Elisabeth Grabowski pochodziła z Raciborza, z rodziny mieszczańskiej. Mieszkała też na Węgrzech i w Berlinie, a ostatnie kilkanaście lat w Opolu i tam zmarła. Jest autorką wielu publikacji o tematyce śląskiej. W jednej z nich, „Z życia młodego miasta” opowiada o Katowicach po tym, jak w w 1865 roku uzyskały prawa miejskie. I przed tym wydarzeniem, i jakiś czas po nim miejsce to było straszne, gdzieś blisko granicy z Rosją, otoczone dymiącymi kominami, hałdami i zapadliskami. „Ziemia należała do najmniej urodzajnych i najbardziej zanieczyszczonych gleb na Górnym Śląsku. Życie osiedlonych było ubogie. Nigdzie indziej los ludu Górnego Śląska nie był tak biedny. Dorośli i dzieci biegali boso, także zimą (jeszcze dzisiaj tak się zdarza)”.
A mimo to przyjeżdżali tu ludzie, by budować nowe miasto. Elisabeth Grabowski pisze z wyraźną niechęcią o Polakach: „Brud na ulicach i placach przybrał niewyobrażalne rozmiary wskutek wzmożonego napływu ludności do kopalń i hut. Zarządzanie gminą leżało w gestii polskich właścicieli ziemskich wywodzących się z chłopstwa, nastawionych wrogo wobec postępu, uparcie broniących się przed nową myślą twórczą, kroczących dumnie podczas deszczu i słoty w futrach z owczej wełny i w ordynarnych «gumiakach». W końcu jednak partia niemiecka wygrała wybory i dzięki wspólnym wysiłkom Grundmanna i dra Holtzego, a także innych zasłużonych obywateli przeforsowano dekret o nadaniu praw miejskich”.
Było to więc miejsce silnych antagonizmów, biedy i bogactwa, wykształcenia i braku kultury. „Niemiecka solidność występowała przeciwko polskiej gnuśności” – czytamy w tekście.
Autorka dodaje, że „otwarto drzwi przed duchem nowego czasu”, ale nie od razu „można było pozbyć się wszelkich śladów niegospodarnego zarządzania”. Owszem, były już eleganckie budynki i szerokie ulice, wystawy kusiły wiedeńskimi artykułami mody, ale przede wszystkim żywność drożała, brakowało mieszkań, dzieci były tutaj blade i głodne, no i wszędzie można było paść ofiarą złodziei.
Gdy Elisabeth Grabowski pisała swój tekst w 1913 roku, rozpływała się już w zachwytach nad młodym miastem: „Katowice należą dzisiaj do najpiękniejszych górnośląskich miast. Wszędzie zauważa się rozwój (…). Duchowa wolność, gwar ulic oraz żywy zlepek różnych narodowości nadają miastu charakter, który śmiało można określić wielkomiejskim”.
Tekst ukazał się po latach także w antologii „Katowice oczami Niemców i Polaków” pod redakcją Grażyny Barbary Szewczyk.
Może Cię zainteresować: