Między innymi wieloletnie zaniedbania dotyczące transformacji energetycznej w Polsce, embarga na eksport surowców z Rosji, która zaatakowała Ukrainę, a także polityka rządu Prawa i Sprawiedliwości, którego przedstawiciele jeszcze kilka miesięcy temu zapewniali, że sytuacja energetyczna w kraju jest stabilna, a problemy jedynie przejściowe - to wszystko doprowadziło do sytuacji, w której musimy się obawiać, że jesienią i zimą gazu oraz węgla może zabraknąć. Zapewnienia, że węgiel płynie do polskich portów, również są niewiele warte, ponieważ te nie mogą przyjąć odpowiedniej ilości w tak krótkim czasie.
Górnicze związki zawodowe od dawna biją na alarm, że należy podjąć stanowcze kroki, aby uratować sytuację. Oczywiści w krótkim czasie tak duże zwiększenie wydobycia, a nawet uruchomienie nowych pokładów jest niemożliwe. To kwestia kilku lat.
Jak ustaliła Daria Klimza z Radia ZET, w poniedziałek (25 lipca) o godz. 18.00 w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach przedstawiciele związków zawodowych mają spotkać się ponownie z premierem Mateuszem Morawieckim. Tematem spotkania będzie górnicza umowa społeczna. Przypomnijmy, że to dokument przewidujący stopniowe wygaszenie górnictwa do 2049 roku, przy jednoczesnym dużym wsparciu socjalnym dla górników (gwarancja zatrudnienia, płatny urlop, odprawa do 120 tys. złotych netto etc.), a także inwestycjach w transformację energetyczną.
Sęk
w tym, że pierwotna wersja umowy społecznej nie została do tej
pory zaakceptowana przez Komisję Europejską. Samo przygotowanie
dokumentacji przeciągało się miesiącami. Do tego nawet jej
zapisy, które nie wymagają notyfikacji ze strony Komisji, nie są
realizowane. Jak się dowiedzieliśmy, związkowcy będą naciskać na wprowadzenie zapisów umowy w życie, a także renegocjację terminów związanych z wygaszaniem poszczególnych zakładów.
Może Cię zainteresować: