Wicepremier Sasin nie pierwszy raz próbuje "dzielić się" odpowiedzialnością za gigantyczny kryzys węglowy w Polsce. Jak podała w tym tygodniu "Rzeczpospolita", "zapasy węgla są najmniejsze od 15 lat, a wydobycie surowca w sierpniu jest najniższe w tym roku. Za osiem miesięcy tego roku, polskie kopalnie wydobyły o ok. 600 tys. ton mniej węgla niż w roku poprzednim". Według najnowszych szacunków, tej zimy na rynku odbiorców indywidualnych zabraknie ok, 2,5 mln ton tego surowca.
Szef resortu aktywów państwowych znalazł następującą przyczynę tych problemów: samorządy kupowały rosyjski węgiel, dlatego... brakuje dziś węgla polskiego.
"Luka węglowa wynika z tego, że samorządowe ciepłownie kupowały rosyjski węgiel. Spółki państwowe nie miały na ten rok zakontraktowanej ani tony rosyjskiego węgla! Dziś musimy się razem zmierzyć z tym problemem.Dziękuję wszystkim samorządom, które włączyły się w pomoc mieszkańcom" - napisał na Twitterze.
"Totalny bałagan w państwie. Jak w PRL"
Janusz Steinhoff, wicepremier w rządzie Jerzego Buzka, były minister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo, były szef Wyższego Urzędu Górniczego komentuje: "Obarczanie winą samorządowych przedsiębiorstw za kryzys węglowy jest absurdem. Wina jest po stronie rządu i jego nieprzygotowanych decyzji, przed skutkami których ostrzegali wszyscy: od ekspertów po samych sprzedawców węgla".
- Luka węglowa to wyłącznie wynik nieudolności i nieodpowiedzialności rządu, który zamknął import węgla z Rosji z dnia na dzień, bez przygotowania jakiejkolwiek alternatywy. Inne kraje Unii Europejskiej przygotowały się do tego dłużej i lepiej. My działaliśmy bez jakiegokolwiek rozeznania - mówi Steinhoff. - Wypowiedź wicepremiera Sasina potwierdza zarzut o chaosie i bałaganie w strategicznym dla państwa sektorze. Jeśli w przeszłości ciepłownie kupowały węgiel rosyjski, to tylko dlatego, że był tańszy od polskiego. To samo robiły spółki państwowe.
"Rozwiązywanie problemów, które samemu się stworzyło przywodzi na myśl doświadczenia PRL, gdy państwo zajmowało się obszarami, którymi powinni zajmować się przedsiębiorcy. Państwo w takiej dziedzinie jak handel węglem ma jedynie zadania regulacyjne" - dodaje wicepremier w rządzie Jerzego Buzka.
- Działania rządu nie mają żadnego związku z rynkiem. Wicepremier Sasin nie rozumie, że ręczne sterowanie gospodarką rodem z PRL zawsze przynosi efekty takie, jak w PRL. Można było dystrybucję węgla powierzyć wyspecjalizowanym handlarzom i wykorzystać swoje kompetencje regulacyjne: określić maksymalną cenę, opodatkować spekulantów... etc. To, co widzimy, to ingerowanie w funkcjonowanie rynku za pomocą prymitywnych narzędzi i wydawania poleceń. Nigdy nie sądziłem, że doczekam czasów podobnych do Polski Ludowej. Niestety, ten totalny bałagan podobnie się skończy - przestrzega Steinhoff.
"Nigdy nie kupowaliśmy rosyjskiego węgla"
Wypowiedź Sasina wywołała też konsternacje w samorządach. "Nasza ciepłownia nigdy nie kupowała rosyjskiego węgla. Obwinianie samorządów za własne błędy to desperacja" - mówi prezydent Bytomia, Mariusz Wołosz.
- Ostatnie wystąpienia wicepremiera Sasina czy ministra Czarnka, który grozi samorządom zarządem komisarycznym, są tak niedorzeczne, że gdybym ich nie usłyszał albo nie zobaczył w internecie, nie uwierzyłbym, że ich autorami są osoby na zajmujące w państwie tak poważne stanowiska. Nasza ciepłownia od lat kupuje węgiel od kopalni w Bytomiu. Nigdy nie kupowała węgla z Rosji. Pan wicepremier po prostu kłamie - komentuje Wołosz.
Podobnie w Gliwicach: "Gliwicka ciepłownia nigdy nie kupowała rosyjskiego węgla. Dodatkowo w ciepłownictwie wykorzystuje się miał węglowy, którego sprzedaż dla gospodarstw domowych została zabroniona w lipcu 2020 r. Zakaz ten „odwieszono” w tym roku w związku z kryzysem energetycznym. Wypowiedź pana wicepremiera nie jest więc zgodna z prawdą" - wyjaśnił Łukasz Oryszczak, rzecznik prasowy prezydenta Gliwic.
Może Cię zainteresować:
Po apelu Jacka Sasina dilerzy tłumaczą samorządowcom, co potrzeba do handlu węglem
Może Cię zainteresować: