Można w Berlinie i Hamburgu, to dlaczego nie w Katowicach? Zwiedzanie miasta śladami zespołu Kat

Berlin można zwiedzać śladami Davida Bowiego, St. Pauli w Hamburgu śladami Beatlesów, a Katowice… śladami zespołu Kat i Romana Kostrzewskiego. Na razie to jednorazowa inicjatywa w ramach festiwalu mikrowycieczek „Kierunek GZM”, ale warto wprowadzić taki „produkt turystyczny” do stałej oferty. - Norwegowie uważają swój rodzimy black metal za skarb narodowy, więc może my powinniśmy bardziej docenić Kata. A jego dokonania mogą być przewodnikiem po Katowicach i okolicy, niosąc ze sobą pasjonującą opowieść o rock and rollu i tamtych czasach – mówi Marcin Zasada, redaktor naczelny ŚLĄZAGA i pomysłodawca spaceru śladami Kata.

Kat koncert spodek

Historia zespołu Kat i Romana Kostrzewskiego ma niewątpliwie duży potencjał, jak się okazuje także turystyczny. Wśród blisko 180 mikrowypraw, organizowanych w ramach festiwalu „Kierunek GZM”, spacer po Katowicach z Irkiem Lothem, założycielem grupy Kat i Marcinem Zasadą, redaktorem naczelnym ŚLĄZAGA „Od pierwszej próby do największych koncertów”, był jednym z dwóch, na które pula miejsc została wyczerpana najwcześniej. Może warto więc taki „produkt turystyczny” wprowadzić w Katowicach (i okolicy) na stałe?

Katowice śladami Kata

- W XX w. Śląsk był pełen muzycznych zjawisk o skali ponadregionalnej. Blues – u nas. Kilar i Górecki – u nas. SBB, w czasach swojej świetności stawiane na najwyższej półce rocka progresywnego, obok Pink Floyd, Yes czy Genesis – u nas. To u nas powstała odpowiedź na falę brit popu - zespół Myslowitz. To u nas, w czasach transformacji, rodziła się awangarda hip-hopu w postaci Kalibra 44 czy Paktofoniki. Osobiście uważam jednak, że czymś najciekawszym i najbardziej przełomowym w śląskiej muzyce było wszystko to, co robił Kat i Roman Kostrzewski, ojcowie polskiego metalu. Nikt nie grał głośniej i szybciej niż oni. Nikt tak konsekwentnie nie przekraczał obyczajowych norm, jak robił to Roman Kostrzewski. I wszystko to, co w polskim metalu wydarzyło się później, jest zasługą Kata z Katowic. Norwegowie uważają swój rodzimy black metal za skarb narodowy, więc może my powinniśmy bardziej docenić Kata. A jego dokonania mogą być przewodnikiem po Katowicach i okolicy, niosąc ze sobą pasjonującą opowieść o rock and rollu i tamtych czasach – mówi Marcin Zasada, pomysłodawca spaceru śladami Kata.

Spacer po Katowicach śladami Kata rozpocznie się w Pałacu Młodzieży, czyli w miejscu gdzie zespół miał pierwsze próby, później będą okolice dworca PKP i oczywiście katowicki Spodek, gdzie Kat koncertował, m.in. z Metallicą. Najważniejsze będą opowieści o zespole, jego historii i anegnoty z tym związane. Taka jak ta o stripteaserce, którą na jeden z koncertów zatrudnił w Spodku zatrudnił Mirosław Neinert, dziś dyrektor Teatru Korez, który wówczas współpracował z Katem. Dziewczyna została pomalowana na złoto i na scenie podawała Romanowi Kostrzewskiemu kielich z krwią, po czym uciekła do hotelu i… nie chciała pieniędzy.

- Powiedziała, że czegoś takiego w życiu nie przeżyła. Tych wyciągniętych tysięcy rąk w swoją stronę i tego ryku. Ona wcześniej zobaczyła pusty Spodek. Pokazałem jej którędy ma wejść i tak dalej. Dobra, OK – stwierdziła - a potem nagle… piekło – w wywiadzie dla ŚLĄZAGA wspominał Mirosław Neinert.

Można w Berlinie i Hamburgu. Dlaczego nie w Katowicach? I w innych śląskich oraz zagłębiowskich miastach?

Czy takie opowieści towarzyszą spacerom śladami Davida Bowiego po Berlinie czy śladami Beatlesów po St. Pauli w Hamburgu? Tego nie wiemy, ale tamte spacery to już uznana marka turystyczna. Na trwającą ponad dwie godziny wycieczkę po St. Pauli można wynająć przewodnika muzycznego, który przy okazji zwiedzania wykonuje piosenki Beatlesów. Na trasie takiego muzycznego spaceru jest m.in. słynna dzielnica czerwonych latarni z Reeperbahn i Große Freiheit, gdzie Beatlesi spędzali dużo czasu na scenie i poza nią na początku lat 60. XX wieku.

Z kolei zwiedzając Berlin śladami Davida Bowiego można zajrzeć m.in. do mieszkania, które dzielił z Iggym Popem, do klubów, w których się bawili i do legendarnych studiów nagraniowych Hansa, gdzie Bowie nagrał albumy Low, Heroes i Lodger.

U nas taka muzyczno-turystyczna trasa jest tylko jedna, to Szlak Śląskiego Bluesa. Prowadzi on po klubach, w których rodził się śląski blues. Można go zwiedzać z aplikacją mobilną, w której można zaplanować trasę i przeczytać krótką historię wybranego miejsca. Każdy z klubów wpominają także na filmach znakomici muzycy m.in.: Adam i Beno Otrąba, Leszek Winder, Irek Dudek czy Józef Skrzek.

Potencjał na muzyczne opowieści o mieście (miastach) mamy jednak o wiele większy. Poza spacerem śladami Kata po Katowicach, można przygotować chociażby trasę Tychy (i Chorzów) śladami Ryśka Riedla, Mysłowice śladami Myslowitz, Katowice śladami Kalibra 44 i Paktofoniki, Katowice śladami Wojciecha Kilara czy Sosnowiec śladami Władysława Szpilmana. To kto się podejmuje?

Kat

Może Cię zainteresować:

Mirosław Neinert spotyka Romana Kostrzewskiego. Trumna, wybuchy i… stripteaserka pomalowana na złoto

Autor: Maciej Poloczek

10/02/2024

Metallica w Spodku 1987 r

Może Cię zainteresować:

„Hetfield uważał, że gramy za szybko”. Biografia Kata o legendarnym koncercie przed Metallicą w Spodku

Autor: Redakcja

06/10/2023

TSA gra w Spodku Pamiętacie ich wojnę z naszym Katem

Może Cię zainteresować:

TSA wraca na scenę. Zagra w katowickim Spodku. Pamiętacie ich „wojnę” z naszym Katem?

Autor: Maciej Poloczek

02/12/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon