Stoi na pograniczu śródmieścia Katowic i Koszutki wyniosły niczym lita skała. Choć sąsiednia Superjednostka jest przecież większa, Haperowiec wyróżnia się wysokością. Są z Superjednostką jak Flip i Flap - ona pękata i zwalista, on - smukły. Oba wielkie założenia mieszkaniowe powstały z tego samego konkursu na zagospodarowanie tego kwartału miasta. W sumie to Haperowiec projektu Mariana Skałkowskiego i Juranda Jareckiego przegrał z Superjednostką Mieczysława Króla, ale terenu było na tyle dużo, że zmieści się jeszcze jeden budynek, wybrano właśnie wieżowiec 24K.
Inne projekty Juranda Jareckiego w Katowicach:
- Katowicki powiew luksusu, czyli SDH Zenit. Tak się robiło zakupy w PRL. Zobaczcie unikatowe zdjęcia
- Katowicki Skarbek. Dom handlowy z łuskami na elewacji i schodami ruchomymi. Zobaczcie archiwalne zdjęcia
- Kosmos w Katowicach. Tak postmodernizm zniszczył świetną architekturę z lat 50. Zobaczcie, jak stylowy był kiedyś budynek kina i jak wygląda teraz
80-metrowa wieża mieszkalna made in PRL
Zbudowano go przy ul. Zawadzkiego (dziś Sokolska) w latach 1965-1969. 80-metrowy wieżowiec mieszkalny szybko przybrał bardziej ludzką nazwę "Haperowiec" - od skrótu HPR, czyli Hutnicze Przedsiębiorstwo Remontowe, które było wykonawcą obiektu. Dlaczego hutnicy zajmowali się budową tego bloku? Bo miał stalową, spawaną konstrukcję. Opracował ją Czesław Fazan z Mostostalu Zabrze. Wieżowiec ma 24 kondygnacje (i 2 poziomy piwnic) i gdy powstawał, był najwyższym budynkiem w Katowicach.
Katowiczanie nazywają go też pieszczotliwie "Żyletą" ze względu na jego charakterystyczny kształt, bryłę jakby wciętą w talii.
"W połowie wysokości, co jest także widoczne na elewacjach, zaplanowano kondygnację techniczną, na której ulokowano pralnie i suszarnie. Została ona pomyślana tak, aby dzięki odpowiednim rozwiązaniom zapobiec zniszczeniu urządzeń wodociągowych w wyniku ciśnienia spadającej wody, co w przypadku instalacji mierzącej prawie 80 metrów stanowiło poważne zagrożenie" - pisze Anna Syska w książce "Spodek w Zenicie. Przewodnik po architekturze lat 1945-1989 w województwie śląskim.
Pierwotnie Haprowiec miał szaro-białą kolorystykę z pomarańczowymi akcentami użytymi w balustradach loggii, wyłożonych płytkami ceramicznymi. Niestety płytki szybko zaczęły odpadać, co było niebezpieczne dla przechodniów i trzeba je było zdemontować. Po remoncie w 2008 roku "Żyleta" już jest tylko jasnoszara. Zrezygnowano też z ciężkich płyt balkonowych, zastępując je lżejszymi konstrukcjami.
Jak się mieszka w "Żylecie"? Wąskie balkony, szybkie windy i absurdalny brak miejsc parkingowych
W budynku jest prawie 200 niedużych mieszkań. Kawalerki mają 25 m2, 3-pokojowe lokale - około 55 m2. Na każdym piętrze jest po 9 mieszkań: jedna kawalerka, pięć 2-pokojowych i trzy 3-pokojowe.
- Bardzo dobrze mi się mieszkało w "Żylecie", miałem 3-pokojowe mieszkanie na 8. piętrze - mówi Artur Fijałkowski, który spędził tu 13 lat. - Jedynym wielkim problemem w tym bloku jest absurdalny brak miejsc parkingowych. W sumie wokół jest ich tylko 20, na 200 mieszkań. Na akustykę też nie narzekałem, choć jak była impreza w mieszkaniu u góry, to w toalecie słyszałem ją idealnie - dodaje.
Z dołu wydaje się, że balkony w Haperowcu są całkiem spore, ale Artur Fijałkowski gasi te spostrzeżenia. - To nie balkony a loggie (z zadaszeniem i dwoma ścianami z boku). Bardzo długie, ale wąskie. Jak się postawi suszarkę z praniem, to już nie można się obok niej przecisnąć - tłumaczy.
Po remoncie lokatorzy nie mają co narzekać, przynajmniej wg Artura, na windy. Są trzy. Jeżdżą szybko nawet na ostatnie kondygnacje. - Przed modernizacją pamiętam, że wyprawa na 21. piętro lub wyżej była jak w kosmos. Jechało się i jechało.
W sieci krążą informacje, że kuchnie w "Żylecie" są ślepe, ale Fijałkowski mówi, że nie wszystkie. - Ja miałem okno w kuchni, ale większość (4 na 5) 2-pokojowych mieszkań rzeczywiście ma ślepą kuchnię. Jedno ma okno, ale kuchnia jest tak mała, że z tym oknem staje się zupełnie nieustawna. Wiele mieszkań, które widziałem miało tę kuchnię przerobioną na aneks kuchenny - dodaje.
Wkrótce "Żylecie" przybyło wysokich jak ona sąsiadów. Powstał biurowiec DOKP przy Rondzie i Spodku, pięły się w górę trzonoliniowce Mostostalu. Wyrosły Gwiazdy przy drodze na Sosnowiec i kukurydze przy drodze na Chorzów. Ona jednak nie daje za wygraną, bo w końcu ile wieżowców w Katowicach może pochwalić się mianem katowickich brutali?
---------------------------------------------------------------------------------
Podoba Ci się ten artykuł? Zapisz się do newslettera ŚLĄZAGA, a będziesz mieć pewność, że nie przegapisz innych naszych ciekawych tekstów. Zapisy: www.slazag.pl/newsletter
Może Cię zainteresować: