Ustawa węglowa, gwarantująca rządowe dopłaty dla dilerów tego paliwa, gotowych go sprzedać indywidualnym klientom w cenie nie wyższej niż 996,60 złotych brutto za tonę, jeszcze nie weszła w życie, a już mówi się o jej korekcie. Już w ubiegłym tygodniu (czyli wtedy, gdy prezydent RP podpisywał wspomnianą ustawę) szef rządu stwierdził publicznie, że w składach węgla nie ma woli współpracy przy realizacji jej założeń.
To akurat nie powinno dziwić. Pytani przez nas przedstawiciele branży od dawna sygnalizowali, że wejście do rządowego programu oznaczać będzie dla nich konieczność dopłacania do interesu (przypomnijmy, że program zakłada, iż sprzedający kasuje od indywidualnego klienta nie więcej niż 996,60 zł za tonę i od państwa tytułem rekompensaty nie więcej niż 1073,13 zł za tonę, co oznacza, że musiałby sprzedawać to paliwo w cenie nie wyższej niż 2069,73 zł brutto za tonę, a to mniej aniżeli sam wydaje na zakup, transport i posortowanie surowca). Sprzedawcy przekonują, że sprowadzany do Polski węgiel w żadnym razie nie zmieści się w określonych przez rząd „widełkach”, a poza tym samo jego sprowadzenie węgla do portów nie jest jeszcze równoznaczne z dostarczeniem go do składów. Jak mówi nam jeden z handlarzy rządowy program to loteria, gdzie jeden na sześciu klientów ma szansę kupić węgiel „za tysiąc”, ale dla reszty go zabraknie. Na razie jednak – jak relacjonuje – klienci pełni nadziei czekają na tani węgiel i stąd też kolejki do składów zniknęły.
- Za kilka tygodni zaczną, jak zwykle o tej porze roku, starać się zgromadzić zapasy i wtedy zacznie się piekło – ostrzega.
Rząd najwyraźniej ma świadomość, że drugim, obok ceny paliwa, kluczowym problemem jest jego dostępność, bo jeszcze w ubiegłym tygodniu – jak doniosły media – spółki Węglokoks oraz PGE Paliwa otrzymały od premiera polecenie zakupu do 31 października w sumie 4,5 mln ton węgla dla gospodarstw domowych.
Przedstawiciele obu wspomnianych spółek, prezes Polskiej Grupy Górniczej oraz ministrowie klimatu i środowiska (Anna Moskwa), infrastruktury (Andrzej Adamczyk) i aktywów państwowych (Jacek Sasin) wzięli udział w poniedziałkowej odprawie z premierem Mateuszem Morawieckim. Odbyła się ona w siedzibie PGG w Katowicach. Ma ona przynieść odpowiedź na pytania m.in. o to, ile spółki skarbu państwa zakupiły do tej pory węgla poza granicami Polski i czy ustawa węglowa wymagać będzie poprawek.
- Jeżeli będą korekty, a wszystko wskazuje na to, że będą, to projekt ustawy będzie przedstawiony albo na tym posiedzeniu sejmu, albo na kolejnym - zapowiedział w poniedziałek rano na antenie Polsatu rzecznik rządu Piotr Müller.
Jak stwierdził analizowane są różne rozwiązania, a same zmiany powinny zostać przeprowadzone w „niezbędnie szybkim terminie” tak, aby przepisy mogły wejść w życie co najmniej kilka – kilkanaście tygodni przed sezonem grzewczym. Ostrzegł zarazem, że to będzie „jeden z trudniejszych” okresów grzewczych.
Już po zakończeniu odprawy rzecznik rządu potwierdził, że wypracowywane są nowe rozwiązania, które mają rekompensować wyższe ceny węgla bezpośrednio dla obywateli. Stwierdził ponadto, że dużym wyzwaniem będzie kwestia dystrybucji w portach, po kraju, dlatego to zadanie otrzymał szef resortu infrastruktury oraz Węglokoks i PGE Paliwa.