Powiedzieć, że między sprzedawcami węgla, a jego największym producentem w Polsce iskrzy, to jak jakby nic nie powiedzieć. Wzajemne relacje już od zeszłego roku nie należą do serdecznych, ale w ostatnich tygodniach Izba wychodzi na jednego z najmocniejszych krytyków PGG. Najpierw wytknęła spółce wzrost zarobków w latach 2022 – 2023 zestawiając to z malejącym wydobyciem i efektywnością. Ochoczo podchwyciły media to, które i bez tego bacznie przyglądają się finansowej kondycji górnictwa.
Izba ostro: nieuczciwa konkurencja PGG, a prezes „pierwszym spekulantem”
Tymczasem
Izba idzie za ciosem. W poniedziałek (11 grudnia) opublikowała na
swojej stronie internetowej materiał, w którym zarzuca, że PGG
„z premedytacją
niszczy rynek stosując praktyki nieuczciwej konkurencji rynkowej”.
- Spółka naraża tym samym siebie na miliardowe straty i pozwy o odszkodowania od pokrzywdzonych przedsiębiorców – stwierdza Łukasz Horbacz, prezes zarządu Polskiej Izby Gospodarczej Sprzedawców Węgla.
W długim oświadczeniu przypomina on wydarzenia ostatnich dwóch lat na rynku węgla opałowego, m.in. embargo nałożone wiosną 2022 roku na surowiec z Rosji, późniejsze gwałtowne poszukiwanie tego paliwa na światowych rynkach, jego dystrybucję przez gminy oraz konsekwencje „zasypania” Polski węglem z importu. Nie szczędzi słów krytyki poczynaniom ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego, ale sporo miejsca poświęca również poczynaniom władz PGG.
W tym ostatnim kontekście zwraca uwagę, że niedobór węgla opałowego widoczny był na rynku jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie, co powinno skłonić PGG do zwiększenia wydobycia, podwyżki cen lub kombinacji obu tych działań.
- Jednak, zwiększenie wydobycia w podmiocie, który pobiera pieniądze na jego wygaszanie, było niemożliwe, zaś podniesienie cen – niepolityczne. W związku z tym, prezes PGG – Tomasz Rogala wpadł na sprytny plan i obciął o około 20 proc. dostępne dla sieci pośredników handlowych ilości, dodatkowo zwiększając tym samym presję na cenę węgla. „Zaoszczędzone” w ten sposób ilości zostały zaoferowane do sprzedaży tej samej grupie pośredników w formie aukcji – pisze Łukasz Horbacz.
Wedle jego relacji takie działania doprowadziły do sytuacji, w której ceny na aukcjach były niejednokrotnie nawet do 100 proc. wyższe od cen w cenniku hurtowym PGG, choć jednocześnie oficjalny cennik koncernu nie uległ zmianie.
- Oceniając to zdarzenie z perspektywy czasu, należy stwierdzić, że to właśnie Prezes Rogala był pierwszym spekulantem węglowym, który takim działaniem dał wyraźny impuls dla całego rynku do wzrostów cen węgla – pisze Łukasz Horbacz.
Prezes Izby twierdzi, że w grudniu 2021r. w toku kontraktacji na rok 2022 autoryzowani sprzedawcy deklarowali zapotrzebowanie ponad dwukrotnie przekraczające planowane wydobycie PGG, więc spółka rozdysponowała bez problemu w kontraktach niemal całość swojej planowanej produkcji, ale już w styczniu 2022 r. realizowała umowy na poziomie poniżej 60 proc. zakontraktowanych ilości.
- Biorąc pod uwagę dominującą pozycję rynkową PGG, doprowadziło to do błyskawicznego niedoboru węgla na rynku i wzrostu jego cen z poziomu 1000-1200zł brutto/t do 1300-1500 zł brutto/t. - czytamy w oświadczeniu Izby.
PGG odpowiada. Sprzedawcy sami sobie winni, bo wyśrubowali ceny?
Suchej nitki sprzedawcy węgla nie pozostawiają na internetowym sklepie PGG. Zdaniem Izby przekierowywanie tam węgla (przy ograniczaniu jego podaży do sieci autoryzowanych dostawców, na których wcześniej opierała się dystrybucja) wraz z utrzymywaniem w sprzedaży internetowej stawek poniżej cen rynkowych stało się kolejnym przyczynkiem do wzrostu cen.
- Decyzja o rozszerzeniu działania sklepu internetowego wynikała z faktu, iż pośrednicy w handlu węglem wykorzystali trudną sytuację konsumentów do spekulacji cenowych, podwyższając cenę za węgiel w składach nawet do 3600 zł/t , podczas gdy ceny w PGG wynosiły średnio 850-900 zł za tonę. Wobec powyższego powszechnym oczekiwaniem na rynku było pilne rozwiązanie tej kwestii i umożliwienie gospodarstwom domowym nabywania węgla bezpośrednio od producenta. Spółka była zalewana setkami maili od klientów wyrażających wręcz wściekłość, że nie mogą kupić węgla od producenta, zaś u pośredników ceny są horrendalnie wysokie – odpowiada na takie postawienie sprawy biuro prasowe PGG.
- Dzięki bezpośredniej sprzedaży węgla opałowego dla gospodarstw domowych przez sklep internetowy spółka mogła zastąpić akcje promocyjne prowadzone w poprzednich latach na korzyść kilkudziesięciu podmiotów pośredniczących działaniami promocyjnymi na powszechną skalę, z korzyścią dla setek tysięcy odbiorców indywidualnych wykorzystujących opał węglowy do ogrzewania swych domów i mieszkań – stwierdza PGG.
Kolejnych ruchem PGG, który ostro krytykuje Izba jest zmiana modelu dystrybucji węgla tj. zbudowanie sieci Kwalifikowanych Dostawców Węgla, którzy zastąpili sieć Autoryzowanych Sprzedawców Węgla. Dla osób spoza branży zmiana zupełnie kosmetyczna, ale dla części firm oznaczało to niemożność kontynuowania dotychczasowego modelu działalności. Zdaniem PGG takie postawienie sprawy jest o tyle nieuzasadnione, że - jak podkreśla - każdy podmiot prowadzący działalność gospodarczą na terenie kraju ma prawo przystąpić do konkursu ofert i dołączyć do firm uczestniczących w sieci KDW, a sami klienci na takiej zamianie tylko skorzystali.
- Ceny usług transportowych, składowania i wydawania węgla oferowane przez KDW należą do najniższych na polskim ryku – argumentuje PGG w przesłanym nam stanowisku.
Obie strony mówią o absurdzie. Na promocjach PGG zarabia, czy traci?
- Najbardziej absurdalne jest to, że sprzedaż węgla wyłącznie przez sklep internetowy, doprowadziła do sytuacji, w której PGG wprowadza coraz to kolejne obniżki, próbując pozbyć się zalegającego na hałdach węgla, podczas gdy większość składów opałowych w całym kraju sprzedaje węgiel importowany. Ten import został napędzony m.in. przez działania PGG polegające na odcięciu firm handlujących węglem od swojego surowca – to znowu cytat z oświadczenia Izby.
- Absurdalny jest zarzut, jakoby to PGG poprzez handel węglem w e-sklepie w atrakcyjnych dla mieszkańców cenach producenta napędzała import węgla opałowego do Polski lub jakoby oczyszczała przykopalniane zwały! Całość węgla opałowego, który wcześniej spółka dystrybuowała przez pośredników PGG nadal kieruje do tej samej grupy klientów – milionów konsumentów zużywających węgiel na cele ogrzewania gospodarstw domowych – odpowiada na takie przedstawienie sprawy PGG.
Wzajemną wymianę argumentów kończy wątek promocji urządzanych przez największą polską spółkę górniczą. W opinii sprzedawców węgla PGG na takich akcjach jest stratna, gdyż – jak można przeczytać w oświadczeniu Izby – sprzedaje węgiel opałowy „w cenie miału węglowego dla energetyki”.
- Nie może być tak, że spółka, która jest notorycznie na kroplówce z publicznych pieniędzy, która jest dominującym podmiotem na rynku węgla opałowego w Polsce, sprzedaje węgiel opałowy niemal nieprzerwanie odkąd wróciła do handlu detalicznego przez sklep internetowy w cenach kilkaset złotych poniżej swoich kosztów i kilkaset złotych poniżej cen rynkowych, działając na szkodę innych krajowych producentów, dystrybutorów i importerów. Jako branża, mówimy stanowcze dość takim patologicznym praktykom rynkowym! - grzmi Izba ostrzegając, że taka sytuacja może się skończyć interwencją zarówno polskiego Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Najwyższej Izby Kontroli, ale przede wszystkim Komisji Europejskiej.
- Promocje typu Black Weeks są powszechną praktyką handlową stosowaną przez wiele podmiotów gospodarczych. Nie tylko nie pogarszają one kondycji spółki, ale znacznie poprawiają jej wyniki. Obecnie do sprzedaży promocyjnej trafia węgiel ze zwałów, a jego zbycie pozwala uniknąć strat spowodowanych degradacją zwałowanego surowca – czytamy w stanowisku PGG.
Może Cię zainteresować: