Życie Jana Skrzeka od samego początku było związane z górnictwem. Urodził się 21 listopada 1953 roku w Siemianowicach Śląskich. Jego ojciec był górnikiem i postanowił, że taki sam zawód będzie wykonywał jego najmłodszy syn.
W młodym wieku trafił na grube w Michałkowicach. Kochał jednak muzykę. Czasem zdarzało mu się dostać do dyspozytorni i zagrać na harmonijce ustnej przez głośniki dla całej załogi. Po każdej męczącej szychcie spędzał długie godziny w lokalnym domu kultury, gdzie ćwiczył grę na fortepianie.
Na scenę wyciągnął go starszy brat - Józef, który zgodnie z planem rodziców został muzykiem. Z czasem Jan porzucił górnictwo i związał się wyłącznie z bluesem.
Pianino zarezerwowane w Szmyrowatej
Jan Skrzek większość swojego życia spędził w Katowicach. Mieszkał m.in. przy ul. Mariackiej. Płyty, jak wielu katowiczan, przeglądał i kupował w kultowym sklepie u Hipa. Często można było go spotkać także w klubie Katofonia, gdzie występował m.in. ze Śląską Grupą Blusową.
„O mój Śląsku, umierasz mi w biały dzień” - to prawdopodobnie najpopularniejszy refren autorstwa Jana „Kyksa” Skrzeka. Słowa do utworu „O mój Śląsku” napisał właśnie w mieszkaniu przy ul. Mariackiej. Przybiegł tam, ponieważ zbulwersowała go prowadzona niedaleko wycinka drzew, a swój gniew postanowił wyrazić najlepiej jak potrafił, czyli w muzyce.
Jego ulubionym miejscem była jednak Szmyrowata przy ul. Dworcowej. Gitarzysta Leszek Winder wspomina, że nie był to klub muzyczny, ale raczej miejsce spotkań artystów, gdzie „Kyks” miał swój stolik, kapelusz, kieliszek, a nawet zarezerwowane dla siebie pianino, na którym często grał z innymi muzykami na cztery ręce do białego rana.
Ważnym miejscem w historii Jana Skrzeka był bez wątpienia klub Akant, który mieścił się w ciasnej piwnicy przy ul. Teatralnej i był jedną z pierwszych scen Festiwalu Rawa Blues, który z czasem rozrósł się i przeniósł do katowickiego Spodka. Dziś jest największym festiwalem bluesowym na świecie, odbywającym się pod dachem. Jan Skrzek wielokrotnie brał w nim udział.
Na
Pl. Grunwaldzkim, który znajduje się niedaleko Spodka, od lat
rozrasta się Galeria Artystyczna Katowic. Co roku zostaje tam
upamiętniona ważna dla miasta postać związana z kulturą i
sztuką. Jan Skrzek zmarł nieoczekiwanie w 2015 roku. Już kilka
miesięcy później odsłonięto tam jego popiersie. W
samym środku Koszutki, gdzie również przez pewien czas mieszkał.
„Górnik Blues” w Parku Śląskim
Miejscem, bez którego nie można opowiedzieć o Janie Skrzeku, jest bez wątpienia legendarna Leśniczówka w Parku Śląskim w Chorzowie. W 1983 roku była to kompletna rudera.
- Po Rawie Blues zapowiedziano nam wyjazd. Dokąd? Niespodzianka. Jedziemy do Chorzowa. Autobus skręca w wąską uliczkę prowadzącą w głąb znanego w całym kraju parku. Wysiadamy przed rozpadającym się niewielkim budyneczkiem bez drzwi i okien. Za to w środku kupa miejsca i wspaniały kominek (...) Tej nocy zagrało tam niezwykłe trio w składzie: Leszek Winder, Irek Dudek i Ryszard Skibiński - pisał dziennikarz Andrzej Matysik.
Rok później wewnątrz otwarto Dom Pracy Twórczej Śląskiego Jazz Clubu. Z kolei w 1985 roku Jan Skrzek zagrał tam koncert, który zarejestrowano i wydano w formie jego debiutanckiego solowego albumu „Górnik Blues”.