Stan
miejskich finansów można analizować czytając projekty budżetu
(do czego zachęcamy) i stanowiska Regionalnej Izby Obrachunkowej,
ale można też wybrać prostsze rozwiązanie. Wystarczy pod koniec
roku przejść się po mieście i spojrzeć na świąteczne
dekoracje. One potrafią powiedzieć wiele.
W dzielnicach Rudy Śląskiej bez dekoracji, Zabrze chciałoby zalśnić, ale „po taniości”
- Z uwagi na ograniczone środki finansowe, miasto nie planuje w tym roku świetlnych dekoracji w dzielnicach – informuje nas Agnieszka Piekorz-Hałczyńska, rzecznik prasowy urzędu miasta w Rudzie Śląskiej. Jak dodaje, jedynie na placu przed ratuszem stanie choinka oraz pojawią się drobne elementy świetlne.
Deklaracja ta nie dziwi. Szukające oszczędności miasto dopiero w styczniu 2025 r. zapłaci część tegorocznych składek na funkcjonowanie komunikacji miejskiej, a prezydent Michał Pierończyk rekomendował wystąpienie do ZUS o prolongatę terminu październikowych składek (od pracowników urzędu i miejskich jednostek) również na styczeń 2025 r.
- Zwróciłem się do jednostek miejskich oraz wydziałów urzędu miasta o ograniczenie do niezbędnego minimum wydatków i w pierwszej kolejności zabezpieczenie środków na wynagrodzenia i utrzymanie – przyznał kilka tygodni temu Pierończyk.
Mimo
gigantycznego zadłużenia i cięcia wszelkich możliwych wydatków
Zabrze nie zdecydowało się całkowicie rozstać ze świątecznymi
demokracjami. Z
początkiem listopada tamtejszy ratusz ogłosił postępowanie na
„wykonanie
usługi dekoracji świątecznych” na terenie miasta
w latach 2024-2025. Miasto
chciałoby zapewnić świąteczny klimat „po taniości”, gdyż
wartość
zamówienia ma nie przekraczać kwoty 130 tys. zł (dla porównania,
jeszcze niedawno Zabrze potrafiło na świąteczne dekoracje wydawać
ponad pół miliona złotych). W
sezonie 2024-2025 koszt wynajmu, montażu,
uruchomienia,
bieżącej
eksploatacji, monitorowania i
usuwania awarii miałby się zamknąć w kwocie 83 tys. zł.
Katowice i Tychy zabłysną za setki tysięcy złotych. Kasy nie skąpi też Bytom
Zaciskania pasa nie widać w stołecznych Katowicach. O ile jeszcze dwa lata temu przestraszone „Polskim Ładem” i cenami energii miasto zrezygnowało z wynajmu świątecznych ozdób, to w tym roku już takich ograniczeń nie będzie.
- Miasto Katowice korzysta zarówno z własnych iluminacji, jak i z dekoracji wynajmowanych w ramach przetargu, co pozwala na zachowanie różnorodności oraz atrakcyjności świątecznego wystroju – przekazał nam Wojciech Grabarczyk z Katowickiej Agencji Wydawniczej, wskazując, że zakres dekoracji będzie zbliżony do tego z ubiegłego roku „obejmując kluczowe lokalizacje w mieście”. Koszt wynajmu, montażu, eksploatacji oraz demontażu iluminacji na samym tylko Rynku, Rondzie im. Ziętka, ul. Mariackiej i Dworcowej sięgnie niemal 550 tys. zł, a uwzględniając koszty dla całej reszty miasta kwota ta rośnie do ok. 1,5 mln zł.
Blisko 812 tys. zł na świąteczne ozdoby wydają Tychy (z czego niemal 428 tys. zł to koszt wynajmu dekoracji wraz z ich konserwacją), gdzie dekoracje pojawią się na m.in. na placu Baczyńskiego, Rynku Starych Tychów oraz na terenie Ośrodka Wypoczynkowego Paprocany.
Na bogato będzie świętować Boże Narodzenie Bytom, gdzie na iluminacje miasta i organizację trwającego przez trzy tygodnie Bytomskiego Jarmarku Świątecznego (to właśnie on w głównej mierze odpowiada za koszt całości) z samorządowego budżetu pójdzie niemal milion złotych. Wynajęte ozdoby świąteczne pojawią się na Rynku i w 12 innych punktach miasta. Jak tłumaczy ratusz, wyłoniony w przetargu ich dostawca zobowiązany jest do dostarczenia i rozłożenia iluminacji do 28 listopada, bieżącej konserwacji i demontażu po 20 stycznia 2025 r.
- Dzięki wynajmowi możemy w każdym roku zaproponować inne dekoracje. To model, w którym Miejski Zarząd Dróg i Mostów nie musi także ponosić kosztów m.in. całorocznego przechowywania ozdób, konserwacji, czy wymiany uszkodzonych części oraz zatrudnienia osób do montażu i utrzymania urządzeń, które mają specjalistyczne uprawnienia elektryczne - tłumaczy Łukasz Respondek z biura prasowego bytomskiego ratusza.
Lepiej mieć własne czy wynająć? Co miasto to inny pomysł na świąteczne ozdoby
W zupełnie innej „lidze” grają pozostałe miasta Metropolii. Sosnowiec już w zeszłym roku ściął wydatki na wynajem świątecznych dekoracji schodząc do kwoty 450 tys. zł i – jak można usłyszeć od tamtejszych urzędników – w tym roku pod tym względem nic się nie zmieni (łącznie w poprzednim i zbliżającym się okresie świątecznym na wynajem, montaż i demontaż, serwis i ubezpieczenie ozdób stolica Zagłębia wyda 989 tys. zł).
Piekary Śląskie na wynajem blisko 200 ozdób, ich montaż z przyłączeniem do sieci elektrycznej, utrzymanie i demontaż wydadzą 258 tys. zł. Jeszcze mniej, bo niespełna ćwierć miliona złotych wyłoży na kupno choinek, montaż ozdób, instalację oświetlenia, konserwację i demontaż dekoracji Chorzów. Tamtejsi urzędnicy zastrzegają, że zostaną wykorzystane ozdoby będące własnością miasta i nie przewidziano zakupu żadnych nowych.
Na świąteczne zakupy zdecydowały się natomiast Gliwice, które – podobnie jak Chorzów – z wynajmu nie korzystają poprzestając na tym, co jest jego własnością. W mieście, które dekorowane jest już od tygodnia, pojawią się w tym sezonie trzy nowe dekoracje:
- 12-metrowa choinka przed dworcem PKP,
- świąteczna pocztówka na skwerze Salgótarján,
- udekorowany pociąg w parku Chopina.
- Koszt choinki oraz pocztówki wyniósł łącznie 150 tysięcy złotych – informuje nas Mariusz Kopeć, rzecznik Urzędu Miejskiego w Gliwicach.
Na pytanie o ogólny koszt świątecznych dekoracji w mieście nie jest jednak w stanie odpowiedzieć.
- Ich dokładne oszacowanie jest trudne, ponieważ ozdoby są podłączone do miejskich latarni ulicznych, a koszty eksploatacji są rozliczane w ramach ogólnych wydatków na utrzymanie infrastruktury oświetleniowej miasta – tłumaczy.
Może Cię zainteresować:
Bytom szykuje świąteczny jarmark, który ma przyćmić Katowice i Nikiszowiec! Już coś się wyłania
Może Cię zainteresować: