O przeszłości opowiadają nie tylko starsi ludzie i historycy. Robią to także zdjęcia. Powiedzenie, że jeden obraz to tysiąc słów, nie wzięło się znikąd. Dobre zdjęcie może kryć w sobie całą opowieść. Na przykład opowieść o Katowicach, dla których architektury lata 70. XX wieku były okresem wielce burzliwym.
– Symbolem dynamicznych przemian, jakie dokonują się w architekturze i przestrzennym układzie Katowic, stało się centrum miasta, które ulega całkowitemu przetworzeniu – pisał o tym jeden z autorów ówczesnej książki o Katowicach. – W wyniku licznych zmian i różnych opracowań alternatywnych wielu grup architektów zrealizowano już główne założenie śródmieścia, rozwinięte wzdłuż Rynku, osi ul. Armii Czerwonej i Ronda, stanowiącego skrzyżowanie z drugą ważną arterią, ul. Dzierżyńskiego.
Słowa te opisują rewolucję. Oto „nowe” Katowice odwracały się od swej dawnej, głównej osi przestrzennej wzdłuż ulic Warszawskiej, 3 Maja i Gliwickiej. Nowe miewało swoją ciemną stronę, wdrażane nieraz z krzywdą dla starego. Przy nowej Armii Czerwonej (dawniej Zamkowej, dziś Korfantego) i to w sąsiedztwie Pomnika Powstańców Śląskich, nie było miejsca dla „pruskiej” zabudowy i tak przepadł katowicki Zamek, czyli dwór Tiele-Wincklerów. Istną zbrodnią na architekturze – światowej wręcz – było zniszczenie części zabudowy osiedla Nikiszowiec. Z drugiej strony, w Katowicach powstał szereg pereł funkcjonalizmu czy też fenomenalne, genialne bez mała realizacje, jak osiedle Tysiąclecia czy Gwiazdy.
Zobaczmy więc Katowice ze Spodkiem, ale jeszcze bez .KTW. Owszem z Tauzenem, ale nie całym. Za to z urbanistyczną schizofrenią wieżowców na Giszowcu, niestety. Bez Gieceku, Emceku, ale z DOKP. I z nowym wtedy dworcem, którego teraz już nie ma. Oraz przemysłem, którego również właściwie nie ma.
Zapraszamy
na fotograficzną wyprawę w czasie, do Katowic połowy lat 70. XX
wieku.
Może Cię zainteresować: