O zniszczonych dokumentach, które znaleziono w gmachu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego pisaliśmy już w ubiegłym tygodniu, 22 listopada. Według nieoficjalnych informacji do jakich dotarł portal ŚLĄZAG w trakcie sesji sejmiku, gdy trwał polityczny przewrót i PiS traciło władze, Beata Białowąs, członek zarządu województwa związana z Solidarną Polską, miała prosić o niszczarkę do dokumentów.
Nie kilka, a kilkanaście worków
Marszałek Jakub Chełstowski odmówił, a dzień później w urzędzie znaleziono kilka worków zniszczonych dokumentów. Teraz – według nieoficjalnych informacji - okazało się, że worków ze zniszczonymi dokumentami było nie kilka, a kilkanaście. Znaleziono je w łazience niedaleko gabinetu, który zajmowała Beata Białowąs.
- Trwa próba ustalenia, co to były za dokumenty – powiedział nam Sławomir Gruszka, rzecznik prasowy urzędu marszałkowskiego.
To może być trudne, bo dokumenty – jak ustaliliśmy - pocięte są na drobne kawałki. Wcześniej służby prasowe marszałka podkreślały, że samowolne niszczenie dokumentów jest niezgodne z procedurami, a zgodnie z obiegiem powinny one trafić do Departamentu Administracji i Logistyki w Urzędzie Marszałkowskim, a później do archiwum.
Prawo i Sprawiedliwość w poniedziałek (21 listopada 2022 r.) straciło władze w województwie śląskim. Marszałek Jakub Chełstowski przeszedł na stronę dotychczasowej opozycji - do Ruchu Samorządowego „Tak! Dla Polski” i zabrał ze sobą troje radnych PiS. Województwem rządzi już nowy zarząd, a członkowie starego musieli się szybko pożegnać ze stanowiskami.
Może Cię zainteresować:
Gdy w sejmiku trwała rewolucja, wicemarszałek z PiS niszczyła dokumenty? "Sprawdzamy procedury"
Może Cię zainteresować: