Na pozór - wszystko wygląda podobnie. Ścisłe centrum Bytomia z placami Sikorskiego czy Sobieskiego, ulicami Dworcową, Piekarską i Sądową. Być może ktoś rzadko tu bywający rozpoznałby epokę jedynie po markach samochodów z tamtej epoki. Bytom lat 90. z pewnością był specyficznym miejscem - z jednej strony do miasta zbliżała się gospodarcza i społeczna katastrofa, z drugiej miasto (siłą rozpędu) wciąż miało swoją dynamikę. Na początku ostatniej dekady XX wieku liczba mieszkańców Bytomia znów rosła - do ponad 230 tysięcy.
Żeby jeszcze to zobrazować... Rzut oka do dokumentów Najwyższej Izby Kontroli, która prawie dekadę temu badała temat w raporcie "Rozwiązywanie problemów społecznych Bytomia".
"W następstwie przemian gospodarczych po roku 1990 z sześciu istniejących w Bytomiu i bezpośrednim jego otoczeniu kopalń węgla kamiennego, pięć poddano restrukturyzacji, a następnie likwidacji. W 2014 r. na terenie Bytomia funkcjonowała jedynie Kopalnia Węgla Kamiennego „Bobrek-Centrum”1, wchodząca w skład Kompanii Węglowej S.A. W wyniku tych zmian zlikwidowanych zostało od 30 000 do 50 000 miejsc pracy" - pisali kontrolerzy NIK.
Negatywne zmiany na rynku pracy były przyczyną wzrostu skali ubóstwa wśród mieszkańców Bytomia, a w konsekwencji istotny przyrost liczby osób korzystających ze wsparcia samorządowych instytucji pomocy społecznej. Wieloletnia i intensywna eksploatacja złóż węgla kamiennego spowodowała, że w Bytomiu występują szkody pogórnicze. Powodują one degradację budynków w centrum miasta, a nawet przypadki ich zawalenia, ograniczając zasoby lokalowe miasta. Problemy społeczno-ekonomiczne mieszkańców Bytomia, a co za tym idzie niska jakość życia, rodzą rozczarowanie, frustrację i odpływ najbardziej aktywnych ludzi do innych miast regionu i za granicę. To kolejne wnioski z omawianej kontroli.
Takie czasy. Oglądamy więc zdjęcia. Pochodzą one z lat 90. i przełomu XX i XXI wieku. Ich autorem jest Andreas Lischka, Ślązak mieszkający w Niemczech, który chętnie odwiedzał i fotografował rodzinne strony. Na tych starszych zdjęciach widać nie tylko małe i duże Fiaty, ale też takie okazy, jak ZAZ Zaporożec. Dworcowa po staremu, ze starymi latarniami. Biblioteka Miejska z oryginalną elewacją, zanim ozdobiła ją ceglana atrapa. Plac Sikorskiego (jeszcze) bez budki z hamburgerami... Szczególnie ciekawe są panoramy miasta uchwycone przez pana Andreasa - widok na efektowny początek zabudowy ul. Sądowej czy widok na śródmieście od strony ul. Wrocławskiej i okolic sądu i aresztu. Na letnich fotografiach uwagę przykuwa zieleń, w tym również ogródki w starych podwórkach.
Nostalgia? Zapewne. Niedługo potem Bytom stanie się "wdzięcznym" tematem dla ogólnopolskich mediów jako "miasto przeklęte" i miasto, które się wali. Jeśli czytaliście "Balladę o śpiącym lwie", początek XXI wieku to w Bytomiu epoka dokumentowania, ile kamienic runęło na ziemię i kiedy będą następne. Na szczęście, na zdjęciach sprzed 30 lat tego nie widać.