Ponad 70 składów we wszystkich województwach liczy już sobie budowana od kilku tygodni przez Polską Grupę Górniczą sieć Kwalifikowanych Dostawców Węgla. Firmy te wydają opał kupiony wcześniej przez klienta w sklepie internetowym PGG (za dodatkową opłatą mogą dostarczyć towar bezpośrednio pod adres gospodarstwa domowego). W gruncie rzeczy więc są nie tyle handlarzami, co kurierami przekazującymi kupiony przez indywidualnych nabywców węgiel.
Docelowo – jak zapowiada PGG – takich składów w całym kraju ma być ponad setka. Jak twierdzi spółka pozwolą one na dystrybucję węgla w cenach obowiązujących u tego producenta, a te choć w ostatnim czasie zdecydowanie wzrosły, to i tak są wyraźnie niższe od tych, które trzeba zapłacić na „komercyjnych” składach. Te ostatnie konsekwentnie tłumaczą różnicę w cenie tym, że polskiego węgla u nich jak na lekarstwo, więc z konieczności handlują tym importowanym, zdecydowanie droższym. Co więcej, zarzucają PGG, że budując własną sieć dystrybucji do reszty pozbawia ich już dostępu do krajowego węgla.
Właśnie dlatego podczas Konferencji Sprzedawców Węgla, która kilka tygodni temu odbyła się w Katowicach, Federacja Autoryzowanych Sprzedawców PGG podjęła decyzję o zakończeniu działalności. Powodem – jak to ujęto - była monopolizacja sieci sprzedaży przez największego krajowego producenta. Przy okazji tego samego wydarzenia członkowie zrzeszającej ponad setkę firm Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla podjęli formalną decyzję o zmianie nazwy na Polska Izba Gospodarcza Sprzedawców Węgla.
- Nie możemy wprowadzać w błąd nazwą sugerującą, że jesteśmy sprzedawcami polskiego węgla podczas gdy 95 proc. sprzedaży naszych członków to węgiel importowany. Niestety, to nie my odcięliśmy się od węgla krajowego. To dominujący na rynku gracz zdecydował się zdominować dystrybucję surowca – tłumaczy ten fakt prezes Izby, Łukasz Horbacz.
Może Cię zainteresować: