O szopienickiej hucie zrobiło się głośno w całej Polsce dzięki powieści Magdaleny Majcher "Doktórka od familoków", opowiadającej historię doktor Jolanty Wadowskiej-Król. Bohaterskiej lekarki, która odkryła, dlaczego dzieci z Szopienic masowo zasilały szeregi szkoły specjalnej. Były latami podtruwane ołowiem. Jedno badanie za drugim wykazywało w organizmach dzieci olbrzymie stężenie ołowiu. Ołowica czyniła spustoszenie w ich organizmach, anemię oraz powodowała schorzenia neurologiczne.
Rozmowa z autorką powieści: Śląska Erin Brockovich. Magdalena Majcher napisała powieść "Doktórka od familoków" o doktor Jolancie Wadowskiej-Król, która leczyła ołowicę szopienickich dzieci
Jak dziś wyglądają dawne zabudowania huty Uthemann, później nazwanej Hutą Metali Niezależnych Szopienice? Zobaczcie na zdjęciach w naszej galerii
Ogromny zakład zaprojektowany przez świetnych architektów
Monumentalny budynek dyrekcji Huty Uthemann w katowickiej dzielnicy Szopienice popada w ruinę. Zegar na wieży już nie odmierza czasu, hutnicy nie spieszą się na szychtę, w pokojach urzędnicy nie podbijają pieczątek. Generalnie - smuta. Nie niwelują jej nawet kolorowe malunki ani napis sprejem "Ruch", którymi pokryto ściany budowli. Tylko wieża ciśnień, przypominająca gotycki obiekt fortyfikacyjny, która stoi nieopodal, dotrzymuje wiernie towarzystwa swojemu opuszczonemu koledze, choć sama ledwo się trzyma w pionie.
Dziś trudno uwierzyć, że huta Uthemann na początku XX wieku była największym na Śląsku producentem metali nieżelaznych i największym ośrodkiem produkcji kadmu na świecie. Początki tego zakładu w Szopienicach sięgają 1834 roku, gdy wybudowano tu hutę cynku Wilhelmina. To ona stała się zalążkiem przemysłu hutniczego na ogromną skalę w gminie Schoppinitz (przez krótki czas, w latach 1947-1959, "Szopki" były nawet samodzielnym miastem).
W dodatku zabudowania Uthemanna zaprojektowali sami Georg i Emil Zillmannowie, świetni architekci, kształceni w Charlottenburgu twórcy m.in. Nikiszowca.
Dziś większość zabudowań, jakie zostały po zlikwidowanej hucie (która w PRL-u nazywała się Hutą Metali Nieżelaznych Szopienice) zostało wpisanych do rejestru zabytków nieruchomych woj. śląskiego. Zostały zbudowane w latach 1908-1912. Na czele z cechownią, czyli dawną dyrekcją Huty oraz wieżą ciśnień.
Dziś jako tako miewa się Walcownia z 1904 roku, gdzie pasjonaci zabytków poprzemysłowych stworzyli prywatne Muzeum Hutnictwa Cynku. Dziś muzeum reklamuje się jako miejsce znajdujące się w największej poprzemysłowej hali na Śląsku udostępnionej dla zwiedzających i organizacji wydarzeń.
Ciemna karta w historii szopienickiej huty
Huta Cynku, poza bogatą tradycją przemysłową, ma też ciemną kartę w swojej historii. W latach 70. XX wieku kominy huty wyemitowały ogromną ilość szkodliwych dla ludzi substancji. Huta truła swoich sąsiadów przez lata. Stąd epidemia ołowicy, ciężkiej choroby wywołanej przez zatrucie organizmu metalami ciężkimi, wśród szopienickich dzieci, wykryta przez miejscową lekarkę Jolantę Wadowską-Król. W oficjalnych przekazach jednak ukrywano fakt, że zamiast filtrów w kominach zamontowano atrapy, a dzieci chorowały z powodu dramatycznego skażenia środowiska. Pediatra musiała na własną rękę pobierać próbki krwi dzieci z Szopienic i wysyłać je na badania. Sama organizowała turnusy w sanatoriach dla najciężej chorych dzieci.
W latach 90. huta chyliła się ku upadkowi. Finalnie zlikwidowano ją w 2008 roku.
Badania gleby w Szopienicach, przeprowadzone w 2012 roku przez naukowców ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, ujawniły drastyczne przekroczenie norm. W jednej próbce było 11 408,6 mg ołowiu na kilogram suchej masy gleby, w drugiej - 15 305,0 mg, gdy średnia zawartość ołowiu w glebie dla Polski wynosi 18 mg/kg.
Może Cię zainteresować: