Bercik, ty pieronie! Serial „Święta wojna”, czyli fałszywy obraz Ślązaka, poselska interpelacja i prostacki humor. Naprawdę było tak źle?

W serialu „Święta wojna” wykorzystano trzy ważne dla Ślązaków motywy. Specyficzną relację wobec obcych wynikającą z odrębnej historii regionu, żywą traumę po upadającym przemyśle ciężkim oraz archetyp pracowitego i rozważnego hanysa. Spoiwem miały być sytuacyjne gagi i niewybredny humor rodem z szynku. Wyszło średnio, delikatnie mówiąc. Produkcja oburzyła Ślązaków, jednocześnie zyskując uznanie widzów poza Górnym Śląskiem.

Święta wojna

Stacje telewizyjne w naszym kraju wprawiły się w naturalizowaniu zagranicznych formatów serialowych. Natomiast „Święta wojna” była oryginalną produkcją poznańskiego oddziału Telewizji Polskiej, której na dodatek udało się zyskać rozpoznawalność i komercyjny sukces. Ten prosty, a momentami prostacki, sitcom komediowy o przygodach emerytowanego górnika wyemitowano po raz pierwszy na początku 2000 roku i grano przez ponad 9 lat, realizując łącznie 322 odcinków. Dla wielu mieszkańców Górnego Śląska była to pierwsza okazja do usłyszenia godki sączącej się z telewizora, która do tej pory była ignorowana przez media i popkulturę.

Informacja, dla tych, którzy serialu nie oglądali: początek to scena przyjazdu Zbyszka do Katowic. Drobny biznesmen ze stolicy wchodzi do śląskiego ajnfartu, po czym potyka się i upada przed typowo śląską kobietą, Andzią. - Jak Wy tu możecie żyć na tym Śląsku? Wszędzie brud. Na ścianach, na ulicach – pyta przyjezdny. Na jego twarzy i płaszczu widać ślady sadzy. Zirytowana Andzia podaje mu rękę, a siła jej uścisku ponownie sprowadza go na ziemię. - Być z Warszawy to gorzej niż zboczenie – rzuca na odchodne autochtonka. W tej krótkiej scenie zawiera się tyle wątków, że nie sposób ich zliczyć, dlatego po prostu przejdźmy dalej.

Nowa mitologia

Choć „Święta wojna” była serialem oryginalnym, to w zamyśle przypominała „Świat według Kiepskich”. Oba seriale, oprócz podobnej tematyki i estetyki, łączy również postać Damiana Nowakowskiego, reżysera i scenarzysty wielu odcinków wspomnianych serii. „Kiepscy” i „Święta wojna” były przede wszystkim rozrywką, nie krytyką warunków społeczno-ekonomicznych. Jednak każdy z nich portretował przegranych na transformacyjnej loterii: górnika na rencie oraz bezrobotnego.

Bercik, czyli Hubert Dworniok, po zamknięciu swojej kopalni i domniemanemu wypadkowi, któremu uległ podczas pracy, przyjmuje odprawę i przechodzi na wymuszoną rentę. Mało wiemy o pracy jego żony, Andzi, która prawdopodobnie pracuje dorywczo w Niemczech, gdzie regularnie wyjeżdża. Zbyszek, kolega Bercika z czasów wojskowych, odwiedza Górny Śląska, aby prowadzić drobny handel, czyli sprzedaż wszystkiego, na czym można zarobić. Bercik nie pozostaje mu dłużny i w niemal każdym odcinku obmyśla plan na swój autorki biznes.

Warto przypomnieć jeszcze jedną produkcję o rodzącym się wówczas „nowym proletariacie”. Chodzi o serial dokumentalny „Serce z węgla” z 2001 roku, emitowany w TVP2. Opowiadał o górnikach, którzy zrezygnowali z dotychczasowej pracy, zgodzili się na odprawy i postanowili odnaleźć się nowej rzeczywistości, czyli założyć własny biznes. Ten trop wydaje się płodniejszy, w zrozumieniu „Świętej wojny”, która traumę wejścia górniczego regionu w nową rzeczywistości postanowiła przepracować komedią. Niestety, absurd z Korfantego 13/6 nie przerodził się w ulgę, ale wpędził hanysów w nowe kompleksy.

Hubert Dworniok
Święta wojna. Kadr z serialu.

„Bercik, pieronie, co ty zaś wyprawiosz?”

Serial krytykowano ze względu na operowanie stereotypami etnicznymi. Ludzie z Sosnowca i Warszawy to obcy, podobnie czarnoskórzy i muzułmanie. Motywem przewodnim była obsesja Bercika na temat zdrady Andzi z „muzinem”. Główny bohater nienawidził również z bliżej nieznanych powodów listonosza przynoszącego mu rentę. Gardził intelektualistami i nie ufał ludziom bogatszym od siebie.

Te wszystkie obsesje, natręctwa, lęki i nawyki Huberta Dwornioka składają się na jego neurotyczną postać, którą w serialowym uniwersum zyskała miano: wariata, psychopaty, erotomana, nieudacznika, nieroba i pantoflarza. Taki bohater nie mógł znaleźć miejsca w panteonie śląskiej popkultury.

Wykonanie serialu uderza widza zgrzebnością i DIY-owym klimatem (do it yourself, zrób to sam). Marnie napisane dialogi i prosty humor dobrze odnajdują się w klaustrofobicznych pomieszczeniach i ubogiej scenografii. Wprawne ucho widza wyłapie, że aktorzy często mylą swoje serialowe imiona z prawdziwymi, lub zwyczajnie wypadają z roli.

Warto zauważyć, że pierwsze 29 odcinków (1. sezon) mocno odbiega od pisanych taśmowo i na kolanie kolejnych 300. W pierwszym sezonie Hubert Dworniok bardziej niż wariata, przypomina tego prostolinijnego i zabawnego Ślązaka, o którego mogło chodzić producentom. Pierwsze odcinki wyróżnia także ciekawy pomysł, humor sytuacyjny oraz całkiem spójna kompozycja. Później nastąpił spektakularny zjazd i prawdopodobne wyczerpanie formuły.

Hubert Dworniok
Święta wojna. Kadr z serialu.

Obraza uczuć Ślązaków?

Nie da się opowiedzieć historii „Świętej wojny” bez kontrowersji, które serial wzniecił wśród części Ślązaków. W pewny momencie produkcja stała się nawet elementem politycznego sporu. Poseł Krzysztof Szyga w 2007 roku wystosował interpelacje do ministra kultury i dziedzictwa narodowego w sprawie zakończenia produkcji i emisji przez TVP 2 serialu. W oficjalnym piśmie poseł określa Bercika jako: „byłego górnika, nieroba i kombinatora o ograniczonym światopoglądzie”, który stanowi obrazę dla wszystkich mieszkańców regionu.

- Serial w sposób zniekształcony i odbiegający od prawdy pokazuje wyimaginowany górnośląski szowinizm, przypisuje wyolbrzymione ludzkie wady wyłącznie nacji śląskiej, wreszcie kultywuje wzajemne animozje pomiędzy „Hanysami” i „Gorolami”. Zakończenie emitowania tego serialu na pewno pozytywnie odbije się wśród mieszkańców Górnego Śląska, którzy w zdecydowanej większości czują się poniżani, oglądając przygody „Bercika” – czytamy w uzasadnieniu do interpelacji.

Krzysztof Hanke, serialowy Bercik, w rozmowie z Dziennikiem Zachodnim przyznał, że: - Ślązaków bardzo łatwo urazić. Mało dystansu mamy do siebie. Mówił również o tym, że podczas produkcji serial szykany odczuwał na własnej skórze, a część Ślązaków długo wypominała mi rolę Bercika.

Zdaniem Anny Dziewit-Meller, pisarki urodzonej w Chorzowie, serial ugruntował zły mit na temat Górnego Śląska i mieszkańców, z którym przez wiele lat musiała się mierzyć:

- Mniej więcej wtedy Śląsk zaczęto Polsce opowiadać poprzez szalenie popularny serial „Święta wojna”. Komuś takiemu jak ja, który dopiero odważył się nieco podnieść głowę – cóż, to nie było proste. Nie chciałam być Bercikiem i jego żoną Andzią – pisze autorka dla magazynu Znak.

Z kolei Jakub Skupiński, który dołączył do serialu w 2004 roku jako Hubert, kuzyn Andzi i Bercika z Sosnowca, widzi tę sprawę nieco inaczej:

- Główny zarzut był taki, że przez pryzmat serialu Polacy postrzegają Ślązoków, jakby to Bercik budował obraz Ślązoka lub Zbyszek Warszawiaka. Przecież nikt o zdrowych zmysłach, że tak zachowuje się Ślązak albo Warszawiak – mówi SLAZAGOWI Jan Skupiński.
Hanys Pizza
Święta wojna. Kadr z serialu.

„Śląska dupowatość” vs śląska duma

„Święta wojna” powstała jako format skierowany do widza słabo wykształconego, który często po raz pierwszy miał okazję usłyszeć język śląski. Ówczesna publika dobrze odebrała produkcję. - Z tego co pamiętam, dostawaliśmy informacje od produkcji o docierających do nas wyrazach uznania i sympatii – mówi Jakub Skupiński. Choć serial posiada sporą publikę, w dodatku wciąż aktywną pod odcinkami udostępnianymi w internecie, to ominęła go moda i wierny klub fanowski jak ma to miejsce w przypadku „Świata według Kiepskich”. Czego dziś publiczność może szukać w „Świętej wojnie”? Oprócz niewybrednej rozrywki i nostalgicznego poruszenia – prawdopodobnie niczego.

Co Bercik może powiedzieć o współczesnym Ślązaku? Dziś jego legenda straciła moc oddziaływania. Choć niektóre odcinki wciąż krążą po porannych pasmach w telewizjach regionalnych. W momencie największej popularności postać Bercika trafiła między śląskie mitologie o „dupowatości”, a wiecznie żywymi snami o potędze. Bercik był jak postmodernista. Brał je wszystkie i bawił się nimi z różnym skutkiem.

Angelus (2001)

Może Cię zainteresować:

Od tryptyku Kazimierza Kutza po „Angelusa”. Czyli trzynaście filmów, które trzeba obejrzeć, aby zrozumieć Górny Śląsk

Autor: Tomasz Borówka

05/07/2023

Blisko coraz bliżej

Może Cię zainteresować:

Serial miał być prawdą o Śląsku, więc... dobrzy mówili po polsku. 40 lat "Blisko, coraz bliżej"

Autor: Tomasz Borówka

25/10/2022

Franciszek Pieczka jako Gustlik Jeleń

Może Cię zainteresować:

Gustlik, pancerny Ślązak z serialu „Czterej pancerni i pies”. Jednak jak bardzo śląski był czołgista Gustaw Jeleń? „To ci pierońska historia”

Autor: Tomasz Borówka

02/10/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon