Po pierwsze, czego właściwie oczekiwaliście po spotkaniu Tuska w Bytomiu? Jeśli standardowej politycznej nawijki, nie ma problemu. Było trochę kokieterii i troski:
„Prezydent (Mariusz Wołosz – przyp. red.) uświadomił mi, że dziś w całej Polsce wydobywa się tyle węgla, ile 40 lat temu wydobywano w samym Bytomiu”.
Trochę kokieterii i politycznych złośliwości:
„Prezes uznał, że jesteście zakamuflowaną opcją niemiecką. To jesteśmy w domu. Kaczyński dodał też coś o patologii. Jeśli rzeczywiście Niemców się tak nie lubi, należałoby brać maksimum pieniędzy z UE, na które Niemcy się zrzucają. A nasze pieniądze są dziś dzielone na różne państwa europejskie, w tym Niemcy. My chcemy od Niemców reparacji, a reparacje sami de facto Niemcom finansujemy”.
Więcej politycznych złośliwości:
„Rolls-Royce zdecydował się na inwestycję naukową – budowę reaktora jądrowego na Księżycu. Jest to wykonalne, bo dostał 4 mln funtów dotacji od rządu na takie naukowe przedsięwzięcia. U nas minister Bielan po takie pieniądze się nie schyli, bo jego znajomi dostają wielokrotnie więcej, choć nie planowali żadnej budowy reaktora na Księżycu”.
10 mld zł na "Śródmieście Plus"
Zwolennicy Tuska zapewne byli zadowoleni. PiS łatwo dziś atakować i szef PO nie przegapił okazji. Również a może przede wszystkim takie słowa były dla prawdopodobnych wyborców Platformy: „Trzeba odsunąć od władzy Prawo i Sprawiedliwość, żeby w Polsce wróciło prawo i sprawiedliwość. Nie chodzi o odwet, ale żeby ludzie uwierzyli, że władza jest za coś odpowiedzialna, że jak kradnie, to się ją zmienia, a potem odpowiada ona przed niezależnymi prokuratorami”.
A jeśli oczekiwaliście czegoś więcej niż dywagacje o bieżącej polityce, nawet amerykańskiej (było pytanie o Trumpa, serio)? Jeśli chodzi o regionalny interes, ciekawiej było na konferencji poprzedzającej popołudniowe spotkanie. Tam Tusk zapowiedział program remontu należących do miast mieszkań – wart 10 mld zł.
Darujmy na razie uwagi o obiecankach-cacankach. Coś, co sam kiedyś nazwałem „Śródmieście Plus” (zamiast nieszczęsnego Mieszkania Plus) powinno być najbardziej oczywistym przedsięwzięciem inwestycyjnym w miastach Śląska i Zagłębia. Tych z garbami przemysłu, szkodami górniczymi i pustostanami (w całym województwie mamy ich prawie 185 tysięcy!). Po co budować kolejne peryferyjne osiedle, do którego trzeba poprowadzić ulicę, autobus, media, zapewnić usługi publiczne, jeśli taniej, we współpracy z samorządami można wyremontować to, co już jest. Zastanówcie się, co jest bardziej, a co mniej miastotwórcze. Co pobudza handel i usługi w mieście, dzięki czemu rozwija się kultura i rozrywka. Oczywista sprawa. Tusku, musisz? Na razie to my nie wiemy, skąd pieniądze, którędy to wszystko, w jakim modelu z samorządami. Realizacja wyborczego programu to też nigdy nie była mocna strona PO. Ale niech będzie, że w końcu jest o co pytać polityków PO na Śląsku.
Podczas spotkania Tusk wspomniał także o wpisaniu węgla koksowego na listę surowców krytycznych przez Komisję Europejską – zasługa śląskiego europosła Jerzego Buzka. „Prof. Buzek uratował miliardy złotych na ochronę śląskich kopalń” – podkreślił Tusk. Słyszeliśmy (raczej oczywistości) o zamykaniu kopalń („PiS miał ich bronić, zamknął 14”) czy przyszłości energetyką (raczej ogólniki). „Czas myśleć o świetnych zawodach, które będą związane z najnowocześniejszą energetyką jądrową. To szansa dla Śląska".
Do tego skarga na wiszące w próżni europejskie pieniądze dla Polski.
„Załatwilibyśmy za to wszystkie (?) potrzeby mieszkaniowe Bytomia. Dlaczego Kaczyński i Morawiecki uparli się, by nie brać tych pieniędzy? Nie mam pojęcia. Śląsk na transformacji może skorzystać lepiej niż jakikolwiek region w Europie. Śląsk jest ciągle bezdyskusyjnym skarbem Polski, tylko nie można go ciągle doić”. O proszę.
Co z tym językiem śląskim? Nic
Czy Tusk startujący w Bytomiu i ruszający w tournée po Śląsku może odzyskać dla PO utracone na Śląsku zaufanie? To podsumujmy. I proszę tym razem bez: "AboPiS". Jak to wygląda z drugiej strony, pisałem dziesiątki razy.
Gdy Kazimierz Kutz żegnał się kiedyś z PO, rzucił na odchodne, że „Platforma nic dla Śląska nie zrobiła”. Nie ma nawet co sprawdzać, w którym to było roku. Dawno. Ale pamiętam, z czym na Śląsku kojarzy się Platforma sprzed epoki dobrej zmiany. Ustawa metropolitalna, obiecywana w 100 dni po wyborach. Wyszła dekada politycznego dramatu reżyserowanego przez takich polityków, jak Boni czy Rostowski. Miałem nawet taki dowcip: „Będzie ta ustawa? Ni. A czemu? Boni”. Dziś wyzwaniem jest dopasowanie ustawy (tak, uchwalonej przez PiS) do realiów rozwijającej się Metropolii. Dziś ani słowa o tym. Może jutro.
Platforma przez lata traktowała Śląsk jak swoje włości. Porażka w wyborach parlamentarnych, utrata władzy w sejmiku była szokiem (pomijam okoliczności), ale nie można mówić, że PO na to zderzenie ze ścianą solidnie nie zapracowała. Taki rząd Ewy Kopacz nie tylko nie potrafił zarządzać górnictwem, ale zamykać je próbował nie mniej kuriozalnie niż swego czasu Jacek Sasin. Program dla Śląska przywieziony przez premier Kopacz do Katowic w 2015 roku – był jeszcze gorszy niż ten PiS-owski. Niektóre wrzutki (z pamięci: współpraca naszych uczelni z MIT, program aktywizacji bezrobotnych) to był po prostu śmiech na sali.
No i język śląski. Na marginesie, dziś w Bytomiu zawiedli regionaliści: nikt nawet nie spróbował? Ostatnia (2 lata temu, Campus Polska) deklaracja Tuska na ten temat była klasycznym: „Jestem za, a nawet przeciw”. A wcześniej mieliśmy wyłącznie „przeciw”, łącznie z niesławnym zmieleniem obywatelskiej ustawy. Czy tym razem premier Tusk (no, załóżmy) na pewno myśli to samo, co posłowie PO, którzy język regionalny gwarantują (po wygranych wyborach – no, załóżmy)? Może. Nie wiem. Zobaczymy. Może Donald Tusk zdecyduje się na rozmowę ze ŚLĄZAGIEM w trakcie swojej trasy po Śląsku. Może nie. Zobaczymy.
Donald Tusk żegnał się dziś kordialnie, że "znowu (?) zakochał się w Bytomiu". Dla niego lepiej, żeby bytomianie zakochali się w Tusku i nie mam na myśli sympatyków na sali. Dziś było zbyt sztampowo, żeby - szerzej - mówić choćby o zauroczeniu.
Może Cię zainteresować: