– To co, teraz powiem, pewnie nie wszystkim się spodoba, niektórzy nie uwierzą. Oglądałem niedawno dokument o Pepie Guardioli z czasów jego pracy w Manchesterze City. Jest tam sporo scen z szatni. I jak posłuchałem tego co mówi Guardiola do piłkarzy w tej szatni, to usłyszałem Franka Smudę. Guardiola mówił słowo w słowo to, co wiele lat wcześniej mówił do nas Franek w szatni przed meczem w tym dobrym swoim okresie w Widzewie. On mówił o podejściu do meczu, o braku strachu, żeby się nie bać. Że on bierze odpowiedzialność. Że on ustawia zespół, decyduje o wszystkim. To jest podejście trenera, który daje drużynie siłę, pewność siebie, wiarę w to, że wszystko co robią jest dobre. Nawet jeśli pojawią się błędy, drużyna ma to konsekwentnie robić – mówił kilka lat temu Tomasz Łapiński, były piłkarz między innymi Widzewa Łódź, o Franciszku Smudzie w programie Romana Kołtonia „Prawda Futbolu”.
„Kibice różnie mówią”
Franciszek „Franz” Smuda (miał dwa obywatelstwa – polskie i niemieckie) urodził się w Lubomi 22 czerwca 1948 roku. Piłkarską karierę – jako obrońca – zaczynał Unii Racibórz i Odrze Wodzisław Śląski. Później był zawodnikiem Stali Mielec, Piasta Gliwice i Legii Warszawa. W 1975 roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie występował w Harford Bicentennials, Los Angeles Aztecs, Oakland Stompers i San Jose Earthquakes, a na zakończenie kariery występował w niemieckim SpVgg Fürth.
Karierę trenerską rozpoczął w VfR Coburg w 1983 roku. Prowadził zespoły w Niemczech (ASV Forth, Eintracht Süd Nürnberg, FC Herzogenaurach, FV Wendelstein, SSV Jahn Regensburg), tureckie (Altay SK, Konyaspor), na Cyprze (Omonia Nikozja), a także w Polsce, między innymi w Stali Mielec, Widzewie Łódź, Legii Warszawa czy Lechu Poznań. Trzykrotnie zdobył mistrzostwo Polski – z Widzewem Łódź w 1996 i 1997 r. i z Wisłą Kraków w 1999, raz Puchar Polski – z Lechem Poznań w 2009 r., dwukrotnie Superpuchar Polski – z Widzewem w 1996 r. i Wisłą w 2001 r.
W sezonie 1996/97 poprowadził Widzew w fazie grupowej Ligi Mistrzów (łodzianie wygrali wówczas ze Steatuą Bukareszt 2:0 i zremisowali 2:2 z Borussią Dortmund), z Widzewem i Lechem awansował do 1/16 finału Pucharu UEFA. Czterokrotnie zostawał trenerem roku w Polsce w plebiscycie „Piłki Nożnej” – w 1996, 1997, 1999 i 2008 roku. 29 października 2009 roku Smuda przejął reprezentację Polski po Stefanie Majewskim, a jego zadaniem było przygotowanie drużyny na finały Euro 2012, których współgospodarzem była Polska. Niestety, po remisach z Grecją i Rosją szanse na wyjście z grupy przekreśliła porażka z Czechami.
– Kibice różnie mówią, jedni, że to klęska, drudzy, że emocje były do końca, bo tak rzeczywiście było. Była ta szansa na awans, ale niestety jej nie wykorzystaliśmy – mówił potem w jednym z wywiadów Smuda.
W lipcu 2012 roku na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski zastąpił go Waldemar Fornalik.
„Zmienić to ja mogę spodnie”
Franciszek Smuda znany był z tego, że dobrze przygotowywał swoje zespoły po względem fizycznym. W jego boiskowej taktyce ważne miejsce zajmował pressing, do tego potrafił dobrze zmotywować zespół – preferował agresywny, ofensywny futbol nawet w meczach z silniejszymi rywalami. Miał też „oko” do piłkarzy. Dość powiedzieć, że to właśnie Smuda „autoryzował” transfer Roberta Lewandowskiego do Lecha Poznań, gdzie był jego trenerem.
Smuda miał wiele spięć z dziennikarzami, popełniał też językowe lapsusy, ale wiele z jego wypowiedzi przeszło już do historii. Przykłady? Proszę bardzo:
„Trener to musi być kawał sku***syna. Z sercem na dłoni, ale i z tęgim batem w ręku”. Albo: „Jestem jak cygan, czarodziej. Wyczuwam intencje i atmosferę. Wiele razy, tuż przed meczem, powiedziałem kolegom asystentom: słuchajcie, ten mecz to będzie kicha. I była”. Im jeszcze jeden: „Fachowcy krzyczą z trybun: tego zmień, tamtego zmień. Takie okrzyki mnie nie ruszają. Zmienić to ja mogę co najwyżej spodnie”.
Wielkie pucharowe emocje
Krótko mówiąc, Franciszek Smuda także poza boiskiem sprawiał, że szara i bez wyrazu polska piłka nożna nabierała kolorów. A na boisku? Wielu kibiców pamięta występy jego Widzewa w Lidze Mistrzów czy Wisły w walce o awans do LM (3:4 i 0:1 z Barceloną) i w Pucharze UEFA (0:2 i 1:0 z Interem Mediolan) albo Lecha Poznań, także w rozgrywkach Pucharu UEFA (między innymi remisy z AS Nancy 2:2 i Deportivo La Coruña 1:1 czy wygrana na wyjeździe z Feyenoordem Rotterdam 1:0).
W ostatnich latach swojego życia zmagał się z białaczką. Zmarł 18 sierpnia 2024 roku w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie w wieku 76 lat. 22 sierpnia 2024 spoczął na cmentarzu Rakowickim. 21 sierpnia 2024 roku prezydent RP Andrzej Duda pośmiertnie odznaczył go Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski – za wybitne zasługi w działalności na rzecz rozwoju i upowszechniania sportu, za osiągnięcia w pracy trenerskiej.
Może Cię zainteresować:
Jurand Jarecki (1931-2024). Wielki śląski architekt, budowniczy powojennych Katowic
Może Cię zainteresować: