Podczas, gdy premier Mateusz Morawiecki dziękował w środę górnikom i związkowcom za „wytrwanie” w okresie, gdy z wielu stron płynęły głosy, by jak najszybciej rozstać się z węglem, w siedzibie Polskiej Grupy Górniczej trwał protest okupacyjny i rozmowy z wiceministrem aktywów państwowych, Piotrem Pyzikiem. Rozmowy zakończyły się niczym, a związkowcy wyszli z nich mocno rozczarowani.
- Minister Pyzik to
fajny człowiek, ale nie dano mu pełnomocnictw, więc skończyło
się na tym, że stwierdził, iż musi wrócić i porozmawiać z
szefem - relacjonuje Bogusław Hutek, przewodniczący górniczej
Solidarności.
Od wtorku węgiel może nie wyjechać ze Śląska
Na efekty tych „konsultacji” związkowcy gotowi są czekać do niedzieli. Tak ustalono w czwartek (14 lipca) podczas spotkania wszystkich 13 działających w PGG central związkowych.
- My możemy rozmawiać nawet o 12 w nocy. Chcemy się dogadać – deklaruje Hutek.
Dogadać w tym przypadku oznacza jednak tyle, że rząd miałby zaakceptować przedstawione przez związkowców postulaty (bo argumenty są po naszej stronie – jak sami stwierdzają). Działacze chcą rozmawiać m.in. o inwestycjach w nowe złoża w PGG i zwiększeniu zatrudnienia w spółce, wyższych wynagrodzeniach dla pracowników i cenach węgla sprzedawanego przez PGG spółkom energetycznym. Zdaniem górniczych związkowców wytwarzające energię koncerny kupują paliwo od PGG praktycznie za bezcen (ok. 250 zł za tonę) mimo że jego rynkowa cena jest znacznie wyższa, a i koszty wydobycia wzrosły. W tym kontekście szczególnie mocno obrywa się Polskiej Grupie Energetycznej, czyli największemu odbiorcy węgla z PGG.
- Wyższe ceny za węgiel ani jej nie zwalą z nóg, ani nie sprawią, że ceny energii wzrosną. Podzieli się natomiast z nami zyskiem – argumentuje przewodniczący górniczej „Solidarności”.
Jeśli PGE tym zyskiem z górnikami podzielić się nie zechce (czy może raczej: nie dostanie na to błogosławieństwa z rządu) związkowcy zapowiadają blokadę wysyłki węgla do tejże spółki. I to już od wtorku. Wśród możliwych działań wymieniają także manifestacje w Katowicach i Warszawie, a także blokadę biur poselskich członków partii rządzącej.
-
Węgla nigdzie na pewno nie będziemy wysypywać, bo za drogi –
żartobliwie stwierdza w rozmowie ze SlaZag.pl przewodniczący Hutek.
Pracownicy Tauronu dostaną 7 tys. zł "wyrównania inflacyjnego"
Dwa dni mniej na konkrety (czytaj: akceptacje postulatów) dali rządowi związkowcy z Tauron Polska Energia. Ich „delegacja” strajk okupacyjny w katowickiej siedzibie spółki rozpoczęła we wtorek, a środowe rozmowy z wiceministrem Pyzikiem zakończyły się podobnie jak te w PGG.
- Stwierdził, że musi to skonsultować ”wyżej” – mówi nam Stanisław Kłysz, wiceprzewodniczący „Solidarności” w spółce Tauron Wydobycie, a jednocześnie szef „S” w kopalni Brzeszcze.
To, co wiceminister Pyzik musi skonsultować, to 5,5 tys. zł netto jednorazowego wyrównania dla pracowników spółki za całe pierwsze półrocze i gwarancja rozpoczęcia dalszych rozmów płacowych w sierpniu, bo takie właśnie postulaty zgłosili związkowcy rozpoczynając okupację siedziby Taurona. Podobnie jak ich koledzy z PGG, tak i związkowcy z Taurona nie chcą o swoich płacowych postulatach mówić jako o podwyżce. Wolą słowo „rekompensata”. W odpowiedzi na te żądania rzecznik prasowy Grupy Tauron wystosował oświadczenie, w którym stwierdził, że ich przyjęcie w formie wyjściowej oznaczałoby ryzyko spowolnienia inwestycji niezbędnych „dla transformacji energetycznej kraju”. Podkreślił, że zarząd gotowy jest do rozmów.
- Wypracowujemy propozycję, która będzie kompromisem pomiędzy oczekiwaniami strony społecznej, a naszymi możliwościami biznesowymi oraz nie przełoży się na konieczność skokowego podniesienia rachunków za energię elektryczną naszych klientów – stwierdził Zimnoch.
Zdaniem związkowców spełnienie ich postulatów nie będzie jednak skutkować wzrostem cen energii dla klientów spółki. Tak by mogło się zdarzyć, gdyby to była prywatna spółka, ale w tym przypadku to nie nastąpi – zarzekają się kiedy ich o to pytamy. Jak widać wielkiego pola do kompromisu nie widać. A związki nie zamierzają długo czekać.
- Ile można siedzieć i okupować siedzibę? Czekamy do piątku na konkrety, a jeśli nic się nie pojawi, to będziemy eskalować protest – mówił nam w czwartek około południa Stanisław Kłysz. Argument o eskalacji najwyraźniej podziałał, bo kilka godzin później śląsko – dąbrowska Solidarność poinformowała, że osiągnięto porozumienie, które kończy okupację siedziby spółki.
- Pracownicy dostaną 7 tys. zł brutto wyrównania inflacyjnego. Świadczenie zostanie wypłacone w 2 transzach – przekazał związek.
- Porozumienie to nie wpłynie negatywnie na kondycję finansową Grupy Tauron oraz pozwoli realizować konsekwentnie proces inwestycyjny i transformacji energetycznej w oparciu o dobrze wykwalifikowaną kadrę - przekonuje Paweł Szczeszek, prezes Grupy Tauron.