W polskim krajobrazie nie da się tego nie dostrzegać, nawet mimo wywalenia w powietrze wrocławskiego Solpolu. Postmodernizm w naszej architekturze rozgościł się dopiero w latach 90., a więc z opóźnieniem (w sumie, trudno się dziwić) i tak się ciekawie złożyło, że do dziś kojarzy się go z erą wczesnego kapitalizmu. Na ulicach polonezy caro, w jadłospisach zestawy z McDonalda, w garderobie pstrokate ciuchy z angielskimi napisami, a w radiu pełna ekstrawagancja z takimi zapomnianymi tworami, jak 2Unlimited (czytaj: Dwa-unlimited). Gdy w 1993 otwierano Solpol w centrum Wrocławia, gazety pisały: "Europa na Świdnickiej".
Po latach na postmodernizm reagujemy... Jak to ująć? Alergicznie? Ale jak w każdej epoce: jest architektura lepsza i gorsza, za 50 lat ludzie będą patrzeć na lambady Wojciecha Jarząbka (nie tylko Solpol, ale też Solpol II czy bardzo.... odważna kamienica przy Wybrzeżu Wyspiańskiego, a wszystko we Wrocławiu) i jemu podobnych jak my dziś patrzymy na przedwojenną modernę. Nawet jeśli różowo-seledynowe elewacje zostaną przemalowane, może ktoś doceni potraktowanie architektury jako sztuki oderwanej od realiów, w której czasem liczy się absurd, ironia i zaskoczenie. Wiecie, we Wrocławiu mają nawet wielopoziomowy parking, który udaje katedrę.
Ok, może poza architektonicznymi nerdami tego wyrafinowania nikt nigdy nie doceni. Tym niemniej. Jest w Polsce postmodernizm doszczętnie shejtowany (Solpol), taki, który rzekomo się broni (Sąd Najwyższy w Warszawie? Biblioteka Śląska w Katowicach?) i jest też taki dyskretny, którego... nikt jeszcze nie odkrył. I tak docieramy do Katowic. Na ulicę Fliegera. Przy Mikołowskiej i AWF-ie.
W galerii powyżej możecie zobaczyć to na zdjęciach.
Coś "niecharakterystycznego"
W roku 1985 Dieter Paleta zaprojektował tu kompleks mieszkaniowy na zlecenie spółdzielni mieszkaniowej Górnik. Jeszcze wielka płyta (i jeszcze długo wielka płyta). Miały być bloki, 12 pięter i szlus.
- Wtedy stawiano głównie prostopadłościany. Jak najprościej, jak najszybciej. Druga połowa lat 80. to ciągłe niedobory, braki i problemy w budowlance. A to przecież otwarcie miasta od zachodu, od autostrady. Mimo wszystko, nie chciałem czegoś "niecharakterystycznego". Stąd na przykład te "piramidki" - mówi Paleta. Rok 1985, przypominamy. A więc taki jakby zwiastun postmodernistycznego tutti-frutti.
Ta "charakterystyczność" mieszkaniówki była wypadkową potrzeb i możliwości. Te pierwsze niezmiennie wielkie, te drugie - nikczemne. Charakterystyczność oznaczała bloki najprostsze (nudne) i często jak największe. Jurand Jarecki opowiadał kiedyś, jak w pierwszym projekcie katowickiej Paderewy zaproponował kaskadowy układ - niższe, bardziej kameralne formy, potem większe, aż do największych. "Mają być same wielkie. Ludzie na mieszkania czekają" - usłyszał od czynników decyzyjnych. Miało być jak najprościej z jeszcze jednego powodu: normatywy dotyczące technologii, czy metrażu. Odstępstwa oznaczały potencjalne kłopoty.
- Budowlańcy na nas klęli, bo kombinowaliśmy. Wymyśliliśmy sobie balkony opadające na różnych poziomach czy duże, narożne tarasy. Na szczęście, miałem znakomitego konstruktora. Inżynier Teodor Badora, niech pan o nim wspomni - opowiada Paleta.
Piramidki jak w Paryżu
Najbardziej charakterystyczne w tych baszto-blokach są oczywiście wspomniane piramidki na szczycie w ceglanym kolorze. Jak to bywa w architekturze z epoki, tej w latach 90. w Polsce, nie wszystko musi do siebie pasować. Co ciekawe, piramidek nie było w oryginalnym projekcie. Pojawiły się później, jako osłona instalacji, kominów...etc. Jeszcze później okazało się, że to takie jakby znaki rozpoznawcze tych bloków. Ale jest coś jeszcze. Blok-zamek w Krakowie, kojarzycie?
Trzy lata po projekcie Palety, w królewskim mieście nad Wisłą rozpoczęła się budowa jednego z najbardziej "charakterystycznych" bloków końca XX wieku w Polsce. Zamek? No to spójrzcie. Wieże, wieżyczki, wykusze, baszty, daszki... Piramidki też. Projektant Leszek Filar tłumaczył po latach, że inspirował się... architekturą Wawelu i Kościoła Mariackiego. Czy zainspirował się też baszto-wieżowcami z Katowic i poszedł dalej? Nie wiadomo. Wiemy natomiast, że nie takie rzeczy we Francji robiono i to dekadę wcześniej.
Zespół mieszkaniowy Tours Aillaud (zwany też Tours Nuages) w Paryżu.
Piramidki są? I coś jak baszty? Kompleks zaprojektowany przez Émile Aillauda powstał w
1977 roku. Dziś uważany za jedno z dzieł francuskiego postmodernizmu. Jeszcze jedno: nie przypomina Wam trochę katowickich "Kukurydz". To temat na osobną historię. Natomiast to, że w Paryżu "umieją w piramidy" wie każdy, kto widział Luwr. I "Kod Da Vinci".
I jeszcze dla porządku. Plan realizacyjny budowy osiedla Górnośląska - Mikołowska (lub Górnośląska - Barbary) zatwierdzony został 25 marca 1985 r. Przewidywał powstanie 5 takich samych bloków. Zrealizowane zostały tylko 3: budynek nr 1 - ul. Fliegera 12, budynek nr 2 - ul. Fliegera 14 i budynek nr 3 - ul. Fliegera 16. Ostatni z nich (Fliegera 16) został oddany do użytku 30 grudnia 1993 roku. Potem spółdzielnia wstrzymała budowę bloków nr 4 i 5, tłumacząc to "niekorzystnymi zasadami kredytowania budownictwa mieszkaniowego". To też urok tamtych czasów.
PS. Zdjęcia, które znajdziecie w galerii wykonał Mateusz Bałwas.
Może Cię zainteresować: