Szymon Żurkowski wyjechał z Polski latem 2019 roku. Wtedy opuszczał kraj jako jeden z najzdolniejszych piłkarzy, a wiele osób zachwycało się jego występami w Górniku Zabrze. Wydawało się, że ma predyspozycje, aby całkiem szybko odnaleźć się w zagranicznej piłce.
Przeklęta Florencja
Okazało się, że pomocnik dokonał złego wyboru. Trafił bowiem do Fiorentiny, w której nie potrafił się przebić. W pierwszym półroczu we Florencji zaliczył jedynie dwa krótkie epizody. Potem oddano go na wypożyczenie. W ten sposób wylądował w Empoli, w którym udowadniał, że stać go na dobrą grę. Z tym zespołem awansował do Serie A, a potem rozegrał jeden cały sezon w najwyższej lidze we Włoszech.
Przed tym sezonem jednak musiał wrócić do Fiorentiny. Wydawało się, że po bardzo udanym roku dostanie szansę w "Violi". 25-latka jednak znowu spotkało duże rozczarowanie. Jesienią tylko dwa razy pojawił się na boisku i łącznie spędził na nim 30 minut. To był ostatni sygnał dla piłkarza z Jastrzębia-Zdroju, że jeżeli nie chce przepaść, to musi jak najszybciej uciekać.
Od wielu tygodni we włoskich mediach wiele spekulowano na temat przyszłości Żurkowskiego. Ostatnio wprawdzie grał niewiele, ale wspomniane występy w Empoli sprawiły, że wyrobił sobie markę we Włoszech. Ostatecznie najbardziej konkretna była Spezia Calcio, która wypożyczyła Szymona do końca sezonu.
Były zawodnik Górnika nie może sobie pozwolić na to, aby kolejne pół roku przesiedzieć na ławce rezerwowych, więc wybrał klub, w którym Polaków się docenia. W kadrze Spezii są już Bartłomiej Drągowski, Jakub Kiwior i Arkadiusz Reca. Każdy z nich regularnie gra i jest ważną postacią drużyny. Za chwilę możemy mieć sytuację, że klub Serie A będzie mieć w pierwszym składzie aż czterech Polaków.
- Za nim trudny czas, ale udowodnił, grając w Empoli, że może być wyróżniającym się zawodnikiem w Serie A. Jeśli wróci do formy, to będziemy mieli z niego pociechę w kadrze. Już raz się podniósł, grając we Włoszech. Pokazał charakter i udowodnił, że drzemią w nim wielkie możliwości. Oby tym razem także tak było, bo kolejne podejście w Fiorentinie znowu było czasem straconym. Przede wszystkim szybko musi odzyskać pewność siebie, którą w ostatnich miesiącach zabrano mu we Florencji - mówi w TVP Sport Piotr Czachowski, który w przeszłości grał w Serie A.
Początek jest obiecujący. Spezia ogłosiła transfer Żurkowskiego 12 stycznia, a trzy dni później Szymon zadebiutował w nowym klubie. Wprawdzie wszedł w 83. minucie, ale to dość wyraźny sygnał, że trener Luca Gotti sprowadził go, aby szybko wskoczył do wyjściowej jedenastki.
Transfer Żurkowskiego to także dobra wiadomość dla reprezentacji Polski. W niedalekiej przyszłości może on być ważną postacią środka pola. Musi jednak regularnie grać, bo bez tego traci swoje atuty, czyli dynamikę, wydolność oraz waleczność. Niedawno wprawdzie poleciał z kadrą na mistrzostwa świata w Katarze, ale na mundialu nie zagrał nawet minuty.
Jastrzębianina czeka bardzo ważny czas. 30 czerwca wygasa jego kontrakt z Fiorentiną i na pewno nie zostanie przedłużony. Latem sam będzie decydować, jak pokierować swoją karierą, aby znowu nie wpakować się w takie problemy, jak we Florencji.