Węgiel znów może podrożeć, ale górnicze spółki wcale się nie cieszą. „Ja to nazywam odpadem”. Ministra przemysłu szczerze o polskim węglu

- Ja to nazywam odpadem. Polski węgiel jest tak fatalnej jakości – powiedziała ministra przemysłu Marzena Czarnecka. Podchwycone przez „zielonych” oraz sprzyjających im publicystów słowa poszły w świat, ale już o dalszej części wypowiedzi minister Czarneckiej zapomniano. Tymczasem ta alarmuje, że do Polski niebawem znowu może popłynąć węgiel z całego świata, gdy wciąż jeszcze nie pozbieraliśmy się ze skutków gigantycznego importu, jaki zafundował nam poprzedni rząd. A to byłby kolejny cios dla krajowego górnictwa.

M.Wroński
Auto z weglem Zabrze

Koniec z ekogroszkiem, ostrzejsze normy. Ministerstwo wskazuje trzy powody zmian

Od kilku miesięcy Ministerstwo Klimatu i Środowiska przygotowuje projekt nowego rozporządzenia w sprawie wymagań jakościowych dla paliw stałych. Dokument ten ma określać normy jakościowe dla węgla kamiennego, brykietów lub peletu zawierającego co najmniej 85 proc. węgla kamiennego, a także „produktów w postaci stałej otrzymywanych w procesie przeróbki termicznej węgla kamiennego lub brunatnego przeznaczonych do spalania”. Co istotne, normy te dotyczyć mają tylko paliw stosowanych w gospodarstwach domowych oraz instalacjach o mocy mniejszej niż 1 MW. Nie dotyczą elektrowni, ciepłowni i przemysłu.

Rozporządzenia zakłada konieczność usunięcia z handlu takich nazw jak ekogroszek lub ekomiał (jako wprowadzających w błąd co do ich ekologicznego charakteru), ale przede wszystkim zmiany minimalnych parametrów paliw:

  • zawartości popiołu i siarki całkowitej,
  • wartości opałowej,
  • zawartości wilgoci całkowitej.
- To nie jest ani część Zielonego Ładu, ani nie jest to część regulacji klimatycznych. Robimy to dlatego, żeby poprawić jakość powietrza i zdrowie Polaków. Drugi powód, dla którego to robimy, to jest dostęp do pieniędzy z KPO. Nie realizując tego kamienia milowego straciliśmy 3 miliardy złotych na wymianę „kopciuchów”. Trzeci powód to są nowe regulacje, które są na ostatniej prostej w UE. Bez względu na to jakie stanowisko zajmiemy pojawi się nowa dyrektywa o jakości powietrza, która zaostrzy normy jakości powietrza – tłumaczył kilka dni temu na posiedzeniu sejmowej Podkomisji Stałej ds. Sprawiedliwej Transformacji Krzysztof Bolesta, sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska.

- Ten projekt nie ma na celu wyeliminowania węgla. Ten projekt ma na celu sprawienie, że węgiel, który będzie spalany w kotłach będzie spełniał odpowiednie normy jakości i w związku z tym poprawiał jakość powietrza – podkreślał.

Kryteria mógłby spełnić tylko węgiel z… Rosji? Resort łagodzi swój projekt

Przeprowadzone na przełomie kwietnia i maja 2024 r. konsultacje społeczne pokazały, że o ile liczne organizacje pozarządowe, ale także Śląski Urząd Marszałkowski, Instytut Technologii Paliw Energii oraz Śląski Związki Gmin i Powiatów popierają ten projekt, to już górnicze koncerny, związki zawodowe, sprzedawcy węgla, Górnicza Izba Przemysłowo-Handlowa, a także Ministerstwo Przemysłu są mu przeciwni. Producenci i sprzedawcy przede wszystkim kwestionują terminy wdrażania regulacji i zaproponowane parametry jakości węgla. (Interesujesz się Śląskiem i Zagłębiem? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)

- To nic innego jak wyrzucenie węgla z sektora komunalno-bytowego, nie wprowadzając generalnego zakazu jego używania, ale przyjmując wymagania, którym nie sposób sprostać – alarmowała kilka tygodni temu Polska Izba Gospodarcza Sprzedawców Węgla.

Jak przekonywali sprzedawcy, wymagania jakościowe dla dwóch paliw dopuszczonych do obrotu po czerwcu 2029 r. zostały tak ustalone, że eliminują zarówno węgiel krajowych producentów (cechuje go wysoka zawartość siarki, co wynika ze specyfiki tutejszych złóż) jak i węgle z dotychczasowych kierunków importu.

- Jedynie część węgli rosyjskich mogłaby spełniać te kryteria – te jednak nie trafią na krajowy rynek ze względu na embargo – zauważyła Izba.

Pod wpływem tego typu opinii Ministerstwo Klimatu i Środowiska zrobiło krok wstecz. Na posiedzeniu sejmowej Podkomisji Stałej ds. Sprawiedliwej Transformacji 11 czerwca przedstawiciele resortu zaprezentowali już szereg zmian, łagodzących pierwotne zapisy m.in. poprzez wydłużenie terminu przejściowego od kiedy zaczną obowiązywać pierwsze zmiany parametrów jakościowych paliw oraz zmiana nazw paliw (z 1 września 2024 r. na 1 grudnia 2024 r.), powrót do parametrów określonych w rozporządzeniu z 2022 r. dla węgla przeznaczonego dla klasowych urządzeń grzewczych, czy wydłużenie terminów końcowych obowiązywania norm dla węgla, który nie jest przeznaczony dla klasowych urządzeń grzewczych (np. z 30 czerwca 2029 r. do 30 czerwca 2031 r. dla kostki, orzecha, groszku).

- Będziemy ten projekt konsultować dotąd aż znajdziemy złoty środek. Z tego kompromisu wszyscy będą niezadowoleni, ale jakiś musimy znaleźć – stwierdził Krzysztof Bolesta.

Sprzedawcy ostrzegają przed wzrostem cen. Bo piece w domach zostaną

W rzeczy samej chętnych do oklaskiwania tej propozycji nie było. Ani wśród Zielonych i sympatyzujących z nimi analityków, którzy przekonują, że „po 2 latach hossy na krajowym rynku węgla kamiennego spółki mają z czego sfinansować wymagane inwestycje w infrastrukturę przerabiania i uzdatniania surowca”, ani producentów i sprzedawców węgla, którzy ostrzegają, że nowe normy dla węgla mogą doprowadzić do jego niedoboru, a więc i wzrostu cen. Innymi słowy, do powtórzenia się sytuacji z roku 2022, kiedy to przed kopalniami stały gigantyczne kolejki, a ceny węgla sięgały nienotowanych nigdy poziomów.

- Sposób na ograniczanie spalania w kotłach domowych nie polega na tym, żeby administracyjnie wskazywać daty, bo ci ludzie i tak tego węgla szukać będą i będzie to węgiel importowany – stwierdził Leszek Pietraszek, prezes Polskiej Grupy Górniczej.

To właśnie ta spółka zapewnia większość z szacowanego na ok. 3,2 mln ton krajowego wolumenu węgla grubego. Mniej więcej drugie tyle wsadu do pieców w polskich domach dostarcza importu. Zdaniem krajowych spółek wydobywczych jeśli nowe normy wejdą w życie, a zapotrzebowanie na węgiel pozostanie na obecnym poziomie, to jedynym wyjściem z sytuacji będzie import. Sami sprzedawcy twierdzą jednak, że część parametrów eliminuje też węgiel importowany, więc po prostu – cytując klasyka – nie będzie niczego.

- Urządzenia będą na rynku, ale nie będzie można w sposób legalny kupić do nich paliwa – mówił obecny podczas posiedzenia Łukasz Horbacz, prezes Polskiej Izby Gospodarcza Sprzedawców Węgla.

Do Polski znów popłynie węgiel z całego świata? Tego boi się ministra przemysłu

O ile producentów i sprzedawców martwi przede wszystkim wizja utraty klientów i przychodów, to dla ministry przemysłu najbardziej kłopotliwa jest wizja powtórki z masowego importu węgla do Polski. Bo na międzynarodowych rynkach nie handluje się węglem grubym, ale miałem. Jeśli ktoś chce dostać węgiel gruby, to musi kupić tzw. niesort i odsiać z niego węgiel gruby. A tego po takiej operacji zostaje niewiele. Kilka razy więcej zostaje natomiast miału. Spuścizną prowadzonego przez Polskę w panice masowego importu węgla w latach 2022-2023 są zwały odsianego „przy okazji” miału i problemy krajowych spółek wydobywczych, od których spółki energetyczne przestały kupować ich miał.

- Ja od pół roku nic nie robię tylko kombinuję jak ten import węgla zablokować – stwierdziła minister Marzena Czarnecka zwracając uwagę, że skoro i tak skarb państwa dopłaca do likwidowania kopalń, to kupowanie przez gospodarstwa domowe węgla z importu, to naprawdę podnosi ta pomoc publiczną (bo koszty kopalniom zostają, a spadają przychody). Innymi słowy, problemem dla sektora jest nie tyle te 3 mln ton węgla, które krajowe spółki wydobywcze nie sprzedadzą indywidualnym nabywcom (i tak, minister Czarnecka w kontekście jakości tegoż węgla powiedziała, że fatalna, co z radością podchwycili „zieloni”), ale to, że ewentualny wzrost importu znowu „przy okazji” utrudni kopalniom sprzedaż węgla energetyce, a to na tym tak naprawdę one zarabiają.

Gornictwo morawiecki duda

Może Cię zainteresować:

Z piekła do raju i z powrotem. Śląskie górnictwo nie wykorzystało węglowej hossy i znów jest nad przepaścią

Autor: Michał Wroński

01/12/2023

KWK Ruda Szyb

Może Cię zainteresować:

PGG zalega w ZUS-ie 820 mln zł. Na co więc poszły pieniądze z węglowej hossy? Spowiedź górniczych prezesów w Sejmie

Autor: Michał Wroński

07/12/2023

Przeladunek wegla

Może Cię zainteresować:

Polskę zalewa węgiel z całego świata, ale nasze górnictwo wciąż z zyskiem

Autor: Michał Wroński

06/03/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon