle

Mamy dobre momenty, gramy całkiem nieźle, a później nadchodzi przestój – opowiada prezes Kozubik. – Weźmy na przykład ostatni mecz w Rudzińcu. Było 1:2, 1:3, 2:3… Łapaliśmy kontakt, mieliśmy okazje, ale skończyło się tak, że traciliśmy bramkę za bramką. Przegraliśmy 3:7. Wciąż czegoś nam brakuje.

Zespół tworzą głównie miejscowi. Jest wprawdzie kilku piłkarzy z doświadczeniem gry w klasie A, ale mieli dwa, trzy, a nawet cztery lata przerwy od piłki. Grają amatorsko i nie wszyscy są do dyspozycji na niedzielne wyjazdy. Jeśli mecz rozpoczyna się o 14, to zwykle trzeba wyjechać już o 12.30. Powrót? Godzina 17. To prawie cała niedziela.

Są też zawodnicy, którzy wcześniej grali jedynie na Orliku. Potrzebują czasu, żeby się odnaleźć na dużym boisku – podkreśla Krzysztof Kozubik. – Trener Mateusz Jarząb był A-klasie, ma kontakty, więc jest nadzieja, że ściągnie kogoś do zespołu.

Zespół trenuje raz w tygodniu. – Więcej treningów nie wchodzi w grę. Zawodnicy pracują do 17, a nawet 18. Dobrze, że boisko jest oświetlone, bo możemy rozpoczynać trening o 19 – wyjaśnia prezes Zrywu.

Wiosną będzie lepiej?

Jest jak zawsze: w dużej piłce są duże pieniądze, w małej – małe. Nie inaczej jest w zabrzańskiej klasie B. Zryw jest wspomagany przez gminę – budżet na ostatni sezon spędzony w klasie A to było 32 tysięcy złotych. Teraz, skoro zespół gra już w klasie B, ta kwota została znacząco „obcięta”.

– O 10 tysięcy. Mamy więc teraz około 22 tysięcy złotych na cały sezon w klasie B – mówi Krzysztof Kozubik. – A wszystko kosztuje. Przyjazd sędziów na domowy mecz to 300 złotych. Para butów, kolejne 300, bo przecież nie dla wszystkich jest to hobby, do którego chcieliby dopłacać. Opłacamy też księgowego. Na szczęście można nas wspomagać jednym procentem, więc z tego zawsze też coś dla klubu „wpada”.

Jak zaznacza prezes, w takiej sytuacji zespołu trudno też przyciągnąć sponsorów. Do niedawna w klubie była sprzątaczka, teraz członkowie zarządu (siedmioosobowego) sami muszą sprzątać szatnię czy przygotowywać boisko do meczu. Na mecze wszyscy jeżdżą własnymi samochodami i rozliczają się później z „delegacji”.

Najgorsze są te ciągłe porażki. W Zrywie nie poddają się jednak.

– Najprościej byłoby to wszystko zamknąć, ale odbudowanie tego byłoby raczej już niemożliwe – podkreśla Kozubik. – Najważniejsze, że zespół się nie zraża, a wiosną będzie lepiej. Mam nadzieję, że zdobędziemy punkty, które pozwolą nam się utrzymać – dodaje.

W niedzielę, 12 listopada, o 13:30 piłkarze Zrywu Radonia rozpoczną na własnym boisku mecz z ósmym w tabeli zabrzańskiej klasy B Quo Vadis Makoszowy.

Zagłębiowskie kartofliska

Może Cię zainteresować:

To my, fani z Zagórza, pijemy jak burza. Najlepsze historie z zagłębiowskich kartoflisk

Autor: Arkadiusz Nauka

29/07/2023

Victoria Sosnowiec1 jpg

Może Cię zainteresować:

Kiepura, „footbalowe trzewiki” i przedwojenne zasady. Oto „liga niezwykłych dżentelmenów”, czyli retro futbol na współczesnych boiskach

Autor: Grzegorz Lisiecki

10/06/2023

Maracana

Może Cię zainteresować:

B-klasa to styl życia. A najlepsze historie są ze śląskich kartoflisk. Mamy tu swoją La Bombonerę i Maracanę

Autor: Arkadiusz Nauka

16/04/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon