UOKiK musi skontrolować Orlen, prawda? Tak samo jak - też za ceny - kontrolował dilerów węgla, prawda?

Kiedy kilka miesięcy temu ceny węgla osiągały rekordy, politycy partii rządzącej grzmieli o spekulacji i apelowali o kontrolę składów do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. I UOKiK taką kontrolę podjął. Dziś handlarze węgla (jak i wielu zwykłych kierowców) czekają co zrobi UOKiK i czy podejmie kroki w sprawie podejrzeń, że przez ostatnie miesiące przepłacaliśmy za paliwo. A że dilerzy węgla – jak każdy inny przedsiębiorca – koszty paliwa przerzucali na klientów, więc zaczyna się robić naprawdę ciekawie.

Daniel Obajtek Jacek Sasin

Były wiceminister nie wierzy, że UOKiK zajmie się działaniami Orlenu

- W warunkach monopolu prywatnego wysokość renty monopolowej oraz inne zachowania monopolistyczne ograniczone są regulacjami ustanowionymi przez urząd antymonopolowy, w polskich warunkach jest to Urząd Ochrony Konkurencji I Konsumentów. Urząd ten powinien obserwować rynek i w przypadku wykrycia nieprawidłowości reagować nakładając kary i zalecenia na przedsiębiorstwa stosujące praktyki monopolistyczne – tak prof. Rober Tomanek, były rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, a w latach 2020-2021 podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju, Pracy i Technologii, komentuje noworoczny „cud” na stacjach paliw, gdzie mimo powrotu VAT-u z poziomu 8 proc. do poziomu 23 proc. ceny ani drgnęły.

Było to możliwe dzięki temu, że Orlen nagle obniżył ceny hurtowe. Ten ruch został zinterpretowany jako dowód na to, że koncern przez ostatnie miesiące utrzymywał bardzo wysokie marże i stąd stać go było na późniejszą obniżkę. Wniosek, jaki się nasuwa jest prosty – ceny na stacjach paliw w końcówce starego roku mogłyby być niższe (zwłaszcza, że zarówno cena ropy, jak i kurs dolara spadały). A skoro nie były, to znaczy, że korzystający ze swej dominującej pozycji Orlen drenował kieszenie kierowców, by potem wystąpić w roli „dobrego wujka”.

I co z tego? Zdaniem prof. Tomanka – nic. Analizujący sytuację na rynku paliw ekonomista niespecjalnie wierzy w to, że UOKiK pochyli się nad działaniami Orlenu.

- UOKIK jest de facto elementem administracji państwowej, a jego szefa powołuje premier. Nie ma tu zatem pola to dowolności działania urzędu akurat w przypadku tak potężnego koncernu mającego wpływ na gospodarkę Polski. No i na wynik zbliżających się wyborów – stwierdza ekonomista.

A do handlarzy węglem kontrola z UOKiK-u przyszła...

W tym miejscu można by postawić kropkę, pokiwać głową i uznać, że tak widocznie na zmonopolizowanym rynku być musi. Można jednak też przypomnieć jak to kilka miesięcy temu politycy PiS-u, członków rządu nie wyłączając, zarzucali handlarzom węgla spekulację i wzywali UOKiK do przyjrzenia się sytuacji na rynku tego paliwa. Intensywność tych apeli rosła w miarę jak rosły ceny węgla na składach i panika wśród kupujących, którzy z jednej strony obawiali się, że zostaną z pustą piwnicą na zimę, z drugiej zaś, że na jej wypełnienie wydadzą jakieś horrendalne kwoty.

I UOKiK taką kontrolę podjął chcąc ustalić, czy aby wśród sprzedawców nie ma miejsca zmowa cenowa. Wstępne wnioski nie potwierdziły takiego scenariusza.

- Wyższe ceny węgla oraz ograniczenia w jego dostępności wynikały z przyczyn zewnętrznych, które były przede wszystkim skutkiem rosyjskiej agresji na Ukrainę – stwierdził w listopadzie prezes UOKiK Tomasz Chróstny. Z ustaleń Urzędu wynikało, że główną przyczyną wzrostu cen w składach węgla były rosnące koszty jego zakupu przez przedsiębiorców, czemu towarzyszył też problem z jego fizycznym pozyskaniem przez prowadzących te punkty. Co istotne, nie zaobserwowano istotnej różnicy między średnią ceną zakupu węgla przez składy a średnią ceną jego sprzedaży.

- Aha, czyli jednak nie jesteśmy bandą złodziei? - komentowali te ustalenia z wyraźną satysfakcją handlarze węgla, którym w międzyczasie zdążono już przypiąć łatkę pazernych spekulantów, żerujących na pozbawionych wyboru klientach.

Politycy w sprawie ustaleń UOKiK zachowali dyplomatyczne milczenie. Sam Urząd zresztą nie zakończył sprawy. Jeszcze w starym roku ogłosił, że docelowo skontroluje wszystkie składy węgla w Polsce.

- Będziemy stanowczo reagować na każdy przypadek zmów cenowych, których skutkiem jest wzrost ceny węgla i tym samym kosztów ogrzewania domów przez konsumentów. Nie ma dla nas znaczenia wielkość zmawiających się podmiotów ani ich struktura właścicielska. Każdego przedsiębiorcę naruszającego przepisy potraktujemy tak samo surowo, aby zapewnić uczciwą konkurencję na rynku i ochronić konsumentów – zapowiadał prezes Chróstny.

Cena paliwa wrzucona do ceny węgla. Niby oczywiste, ale warto przypomnieć

Dziś handlarze węgla spoglądają na UOKiK ciekawi, czy ten podejmie jakiekolwiek działania w związku z sugestiami, że przez ostatnie miesiące kierowcy przepłacali za paliwo. Dodatkowej pikanterii dodaje sprawie fakt, że koszty paliwa dilerzy węgla – co zrozumiałe i typowe także dla innych branż – przerzucali na klientów. To niby oczywistość, ale w realiach, w jakich w ubiegłym roku odbywała się sprzedaż węgla udziału tego składnika nie sposób tak po prostu pominąć. Widział to każdy, kto w tym czasie miał okazję bywać przed kopalniami i oglądać kulisy prowadzonego tam handlu.

A wyglądało to tak: ze względu na olbrzymi popyt, jaki pojawił się po wprowadzeniu embarga na rosyjski węgiel i niedostateczną podaż tego surowca przez krajowe kopalnie wprowadzono limity dla kupujących. Handlarze nie mogąc „załadować” samochodów do pełna wzięli się na sposób - zaczęli skupować różnego rodzaju, nieraz już wiekowe „dostawczaki” i kierować je przed bramy kopalń. Tam pojazdy te ustawiały się do kolejki, stały w niej po kilka dni, po zakupie kilku ton jechały z tym na skład lub wysypywały ładunek na tymczasowe składowisko w pobliżu kopalni i ponownie ustawiały się w kolejce. I tak w kółko. Bywało, że auta o ładowności 24 ton przyjeżdżały z centralnej Polski na Śląsk po kilka ton węgla. Niemożność dokonania jednorazowo większego zakupu starano się rekompensować zwiększając ilość pomniejszych transakcji. W efekcie cała masa połowicznie wypełnionych węglem (lecz bynajmniej nie połowicznie zatankowanych) samochodów zaczęła krążyć po drogach Śląska i całego kraju. Zaczynacie już łączyć kropki?

- Paliwo idzie w górkę, a każdy musi z czegoś żyć. Ten „smok” pali ponad 30 litrów, a dołoży pan 10 ton, to pali więcej – klarował mi pokazując na swój samochód jeden z kierowców napotkanych kilka miesięcy temu przed dawną kopalnią „Bielszowice” w Rudzie Śląskiej.

- To, co płacisz chłopu, który ci pilnuje kolejki plus cenę paliwa, musisz doliczyć do węgla i potem przerzucić do ceny dla klienta – tłumaczył kolejny ze „staczy” przed kopalnią.

Przeladunek wegla w porcie fot Weglokoks 3

Może Cię zainteresować:

Handlarze węgla apolitycznie zrugali pomysł ministra Sasina. "Samorządy nie zrobią tego taniej"

Autor: Michał Wroński

12/10/2022

Kolejka po wegiel przy KWK Ruda

Może Cię zainteresować:

Handlarze węgla całymi dniami wyczekują przed kopalnią, by kupić kilka ton

Autor: Michał Wroński

21/07/2022

Sasin Morawiecki Obajtek

Może Cię zainteresować:

Robert Tomanek: Dlaczego Orlen robi TO z cenami paliw? Bo to monopol. Rachunki spłacimy my, po wyborach

Autor: Robert Tomanek

04/01/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon