Zwolnienia grupowe w zakładach Yazaki w Mikołowie to ostrzeżenie. „Takich sytuacji będzie coraz więcej” – ostrzega ekspert, prof. Rafał Muster

O tym, dlaczego naszym atutem w oczach inwestorów przestały już być niskie koszty pracy; czy aby na pewno mamy rynek pracownika i jak przygotować się do kolejnego gospodarczego kryzysu rozmawiamy z prof. Rafałem Musterem, dyrektorem Instytutu Socjologii Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego.

K. Pachelska
Yazaki Mikolow protest

Rozmowa z prof. Rafałem Musterem, socjologiem z Uniwersytetu Śląskiego

Praktycznie cała załoga Yazaki Automotive Products Poland w Mikołowie zostanie zwolniona. Jako powód takiej decyzji wskazano brak zamówień, ale także rosnące koszty działalności w Polsce, w tym wyższe płace, droższą energię i rosnące koszty surowców. Na naszych oczach kończy się właśnie mit Polski jako kraju, który oferuje inwestorom taniego pracownika?
Niskie koszty pracy zdecydowanie przestały być już naszym atutem. Wskazujących na to przypadków jest zresztą w ostatnim czasie więcej – Levi Strauss zamknął swoją fabrykę odzieży w Płocku, która działała tam od lat 90. XX w. Pracę straciło ponad 600 osób. I podano ten sam powód: koszty pracy i energii. W Trójmieście tamtejsza sieć Piekarnia Paryska po 17 latach działalności została postawiona w stan likwidacji ze względu na drastycznie rosnące koszty energii elektrycznej i gazu. Reasumując, nie jesteśmy już rynkiem pracy, w którym mamy do czynienia z tanią siłą roboczą.

Prof. Rafał Muster
Prof. Rafał Muster, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego (mat. pras. UŚ)

Skąd ta zmiana?
W okresie ostatnich lat podejmowano w naszym kraju szereg działań mających na celu poprawę sytuacji na rynku pracy. Zmienił się paradygmat rynku pracy – model liberalny został zastąpiony modelem bardziej socjalnym. Po pierwsze podejmowano działania mające na celu zwiększenie trwałości zatrudnienia (trzecia umowa o pracę z automatu staje się umową zawartą na czas nieokreślony). Po drugie znacząco zwiększyła się presja płacowa na pracodawców, co wynikało nie tylko z wysokich wskaźników inflacji, ale także z istotnego wzrostu ustawowej płacy minimalnej.

Konkretne przykłady?
W 2017 r. weszły w życie przepisy określające minimalne stawki godzinowe z tytułu wykonywania pracy w ramach umów cywilnoprawnych, to na początku stawka ta wynosiła 13 zł. Teraz jest to 27,70 zł, a od 1 lipca będzie 28,10 zł za godzinę pracy w ramach umowy cywilnoprawnej. Czyli w okresie ostatnich kilku lat nastąpił wzrost o 116 proc. Z kolei minimalna stawka za pracę w ramach umowy o pracę w 2017 r. wynosiła 2 tys. zł., obecnie jest to 4242 zł, a od 1 lipca będzie to 4300 zł, a zatem w ciągu kilku lat mamy wzrost o 115 proc. A to nie koniec, bo Rada Ministrów zaproponowała, że w roku 2025 będzie to nie mniej niż 4626 zł.

Pracownicy na „najniżej krajowej” pewnie nie narzekają z tego powodu…
To bardzo propracownicze, ale w efekcie przestajemy być krajem taniej siły roboczej. 20 lat temu stosunek ustawowej płacy minimalnej do wynagrodzenia przeciętnego wynosił 35 proc., a teraz jest to już 53 proc. Jedynie Grecja i Portugalia w UE mają nieco wyższą relację płacy minimalnej do płacy średniej. Do tego dochodzi bardzo duża presja na pracodawców w kontekście dążenia pracowników do uzyskiwania podwyżek. Ona nieco się zmniejszyła w ciągu ostatnich miesięcy, bo też inflacja się zmniejszyła, ale w okresie ostatnich dwóch lat pracodawcy generalnie byli poddani bardzo dużej presji ze strony pracowników oczekujących wzrostu płac. Z punktu widzenia pracodawców koszty prowadzenia działalności gospodarczej drastycznie rosną, na co składają się koszty energii, gazu ziemnego, ale także koszty związane z zatrudnieniem pracowników i to nie tylko te związane z pensją, ale też z ZUS-em i podatkami. Koszty generują także zmiany organizacyjne, technologiczne, czy prawne, do których pracownicy muszą się przystosować, co oznacza konieczność podnoszenia przez nich kompetencji i kwalifikacji.

Wracając do kwestii płacowych, związkowiec by pewnie powiedział, że najwyższy czas był uporządkować kwestie związane ze stawką godzinową i że dzięki m.in. tym zmianom rynek pracy stał się z rynku pracodawcy rynkiem pracownika. Teraz się okazuje, że to ma swoje skutki uboczne.
Nie do końca zgodziłbym się z tym, że mamy rynek pracownika. Jeśli podzielić rynek pracy na rynek pierwotny, czyli taki lepszy, gdzie pracownik ma umowę o pracę, świadczenia socjalne, ochronę związkową i jakąś stabilizację zatrudnienia oraz na rynek wtórny, gdzie tych wszystkich rzeczy pracownik jest pozbawiony, to okaże się, że wcale zbyt wiele ofert z tego rynku pierwotnego nie ma. One są raczej z tego rynku wtórnego. I ci zwalniani obecnie pracownicy, którzy przez lata mieli w miarę względną stabilność na rynku pracy, umowę o pracę, świadczenia socjalne, w miarę komfortowe warunki pracy i płacy, co miesiąc otrzymywane wynagrodzenie na konto, odprowadzane wszystkie świadczenia i składki na ubezpieczenia społeczne, teraz zadają sobie pytanie: gdzie ja znajdę pracę?

Naprawdę będą mieli z tym problem przy tak niskich wskaźnikach bezrobocia?
Jasne, wskaźniki bezrobocia są niskie, ale więcej ofert jest z tego gorszego, z tego wtórnego rynku pracy. I dlatego część z tych osób może mieć problemy w znalezieniu zatrudnienia. Oczywiście nie możemy dyskryminować kandydatów do pracy ze względu na wiek, natomiast osobom po 50. roku życia zdecydowanie trudniej znaleźć pracę, a proces efektywnego szukania pracy jest kilkukrotnie dłuższy niż w przypadku osób do 25. roku życia. I stąd procedury tzw. outplacementu, zwolnień monitorowanych i wspierania pracowników, którzy są w momencie wypowiedzenia, powinny stanowić wyzwanie dla współczesnego rynku pracy i dla samych pracodawców, bo takich sytuacji będzie coraz więcej.

Na czym pan opiera taką prognozę?
Pytanie nie brzmi, czy nastąpi kryzys, tylko kiedy on nastąpi. Branża motoryzacyjna to taki papierek lakmusowy tego, co się dzieje w gospodarce. A w regionie branża ta stanowi bardzo istotną część rynku pracy. Jeżeli tam zaczną się jakieś większe ruchy dotyczące redukcji personelu, to będzie to niebezpieczna lampka ostrzegawcza sygnalizująca, że generalnie coś niedobrego zaczyna się dziać na rynku. I tym, którzy są zagrożeni zwolnieniami i którzy będą tę pracę trafić trzeba zapewnić wsparcie w postaci szkoleń i pośrednictwa pracy

Takie sytuacje mogą być o tyle zaskoczeniem, że przez ostatnie kilka lat z rynku pracy płynęły raczej sygnały o tym, iż pracodawcom brakuje ludzi do pracy i że w kontekście starzenia się społeczeństwa raczej to głównie będzie ich głównym wyzwaniem. Temat zwolnień w ogóle nie istniał, a tymczasem tutaj „zimny prysznic”.
I to takie zwolnienia z „grubej rury”, bo przecież to nie jest sytuacja, że zwalniamy 20 proc. załogi na okres kryzysu i spadku zamówień, ale generalnie dalej funkcjonujemy jako firma. Teraz obserwujemy sytuacje, że de facto zamyka się firmę i przenosi się ją niemal z fundamentami na drugi koniec świata. Tak dziś wygląda światowa gospodarka. Trochę żal, że brakuje wrastania niektórych podmiotów w taką lokalną tkankę, liczą się kwestie czysto ekonomiczne. To zupełnie inny mechanizm niż w latach 90.h XX wieku, bo wówczas zamykane w naszym regionie firmy nie przenosiły swojej działalności gdzieś indziej. One po prostu upadały. Dziś jest biznes, który krąży po całym świecie i szuka dobrej lokalizacji na prowadzenie działalności, ale niekoniecznie z przekonaniem, że zapuści tam „kotwicę”. Nie mówię tu o tym konkretnym przykładzie, ale opisuję pewien mechanizm – kapitał lokuje się tam, gdzie w danym momencie są korzystniejsze warunki inwestycyjne, podatkowe, niższe koszty pracy i energii, czy dostęp do określonych rynków zbytu, ale od razu zakłada się, że być może to jest inwestycja na 10-20 lat, po czym odpłynie się z tego „portu” i tyle.

Skoro tania siła robocza nie jest już naszym atutem, to co nią może być w kontekście utrzymywania bądź przyciągania inwestorów?
Dobrze kwalifikowana siła robocza. Jeśli mamy w sobie etos pracy, a przy tym jesteśmy dobrze wykwalifikowani, to właśnie to może stanowić naszą siłę.

Czyli naszą szansą jest edukacja, żeby mieć wykwalifikowanego pracownika, bo wtedy pracodawcy zadrży ręka przy podejmowaniu decyzji o ewentualnych redukcjach?
To powinien być mechanizm – z jednej strony dobra analiza, próba diagnozy popytu rynkowego jeśli chodzi o kompetencje i kwalifikacje dotyczące podaży zasobów ludzkich, próba przewidywania, co będzie za rok, czy dwa na poszczególnych rynkach lokalnych i w oparciu o to próba modyfikowania oferty edukacyjnej, ale przede wszystkim oferty szkoleń i kursów.

1 2 500 000 FCA TYCHY STELLANTIS 29 09 2022 FOT IK

Może Cię zainteresować:

Transformacja Śląska bez końca. Czemu nie rozmawiamy o tym, co czeka nasz sektor motoryzacyjny?

Autor: Michał Wroński

16/02/2024

Prof. Rafał Muster

Może Cię zainteresować:

Prof. Rafał Muster: Pracy u nas nie brakuje, ale wysokie pensje to już historia. W innych miastach zarobi się więcej

Autor: Michał Wroński

28/11/2022

Yazaki Mikolow protest 13 06 2024 02

Może Cię zainteresować:

Protest pod zakładem Yazaki w Mikołowie. "Nie dajmy się oszukać marnymi odprawami" - krzyczą pracownice firmy. Zwolnienia grupowe mają objąć 230 osób, głównie kobiety

Autor: Katarzyna Pachelska

13/06/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon