30 lat temu zniszczony wieloletnią rabunkową eksploatacją Bytom wciąż miał sporo dawnego uroku, najczęściej skrytego pod warstwami brudu. Ale Hans-Peter Bärtschi, architekt, historyk technologii i ekonomii oraz fotograf (uczeń legendarnego Aldo Rossiego!), wyjątkowo nie zachwycał się bytomską secesją. Interesowało go raczej to wszystko, co od dawna Bytom prowadziło do zagłady: kopalnie, huty, hałdy oraz panoramy z kominami i szybami górniczymi. Bobrek z hutą i osiedlem, Szombierki, okolice kopalni Centrum, z której dopiero co zniknął szyld "Dymitrow"...
"Nie musimy sięgać do prasy"
Fotografie Bärtschiego, które odnaleźliśmy w archiwach Uniwersytetu w Zurychu, u wielu z nas wywołają naturalną nostalgię. Kiedyś było lepiej, nawet gdy powietrze na całym Śląsku można było kroić nożem. Prezydent Bytomia Mariusz Wołosz w piątkowej rozmowie w cyklu ŚLĄZAQ, podkreślał: "Żadne inne miasto nie zostało w Polsce tak brutalnie i bezczelnie wykorzystane jak Bytom". Bytom ze szwajcarskiego archiwum to świadectwo z najgorszego momentu tego "wykorzystywania": przemysł dogorywał, ale wciąż trzymał miasto za gardło. Alternatyw brak. I zupełnie nikogo to nie obchodziło. Od zawsze.
Ledwie kilka lat wcześniej na miejskiej konferencji sprawozdawczo-wyborczej PZPR reprezentant zakładowej organizacji partyjnej Huty Bobrek i przyznawał z przykrością, że jego zakład niszczy środowisko: "Przyznacie, towarzysze, że my tutaj, na Śląsku, w Bytomiu i
okolicach, nie musimy sięgać do prasy czy uruchamiać odbiorników
radiowych lub telewizyjnych, by przekonać się o daleko
zaawansowanej degradacji naszego środowiska, jego zatruciu i
zanieczyszczeniu".
Sześć tysięcy ton pyłów w powietrzu
W "Balladzie o śpiącym lwie" Agata Listoś-Kostrzewa przypomina szokujące fakty z tamtej epoki: "Huta Bobrek nawet
pisze do wojewody i do ministra z prośbą o środki na modernizację,
ale ich nie dostaje. Stare urządzenia, wyeksploatowane, stoją w
środku zabudowy mieszkalnej bez wymaganej strefy ochronnej. Od ponad dekady nie wprowadzono żadnych unowocześnień. Kotły z czasów
pierwszej wojny światowej nie są wyposażone w żadne urządzenia
odpylające, a zsypy mają tylko pojedyncze zamknięcia gardzieli,
czego nie spotyka się już na świecie".
"Wiedzą o tym wszyscy, nawet ci, którzy nie uczestniczą w spotkaniach partyjnych. Każdy może wyczuć nosem hutnicze wyziewy, które niesie wiatr. Przez rok płuca bytomian oddychają ponad sześcioma tysiącami ton pyłów, ponad trzema tysiącami ton siarki, ponad dwudziestoma tysiącami ton tlenku węgla. Dwie elektrociepłownie, dwie huty, karbidownia, zakłady górniczo-hutnicze, kopalnie, setki przemysłowych kotłowni i kilkadziesiąt komunalnych pompują w powietrze, wodę, glebę, źródła podskórne i głębinowe ołów, kadm, benzo(a)piren, perylen, rakotwórcze substancje smołowe, związki siarki, węgla.
Śląskie serca i
płuca chorują częściej. Prawdopodobieństwo, że nowotwór oblepi
narządy wewnętrzne, jest tu o trzydzieści procent wyższe niż w
innych rejonach Polski. Śląskie powietrze powoduje niedokrwistość
i zaburzenia układu nerwowego, zwłaszcza u dzieci: do szkół
specjalnych w województwie katowickim uczęszcza dziewięć tysięcy
uczniów. A rachunek przemysłu wciąż rośnie. Lekarze wskazują
palcem przyczyny schorzeń: Hutę Bobrek, karbidownię, Zakłady
Górniczo-Hutnicze „Orzeł Biały”, brykietownię Szombierki,
elektrociepłownię Szombierki i Miechowice, odlewnię Huty Zygmunt".
Bobrek? Upiornie piękny
Dla szwajcarskiego naukowca widok domów mieszkalnych u stóp trujących zakładów na Bobrku pod sam koniec XX wieku musiał być niecodziennym zjawiskiem. Może przywykł, wszak w trakcie swojej długiej kariery sporządził dziesiątki przewodników po zabytkach techniki i zrobił tysiące zdjęć przemysłowych obiektów na całym świecie. Dla nas to ciekawa podróż w czasie i przypomnienie z jakich kolan musiał i musi podnosić się Bytom. I jeszcze jedna smutna refleksja: zabudowa robotnicza na Bobrku, sfotografowana przez Bärtschiego, nie ustępowała ikonicznym dziełom przemysłowej architektury na Śląsku, z Nikiszowcem na czele.
Problem w tym, że Hansa-Petera Bärtschiego obchodziło to bardziej podczas wycieczki po Bytomiu niż kogokolwiek w którymkolwiek rządzie PRL i wolnej Polski.